Groźny egzamin na ulicy
Już w maju, podczas praktycznej części
egzaminu na prawo jazdy, kandydaci na kierowców będą musieli na
zatłoczonej ulicy zaprezentować awaryjne hamowanie wciskając
gwałtownie hamulec. Egzaminatorzy i policjanci ostrzegają, że
takie manewry doprowadzą do tragicznych wypadków i karamboli -
podaje "Głos Szczeciński".
23.04.2004 | aktual.: 23.04.2004 06:36
Pomysł Ministerstwa Infrastruktury wejdzie w życie 1 maja tego roku. Dojdzie do tego mimo zdecydowanych protestów specjalistów z Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, które prowadzą egzaminy na prawo jazdy. "Poproszeni przez resort infrastruktury o opinie na temat ich pomysłu napisaliśmy, że jest on niebezpieczny, bezcelowy i szkodliwy" - mówi Ryszard Prawucki, sekretarz Zarządu Oddziału Krajowego Stowarzyszenia Egzaminatorów w Szczecinie - pisze gazeta.
"Musimy z kandydatem na kierowcę wyjechać na zatłoczoną ulicę, tam rozpędzić auto do co najmniej 40 kilometrów na godzinę i wtedy na moje hasło 'Stój!' egzaminowany ma awaryjnie zahamować" - mówi Ryszard Prawucki - informuje "Głos Szczeciński".
Dlaczego nie można tego zrobić na placu manewrowym lub pustej drodze? "Bo egzamin praktyczny ma być przeprowadzany na ulicach o natężeniu ruchu nie mniejszym niż 400 samochodów na godzinę. Tak mówią ministerialne przepisy" - tłumaczy Ryszard Prawucki. Egzaminatorzy zgodnie twierdzą, że takie manewry są po prostu groźne dla życia i mogą doprowadzić do wypadków i karamboli - podaje dziennik.
Te opinie potwierdzają policjanci. "Nieuzasadnione sytuacją na drodze, gwałtowne hamowanie jest także niezgodne z przepisami"- zauważa komisarz Grzegorz Sudakow, zastępca naczelnika szczecińskiej drogówki. Po co w ogóle testowanie takich umiejętności kierowców? Zdaniem resortu infrastruktury, umiejętność awaryjnego hamowania jest bardzo cenna i często decyduje o życiu kierowcy - pisze "Głos Szczeciński". (PAP)