Greenpeace ostrzega: nie wiecie, co jecie
Żywność modyfikowana genetycznie jest szkodliwa dla środowiska i naszego zdrowia. Milion Europejczyków – w petycji zgłoszonej przez Greenpeace - domaga się znakowania produktów pochodzących od zwierząt karmionych paszami GMO. 79% Polaków nie chce na naszym rynku takiej żywności. Wiedzą, że skutki eksperymentów genetycznych mogą być nieobliczalne - powiedziała Wirtualnej Polsce Joanna Miś, koordynatorka projektu Poradnik Konsumenta w Greenpeace.
12.02.2007 | aktual.: 07.11.2007 12:02
WP: Greenpeace zebrał milion podpisów w 21 krajach UE pod petycją, w której domaga się znakowania żywności pochodzącej od zwierząt karmionych paszą z produktów modyfikowanych genetycznie. 5 lutego petycja została przekazana Markosowi Kyprianou - komisarzowi europejskiemu ds. zdrowia i ochrony konsumentów. Proszę opowiedzieć o tej ogólnoeuropejskiej kampanii.
Joanna Miś: W Polsce podpisy zbierano od maja 2005 do stycznia 2007 natomiast w pozostałych krajach europejskich do grudnia 2006. Domagamy się znakowania produktów mięsnych i nabiałowych pochodzących od zwierząt karmionych paszami GMO. Według przepisów unijnych, produkty te nie muszą być znakowane, co oznacza, że GMO wchodzi na nasze talerze bocznymi drzwiami - konsumenci nie mają wiedzy na temat tego, co kupują i są pozbawieni możliwości wyboru. Europejskie zasady znakowania żywności zawierają lukę – wymagane jest znakowanie artykułów spożywczych, np. oleju, czy keczupu oraz paszy, jeśli ilość zawartych w nich zmodyfikowanych genetycznie składników jest równa lub przekracza 0,9%. Jednak mięso, mleko, jaja i inne produkty pochodzące od zwierząt karmionych GMO nie muszą być znakowane. Duża część pasz dla zwierząt opiera się na produktach modyfikowanych genetycznie (stanowią one około 30% składników pokarmu zwierząt hodowlanych w UE). Zebraliśmy milion podpisów, ponieważ w proponowanej konstytucji unijnej,
milion sygnatariuszy wystarczy, żeby Komisja Europejska musiała zająć się danym problemem, a to było naszym celem.
WP: Na czym polega zagrożenie, jakie stwarzają organizmy modyfikowane genetycznie dla zdrowia?
- GMO to najkrócej mówiąc manipulowanie materiałem genetycznym zwierząt i roślin, którego skutki trudno przewidzieć, ponieważ organizmy GMO są młode i nigdy nie zostały dokładnie przebadane. Badania są zazwyczaj krótkoterminowe i najczęściej prowadzone na zlecenie firm biotechnologicznych, które zajmują się produkcją GMO. Podważa to tym samym rzetelność tych badań. Zagrożeń jest wiele, ponieważ firmy te nastawione są głównie na ilość i nie dbają o skutki inżynierii genetycznej. Produkty GMO – co już udowodniono - wywołują często reakcje alergiczne (w procesie zmiany genów dochodzi do mutacji białek i efektem tego jest reakcja alergiczna). Mają też inne skutki uboczne.
WP: Czy to prawda, że z powodu upraw GMO cierpi całe środowisko naturalne?
- Na całym świecie przeciwko uprawom GMO protestuje wiele organizacji ekologicznych. Na plantacjach, gdzie uprawia się GMO na skutek użycia środków chwasto- i owadobójczych, ginie wiele, często pożytecznych roślin i zwierząt. Gleba z upraw GMO staje się jałowa, dlatego, że chemikalia wnikają w ziemię. Nieprawdą jest to, co twierdzą koncerny agrochemiczne – głównie amerykańskie, ale także niemiecki Bayer CropScience - że na uprawach GMO zmniejsza się użycie pestycydów. Tak się dzieje tylko w pierwszej fazie upraw. Później na skutek uodparniania się chwastów na chemikalia, jak też powstawania wtórnych szkodników, trzeba używać coraz więcej pestycydów. Przez to spada opłacalność tych upraw. Protestowali już w tej sprawie rolnicy z Chin czy Indii uprawiający bawełnę. W kwietniu 2006 roku ponad 70 farmerów z Indii poinformowało, że 25% osobników z ich stad padło w ciągu 5-7 dni ciągłego karmienia bawełną Bt. Setki farmerów skarży się na wzrost reakcji alergicznych. Kilkoro zbieraczy bawełny było
hospitalizowanych, a wielu pracowników obsługujących odziarniarki musi przed pracą przyjmować leki antyhistaminowe. W Indiach była wielka fala samobójstw wśród zadłużonych rolników. O fatalnych skutkach inżynierii genetycznej pisał m.in. Jeffrey Smith. Opisał on przypadek pracownika firmy Monsanto Kirka Azevedo, który ze zgrozą odkrył, że firmy nie obchodzą skutki eksperymentów genetycznych.
WP: Greenpeace w 2006 r. protestował m.in. przeciwko uprawom zmutowanej kukurydzy w Rumunii, która stała się poligonem doświadczalnym dla koncernów. Zwolennicy GMO mówią o rozwiązywaniu problemu głodu, pokazując wielkie hybrydowe warzywa. Jednak według umów z koncernami biotechnologicznymi rolnicy nie mogą przechowywać ich nasion na kolejne wysiewy.
- Przy każdym kolejnym wysiewie plony są coraz mniejsze i efekt jest taki, że rolnik uzależnia się od koncernu, bo co roku musi kupować nowe nasiona. Ziarna GMO są droższe od ziaren tradycyjnych, na skutek wzrostu zapotrzebowania na pestycydy koszty te się mnożą. U nas na szczęście te uprawy są na razie zakazane. O tym, że uprawy transgeniczne są poza kontrolą mówił m.in. były dyrektor w Monstanto Dragos Dima, teraz doradca ds. rolnictwa w Bukareszcie. Udowodniono także, że problem głodu na świecie nie jest spowodowany jej brakiem, lecz niewłaściwą dystrybucją. Rolnictwo, w którym wykorzystuje się GMO, jest kontynuacją rolnictwa przemysłowego, tylko w większym, groźniejszym wymiarze. To monokultura oznaczająca utratę różnorodności biologicznej i zanieczyszczająca tradycyjne uprawy (tak się stało na np. uprawach kukurydzy w Meksyku i Peru). Alternatywą dla GMO jest z pewnością rolnictwo ekologiczne, które nie niszczy bioróżnorodności i dąży do równowagi w środowisku.
WP: Czy Greenpeace przeprowadzał badania dotyczące długofalowego oddziaływania GMO na zdrowie ludzi?
- Nie, ponieważ tak naprawdę trzeba kilku pokoleń, żeby dowiedzieć się, jaki wpływ ma żywność GMO na organizmy ludzkie. Przeprowadzano już jednak badania na szczurach, które karmiono kukurydzą modyfikowaną genetycznie. U tych zwierząt pojawiło się wiele objawów zaburzeń organów wewnętrznych. Spożywanie przez nas produktów GMO jest eksperymentem, którego konsekwencje mogą być nieobliczalne. Np. kukurydza Bt wydziela toksynę, która zabija jeden rodzaj szkodników. Ale co z innymi owadami, które też przy okazji są eliminowane? Jakie grożą nam konsekwencje, jeśli ta toksyna zaburzy zależności biologiczne w glebie? Na takie pytania koncerny nam nie odpowiedzą.
WP: Czy Polacy są świadomi tego, czym jest GMO?
- Z badań PBS - niezależnego instytutu w Sopocie wynika, że 79% Polaków nie chce spożywać produktów GMO, co zresztą odzwierciedla postawę mieszkańców innych krajów UE.
WP: Czy w Polsce dużo jest produktów modyfikowanych genetycznie?
- Na szczęście na razie nie jest ich wiele na naszym rynku. Zazwyczaj są to oleje, na których powinna być informacja dotycząca składników GMO. Są to zazwyczaj tańsze oleje. Trudno nam jest badać każdy produkt pod względem tego, czy te przepisy są przestrzegane. Mamy obawy, że firmy które np. produkują oleje GMO i zwykłe, nie są w stanie do końca kontrolować procesu produkcji i w wyniku kontaminacji w zwykłych olejach znajdują się składniki GMO.
WP: Kampanię przeciwko GMO popierają znane osoby.
- Wśród przeciwników GMO są m.in. Maciej Kuroń, Aneta Kręglicka, Robert Makłowicz, Marta Gessler, Oni złożyli podpisy pod naszą petycją. Opowiadają się za zdrowymi rodzimymi produktami z tradycyjnych hodowli, część tych osób należy do ruchu Slow Food. To międzynarodowa organizacja działająca na rzecz produktów regionalnych, powstała w 1989 r. we Włoszech. W Polsce powstało kilka sklepów Slow Food, są też sklepy z * żywnością ekologiczną*.
Zobacz także: Zakupy bez GMO z Greenpeace