Grozi mu dożywocie za podwójne zabójstwo
Kara dożywotniego więzienia grozi 44-letniemu Piotrowi M. oskarżonemu o zastrzelenie dwóch mężczyzn. Jego proces ruszył w poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Krośnie.
28.09.2009 | aktual.: 28.09.2009 11:25
Według krośnieńskiej prokuratury rejonowej głównym motywem zabójstwa Marcina D. z Rzeszowa była zazdrość o kobietę, która pracowała w gospodarstwie oskarżonego i miała z nim zerwać dla Marcina D. Jako drugi motyw zabójstwa prokuratura przyjęła rozliczenia finansowe między D. a oskarżonym. Natomiast drugi mężczyzna - kolega Marcina D., Bogdan K. z Iwonicza - był przypadkową ofiarą. Zginął, ponieważ był świadkiem zabicia pierwszej ofiary.
Oskarżony na rozprawie nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, odmówił składania wyjaśnień i udzielania odpowiedzi na pytania. Sąd odczytał zatem jego wyjaśnienia złożone wcześniej w prokuraturze. Przyznał się on wówczas do dwukrotnego zabójstwa. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Jednak jego wyjaśnienia, w których wspominał m.in. o obronie koniecznej, są sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym i nie są dla prokuratury wiarygodne.
Przed rozpoczęciem procesu rodzina i przyjaciele zabitych mężczyzn zorganizowali manifestację pokojową "Stop Przemocy" przed budynkiem krośnieńskiego sądu. Joanna Przeźmińska, przyjaciółka jednego z zabitych mężczyzn, powiedziała, że jest to forma uczczenia pamięci ofiar oraz forma przeciwstawiania się zbrodniom.
Według aktu oskarżenia do zabójstwa doszło między 15 a 18 października 2008 roku. Piotr M. umówił się z Marcinem D. w swoim gospodarstwie w Wernejówce, aby tam przekazać mu konia, który miał być zapłatą za trzyletnią pracę D. w gospodarstwie oskarżonego.
Podczas spotkania, do którego doszło w lesie w okolicach gospodarstwa, Piotr M. dwukrotnie strzelił z dubeltówki (którą posiadał legalnie jako myśliwy) w plecy Marcina D. Jedna z kul trafiła ofiarę w serce. Do Bogdana K. również strzelał w plecy i ta kula także trafiła w serce. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu.
Później oskarżony ukrył ciała w ponad 1,5 metrowym rowie w lesie, w miejscu rzadko odwiedzanym przez ludzi. Przykrył je odzieżą, liśćmi i gałęziami, aby zwierzęta ich nie wykopały. Następnie wywiózł samochód Marcina D. do Przemyśla i tam porzucił. Wysłał także list napisany wcześniej przez D. do dziewczyny - Zuzanny, w którym zrywa z nią i zawiadamia o wyjeździe za granicę (grafolog potwierdził autentyczność listu). Była to ta kobieta, o którą zazdrosny był Piotr M. W liście do niej Marcin D. wyjaśnił m.in. że jest to niespełniona miłość.
Piotr M. wysyłał także uspokajające sms-y do rodziny ofiary i do Zuzanny. Zaniepokoiły jednak one bliskich Marcina D. ponieważ zazwyczaj dzwonił on do rodziny, a nie wysyłał wiadomości tekstowe. Ponadto sms-y były poprawne pod względem ortografii, a Marcin D. - według rodziny - robił błędy.
Natomiast rodzina Bogdana K. była zaniepokojona jego długą nieobecnością i brakiem informacji od niego. Ponadto w domu zostawił paszport i pieniądze. Rodzina wiedziała jedynie, że wyjechał on wraz z Marcinem D.
Piotr M. został przebadany przez biegłych psychiatrów, którzy po ośmiu tygodniach obserwacji oskarżonego stwierdzili, że miał on zdolność pokierowania swoim zachowaniem i był świadomy popełnienia czynu.