PublicystykaGrzegorz Łaguna: Uśmiech za uśmiech. Platforma znów jest kobietą

Grzegorz Łaguna: Uśmiech za uśmiech. Platforma znów jest kobietą

Było nerwowo. A to zgubił się program wyborczy. A to zaplątał się język, a jeden czy drugi wątek zaginął gdzieś po drodze. Nominowana przez Grzegorza Schetynę kandydatka na premiera wszystkie wpadki nadrabiała jednak uśmiechem. Ten uśmiech to zresztą jedna z niewielu cech, którą dzieli ze swoim szefem. Późno, bo późno, ale Małgorzata Kidawa-Błońska otworzyła w partii nowy etap. Platforma Obywatelska znów jest kobietą.

Grzegorz Łaguna: Uśmiech za uśmiech. Platforma znów jest kobietą
Źródło zdjęć: © East News | JACEK DOMINSKI/REPORTER
Grzegorz Łaguna

06.09.2019 | aktual.: 23.10.2019 15:28

Konwencja programowa Koalicji Obywatelskiej potwierdziła, że formacja założona przez Donalda Tuska po raz kolejny się przepoczwarza. Trochę za sprawą swoich koalicjantów, a trochę z braku wyboru. Wystarczy rzucić okiem na nazwiska polityków, którzy prezentowali wyborczy program. Lubnauer, Leszczyna, Gasiuk-Pihowicz, Nowacka, Okła-Drewnowicz.

Coś rzuca się w oczy? Tak, to wyłącznie płeć piękna. Czy to przypadek? Bynajmniej. Platforma stawia na kobiety i robi to w pełni umyślnie. Nowych wyborców partia zamierza szukać tam, gdzie ma jeden z największych wskaźników poparcia. A badania wskazują, że są to właśnie młode, najczęściej wykształcone, Polki.

Z tego samego powodu Małgorzata Kidawa-Błońska, w swoim pierwszym wystąpieniu po "nominacji" na kandydatkę na premiera, nawiązała do fatalnego stanu służby zdrowia, różnic w wynagrodzeniach czy alimentów. Bo to właśnie te sprawy są dziś w orbicie zainteresowań potencjalnych wyborczyń PO. Inna sprawa jak nowe hasła zaprezentowano na konwencji. I tutaj pojawiają się wątpliwości.

Amnezja

Z jednej strony Kidawa-Błońska była już przecież rzecznikiem rządu, więc wystąpienia publiczne powinna mieć w małym palcu. Z drugiej – po kilku latach pracy raczej na partyjnym zapleczu, dziś dopadła ją drobna amnezja. Oczywiście, wpadki językowe mogą zdarzyć się każdemu, ale w tym przypadku było ich sporo. "Nie będzie plastiku" – grzmiała wicemarszałek Sejmu. Wytłumaczenie, o co dokładnie chodzi, zajęło jej kolejnych kilkadziesiąt cennych sekund. I właśnie o timing tutaj chodzi.

Każdy tego typu błąd zostanie bowiem błyskawicznie podchwycony przez rządową machinę propagandową i przetrawiony przez wszystkie zaprzyjaźnione z władzą media. To nie jest najbardziej szczęśliwy moment na eksperymenty. Tym bardziej zastanawia, dlaczego decyzję o wycofaniu się Grzegorza Schetyny podjęto tak późno. Podobno Małgorzata Kidawa-Błońska miała rekordowo mało czasu na przygotowanie. I to właśnie dlatego, po informacji o nominacji, nagle zniknęła z mediów. Chodziło m.in. o to, żeby już na starcie nie popełnić jakiegoś lapsusu. Cóż, udało się połowicznie.

Premier w spódnicy

Było niepewnie, trochę nerwowo i raczej z pamięci. A sama Platforma jest dzisiaj w podobnym miejscu jak na przełomie 2014 i 2015 roku. Sondaże spadają, istnieje poważna groźba porażki w wyborach, a partyjny lider podejmuje decyzję, według której premierem mogłaby być kobieta. Skąd my to znamy? Tak, niemal dokładnie ten sam manewr, który dziś wykonuje Grzegorz Schetyna, zaplanował kiedyś Donald Tusk. Namaszczona przez aktualnego szefa Rady Europejskiej Ewa Kopacz opowiadała wtedy o "pysznych kotlecikach" w Warsie, a już całkiem niedawno o nierównej walce… ludzi i dinozaurów. Dla Platformy lepiej byłoby więc, żeby Małgorzata Kidawa-Błońska nie wzorowała się zbyt mocno na swojej partyjnej koleżance.

Problem w tym, że i wyborca PO może być w tym wszystkim pogubiony. Jeszcze niedawno to uśmiechnięty od ucha do ucha Grzegorz Schetyna występował na okładkach najważniejszych tygodników. Dziś na konwencji jego przemówienie było zauważalnie krótsze i jak zapowiedział, tak zrobił – usunął się w cień. Gdy doszło do grupowego zdjęcia, konferansjer musiał wyciągać przewodniczącego z tłumu, bo ten niespecjalnie garnął się na scenę.

Platforma znów szuka swojej nowej twarzy. I wybierając kobietę na potencjalnego premiera, trochę wzoruje się na poprzedniej kampanii partii rządzącej, a trochę na modelu naszych zachodnich czy południowych sąsiadów. W eterze jak zwykle zawisną jednak pytania o wiarygodność. I tu wracamy do ulubionych przez dzisiejszą władzę "ośmiu lat Polek i Polaków".

Kryzys na horyzoncie

Posłanki PO zapowiadają bowiem skrócenie oczekiwania na SOR-ach do maksymalnie godziny, lepszą opiekę nad seniorami czy poprawę bytu pracowników i jednocześnie pracodawców. Sporo tego, gdy w tym samym czasie zapowiada się pozostawienie bez zmian wprowadzonych przez władzę programów socjalnych. Wypadałoby spytać, czy ktoś na pokładzie używa kalkulatora? A może raczej lornetki? Na horyzoncie powoli widać już przecież maszty okrętu o nazwie KRYZYS. A jego działa mogą spokojnie zmieść każdą władzę – zwłaszcza taką, która dobrze nie zabezpieczy pieniędzy swoich obywateli.

Problemem nie jest jednak nawet bardzo długa lista obietnic PO, a raczej przypuszczenie, że część z nich wymyślono na gorąco w ostatnich tygodniach (o ile nie dniach). Tak jak decyzję o wymianie lidera całej kampanii podjęto dosłownie na miesiąc przed wyborami. Cóż, Grzegorz Schetyna lubi hazard. Zobaczymy, czy tym razem dobrze skalkulował ryzyko. Bo czy "Jutro będzie lepsze", także dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, okaże się 13 października wieczorem.

Grzegorz Łaguna – dziennikarz, publicysta i prezenter telewizyjny. Pracował w Superstacji, TVN Warszawa i TVP Olsztyn. Gospodarz wieczorów wyborczych, autor wywiadów z prezydentem Komorowskim i prezydentem Dudą. Stały współpracownik Wirtualnej Polski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)