Gruzini chce do Unii. Dwuznaczne działania rządu w Tblisii
Unia Europejska to wielkie marzenie Gruzji. Jednak mieszkańcy tego kraju mają coraz większe obawy, że ich rząd bardziej skłania się ku współpracy z Kremlem, sabotując tym samym unijne aspiracje, pisze portal "POLITICO".
W Gruzji trwają cotygodniowe protesty, które za każdym razem gromadzą dziesiątki tysięcy obywateli. Problem uwidocznił się 23 czerwca, kiedy, w przeciwieństwie do Ukrainy i Mołdawii nie udało się Gruzji zdobyć statusu kandydata do UE. Zaniepokojeni Gruzini zarzucają rządowi, że to jego działania niweczą wszystkie starania, by zostać członkiem UE, pisze portal POLITICO.
Antyrządowe protesty w Tbilisi
Według sondaży blisko 90 proc. Gruzinów pragnie wejścia do Unii. Niewiele mniej jest zwolenników NATO. - Mamy do czynienia z kwestią narodową, utrzymaniem długoterminowej niezależności, co jest możliwe tylko za pośrednictwem UE. Nie ma innego rozwiązania problemu egzystencjalnego naszego kraju – przemawiał do tłumu działacz obywatelski Szota Digmelaszwili.
Według obywateli głównym hamulcowym wejścia Gruzji do UE jest rządząca od 2012 r. partia Gruzińskie Marzenie, która stara się łagodzić relacje z Rosją, niszcząc tym samym drogi do porozumienia z UE, donosi POLITICO.
Relacje z Ukrainą
Obawy przed prorosyjskimi działaniami rządu nasiliły się w momencie wybuchu wojny w Ukrainie. Gruzja nie wprowadziła w życie wszystkich możliwych sankcji, dalej eksportując towary do Rosji. Ponieważ Gruzini wciąż pamiętają, jak sami zostali zaatakowani przez Rosję, nie są w stanie zrozumieć takiej postawy i głośno demonstrują swoje wsparcie dla Ukrainy. Rząd gruziński broni się przed oskarżeniami, twierdząc, że Zachód próbuje wciągnąć ich państwo w wojnę, a powodem odrzucenia 23 czerwca miał być brak zaangażowania Tbilisi.
W oczekiwaniu na decyzję Komisji Europejskiej
Zanim decyzja Komisji Europejskiej została ogłoszona, rząd gruziński robił wiele, by zniweczyć szanse wejścia w szeregi UE. Zaczęto w ostrych słowach obrażać europejskie instytucje i ich urzędników.
- Mówiąc delikatnie, niemądre jest osobiste atakowanie swoich głównych sojuszników, którzy codziennie bronią europejskich aspiracji Gruzji w Brukseli. To sprawia, że zastanawiam się, czy gruziński rząd naprawdę podziela aspiracje swoich obywateli, by stać się członkami UE – powiedziała dla "POLITICO" niemiecka eurodeputowana Viola von Cramon.
Na szczęście wraz z 23 czerwca aspiracje unijne Gruzji nie zostały do końca pochowane. Kraj otrzymał listę warunków do wypełnienia, a wśród nich między innymi zapewnienie niezawisłości sądownictwa, "deoligarchizacja" i rozwiązanie kwestii polaryzacji politycznej. Na razie plan działania rządu nie napawa optymizmem zwolenników UE, zwłaszcza w kwestii "deoligarchizacji", która w przypadku rządów partii Gruzińskie Marzenie wydaje się wyjątkowo trudna, podsumowuje portal.