Grzegorz Łaguna: Ksiądz Szydło na okładce, czyli dlaczego z barykady widać lepiej (Opinia)
Walka o prawo do prywatności synów Beaty Szydło to modelowy przykład, jakie reguły panują dziś na wojnie polsko-polskiej. Atakować to my, ale nie nas. A może by tak od czasu do czasu wyjść z okopów i wdrapać się na barykadę? Stąd naprawdę lepiej widać. Trzeba tylko przetrzeć lornetkę, żeby nie zapomnieć, gdzie lądowały nasze własne bomby.
Długo kazała rodzina Beaty Szydło czekać na komentarz do nasilających się od tygodni plotek. Gdy w końcu głos zabrali reprezentujący ją prawnicy, ruszyły koła rządowej machiny. Do tego systemu zdążyliśmy się już chyba jednak przyzwyczaić.
Każdy temat, który budzi mniejsze lub większe zainteresowanie opinii publicznej, jest zbywany milczeniem do momentu, gdy partia opracuje do niego odpowiednią strategię. Ta ma oczywiście możliwie mocno uderzać w przeciwników. Kiedy przekaz jest gotowy, od rana rozprowadzają go po mediach politycy i dziennikarze zaprzyjaźnionych redakcji. Na końcu kropkę nad i stawia premier.
Wrzawa wokół rodziny Beaty Szydło. Stanowcza reakcja prezydenckiego rzecznika
Tak było także w tym przypadku. "Rodzina jest i pozostanie w Polsce świętością" – napisał na Twitterze Mateusz Morawiecki. Chwila, chwila, Panie Premierze. Konkretnie czyja rodzina? Bo doświadczenie pokazuje nam, że nie każda.
Podwójne standardy
Daleko nie trzeba szukać. Kilka miesięcy temu piekło przeżywał Adam Bodnar. Portal telewizji publicznej zamieścił wówczas informację, że syn Rzecznika Praw Obywatelskich wymuszał pieniądze od kolegów. Według dziennikarzy 14-latek miał dokonać trzech rozbojów z nożem w ręku.
Materiały o Bodnarze pojawiały się kilka dni z rzędu. Z podobnymi sytuacjami spotykały się także rodziny Pawła Adamowicza, Krzysztofa Brejzy czy Aleksandry Dulkiewicz, co wypunktowała sama prezydent Gdańska, odpowiadając na tweeta szefa rządu.
Dziś przedstawiciele obozu rządzącego mówią, że jeśli polityk stawia grubą kreskę pomiędzy swoją działalnością publiczną, a prywatnym życiem, to rolą mediów jest to uszanować. Tylko dlaczego tych słów zabrakło, gdy temat dotyczył polityków opozycji?
Na medialnym froncie
Problemem nie jest dziś stawianie granic, ale kompletnie ich rozmycie. Na wojnie polsko-polskiej jesteśmy już tak mocno osadzeni w naszych okopach, że coraz trudniej znaleźć kogoś, kto wymyka się tym schematom.
A przecież akurat w tym jednym przypadku (tak znienawidzony przez wielu) symetryzm jest w pełni uzasadniony. Nie ma zgody na szczucie i hejt wobec rodzin, niezależnie czy mówimy o ministrach, dziennikarzach czy prawnikach.
Gdzieś po drodze zapomnieliśmy, że poszukiwanie skandali samo w sobie może służyć państwu, o ile tropimy łamanie prawa i nadużycia, a nie typową obyczajówkę. Czym innym jest lot żony marszałka Sejmu w statusie HEAD, a czym innym szkolne problemy syna państwowego urzędnika.
Rozmyta odpowiedzialność
Inna sprawa, że politycy stawiają wspomniane granice tylko wtedy, gdy jest im to na rękę. Swego czasu duże emocje budziła publikacja "Super Expressu”, który na okładce pokazał premiera Morawieckiego z jego adoptowanymi, jak dowiadywaliśmy się z artykułu, dziećmi.
Suchej nitki na gazecie nie zostawiali kolejni przedstawiciele obozu władzy, którzy dopiero po fakcie zorientowali się, że publikacja najprawdopodobniej była wcześniej zaplanowana. Sprawę jednak tak głęboko zakamuflowano, że partyjne doły nic na ten temat nie wiedziały.
Czy różni się to wiele od dzisiejszych publikacji o księdzu Szydło? Dorosły syn europosłanki też dość roztropnie szafował swoją prywatnością, występując z rodzicami na okładce tygodnika "Do Rzeczy” czy pojawiając się w licznych artykułach o swoich kapłańskich święceniach.
Trochę wygląda to tak, że kiedy syn szefowej rządu zostaje księdzem – to można o tym pisać. Ale kiedy posługę zawiesza – wtedy jest to wchodzenie z butami w rodzinę. Chwała temu, kto się w tym wszystkim połapie.
Grzegorz Łaguna – dziennikarz, publicysta i prezenter telewizyjny. Pracował w Superstacji, TVN Warszawa i TVP Olsztyn. Gospodarz wieczorów wyborczych, autor wywiadów z prezydentem Komorowskim i prezydentem Dudą. Stały współpracownik Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski