PolskaGruzja. Polski bloger opowiedział o ataku nożownika. "Wjechałem prosto na stół"

Gruzja. Polski bloger opowiedział o ataku nożownika. "Wjechałem prosto na stół"

- W Tbilisi byłem, można powiedzieć, przejazdem. Zjadłem śniadanie i po prostu szedłem ulicą. Nagle z lewej strony pojawił się ten człowiek i zaczął zadawać mi ciosy nożem - opowiada Jacek Kolankiewicz. Polski bloger cudem uniknął śmierci po ataku, do którego doszło 5 lipca.

Gruzja. Polski bloger opowiedział o ataku nożownika. Na zdjęciu: antyrządowe protesty w Gruzji
Gruzja. Polski bloger opowiedział o ataku nożownika. Na zdjęciu: antyrządowe protesty w Gruzji
Źródło zdjęć: © Stringer, East News
oprac. Ewa Walas

Jacek Kolankiewicz, podróżnik i autor bloga "Wyprawy Kojota", zabrał głos po ataku nożownika w Tbilisi. Polak przyznaje, że ze względu na odniesione obrażenia ma poważne problemy z oddychaniem.

Jak informował kilka dni po ataku brat podróżnika, mężczyzna ma 3 głębokie rany kłute. "Najcięższe uszkodzenie ma założony drenaż opłucnej. Ma też rany na rękach, bo bronił się przed ciosami napastnika oraz stłuczoną prawą łopatkę, bo szaleniec go przewrócił. Ma mniejsze stłuczenia i rany na głowie we włosach" - pisał brat Kolankiewicza.

Tuż po ataku napastnika obezwładnili przechodnie. Na miejscu pojawiła się też karetka. Kolankiewicz, jak sam opowiada, "wjechał prosto na stół operacyjny".

- Dzisiaj staram się o tym luźno opowiadać, ale to było straszne. Wkładali mi jakiś dren, część manipulacji chyba była "na żywo" ze względu na pilność sytuacji - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Zobacz też: Wyrok TK. "Ta droga zaprowadzi nas do nieszczęścia"

Polak z wielką sympatią wypowiada się o tamtejszym chirurgu Szałwie Dżuaszwili, który przeprowadził zabieg.

- Po operacji codziennie przychodził i sprawdzał, czy wszystko jest w porządku. Teraz też do mnie dzwoni. Gdy już zebrałem się na tyle, żeby zacząć mu dziękować, on nagle przynosi mi wino. To jak ja mam jemu podziękować? - pyta retorycznie bloger.

Podróżnika czeka rekonwalescencja

W związku z atakiem, Kolankiewicz był zmuszony zmienić swoje podróżnicze plany. Czeka go teraz powrót do kraju i rehabilitacja.

- Podchodzą do mnie zwykli ludzie i przepraszają. Piszą do mnie Gruzini z Polski i też przepraszają. Za co? To nie jest ich wina. Oni mi mówią, że Gruzja nie jest taka, ale przecież ja to wiem - dodaje Kolankiewicz.

Jego zdaniem, zachowanie jednego człowieka nie może rzutować na całą rzeczywistość.

Gruzja. Atak na Polaka

Przypomnijmy, że do ataku doszło 5 lipca. Na ulicach Gruzji miały wtedy miejsce uliczne starcia, które wywołali agresywnie nastawieni przeciwnicy zaplanowanej na ten dzień, ale ostatecznie odwołanej, parady równości osób LGBT.

Jak przekazała agencja AFP, przeciwko paradzie opowiadał się również premier Gruzji. Irakli Garibaszwili twierdził, że jest ona "nieakceptowalna przez większość społeczności gruzińskiej". Jego słowa zostały skrytykowane przez organizatorów parady, którzy stwierdzili, że wypowiedź polityka podsyca homofobię.

Agresywni przeciwnicy parady atakowali aktywistów i dziennikarzy. Jeden z nich, ciężko pobity Lekso (Aleksander) Laszkarawa, kilka dni po wyjściu ze szpitala zmarł, co stało się przyczyną kolejnych, trwających do dziś protestów w Gruzji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)