Gronkiewicz-Waltz odpowiada Schetynie
- To bardzo trudny problem, który trudno wytłumaczyć. Zawsze byłam trochę samotnym żaglem... - tak Hanna Gronkiewicz-Waltz skomentowała słowa lidera PO Grzegorza Schetyny, który ubolewał, że nie stawiając się na posiedzeniach komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji "w wyraźny sposób" osłabia ona swoją pozycję.
Słowa Schetyny padły dwa tygodnie temu na antenie TVN24. Lider PO wyraził nadzieję, że prezydent Warszawy "w końcu zmieni zdanie" w sprawie niestawiania się przed komisją. W podobnym tonie wypowiedział się następnie w rozmowie z nami jego partyjny kolega, szef klubu PO Sławomir Neumann.
Do kolejnego ciosu doszło we wtorek. Od działalności Gronkiewicz-Waltz odciął się poseł PO Rafał Trzaskowski, wymieniany jako jeden z głównych kandydatów tego ugrupowania na prezydenta Warszawy. - Przy całym szacunku do Hanny Gronkiewicz-Waltz, jestem zupełnie innym człowiekiem, z zupełnie innymi priorytetami, trudno mówić o kontynuacji... - oznajmił. Przyznał też wprost, że Platforma "ma problem reprywatyzacji i jest to balast".
"Zawsze byłam samotnym żaglem"
Do krytycznych słów kolegów z partii Gronkiewicz-Waltz odniosła się w środę na antenie radia TOK FM. Pytana bezpośrednio o słowa Schetyny, powiedziała: "To bardzo trudny problem, który trudno wytłumaczyć. Zawsze byłam trochę samotnym żaglem...".
Zaznaczyła jednak, że "docenia kolegów". - Muszą walczyć, żebyśmy wygrali w Warszawie. Szczerze powiedziałam już dawno temu, że to moja ostatnia kadencja. Ponoszę odpowiedzialność za swoje działania. Po 25 latach służby publicznej mam prawo odpocząć - przekonywała.
Gronkiewicz-Waltz powtórzyła, że nie planuje pojawić się na komisji, bo "jest niekonstytucyjna" i "ma charakter polityczny". Podkreśliła zarazem, że "chętnie opowie" co wie na temat reprywatyzacji, ale "organom konstytucyjnym". - Oglądaliśmy obrady, te przerywania, pytania, wyłączanie mikrofonów. Tak się nie godzi. Nie mam zamiaru tej obrazy znosić - mówiła.
Prezydent podkreśliła, że "zawsze traktowała służbę publiczną poważnie". - Zmieniliśmy Warszawę w miasto europejskie. Ludzie mają żłobki, przedszkola, jeżdżą metrem… To jest naważniejsze. Jeśli dla mediów tylko reprywatyzacja jest ważna… Zrobiłam, co mogłam, doprowadziłam do małej ustawy - mówiła, argumentując, że "najważniejszy jest człowiek", a nie to, czy o "napiszą o niej dobrze czy źle".
Pytana o swoich potencjalnych następców - Andrzeja Halickiego i Rafała Trzaskowskiego - nie chciała wskazać lepszego, w jej ocenie, kandydata na prezydenta Warszawy. - Obaj znają miasto. Kandydat PO musi być taki, który według badań ma szanse wygrać w I turze - przekonywała.
Rafał Trzaskowski mówił we wtorek w TVN24, że jest "zdeterminowany, żeby podjąć wyzwanie kandydowania na prezydenta Warszawy, jeśli PO tak zdecyduje".
Prezydent twierdzi, że komisja werifikacyjna ds. reprywatyzacji działa bezprawnie. Kilka miesięcy temu wniosła do Naczelnego Sądu Administracyjnego o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego w tej sprawie. Wyrok okazał się jednak nie po jej myśli.