PolskaGrozili wybuchem na tarnowskim rynku

Grozili wybuchem na tarnowskim rynku


Pieniądze albo zdetonujemy bombę - takie żądanie miał w czwartkowy wieczór usłyszeć pracownik jednego z lokali przy tarnowskim rynku. Na szczęście ładunku nie było, a sprawcy zamieszania kilkanaście godzin później byli już przesłuchiwani przez policję.

02.07.2007 08:32

Telefonującym był mężczyzna. Według jego słów ładunek wybuchowy miał zostać odpalony zdalnie, drogą radiową. Do eksplozji miało nie dojść w przypadku zapłacenia okupu. 10 tys. zł w gotówce miało się znaleźć w torbie, którą telefonujący polecił w ciągu godziny wystawić przed drzwi restauracji. Ktoś miał się po nie zjawić. Właściciele lokalu o groźbie zamachu powiadomili policję.

Lokal dyskretnie ewakuowano, a do środka wkroczyli pirotechnicy oraz pies przeszkolony w wykrywaniu ładunków wybuchowych. Drobiazgowe przeszukanie wykazało, że żadnej bomby w budynku nie ma. Gdy wszystko wskazywało na typowy "dowcip" bombowy, telefon zadzwonił znowu.

Rozmówca groźbę podtrzymał, na przekazanie pieniędzy dał restauratorom kolejną godzinę. Torba została wystawiona, przygotowaliśmy zasadzkę na sprawców. Ale przez kilka godzin nikt jej nie podjął - mówi Andrzej Sus z tarnowskiej policji.

Funkcjonariusze intensywnie zabrali się jednak za namierzania autorów gróźb. I udowodnili, że policja potrafi w tej materii zdziałać wiele. W piątek zatrzymano dwóch podejrzanych. Mają po 18 lat i mieszkają w Tarnowie. Przyznali się, że to oni dzwonili do restauracji grożąc zdetonowaniem bomby. Twierdzą jednak, że miał to być tylko żart.

wybuchbombarynek
Zobacz także
Komentarze (0)