Gra va banque zamiast kompromisu? Matki protestujące w Sejmie mogą przez to przegrać protest
Już kilkakrotnie wydawało się, że sejmowy protest rodziców niepełnosprawnych się zakończy. Jednak kolejne propozycje były odrzucane, czasami w bardzo ostrej albo zbyt ostrej formie. Taka strategia może doprowadzić do tego, że zostaną z niczym.
30.04.2018 | aktual.: 30.04.2018 16:07
Dwa tygodnie trwa protest niepełnosprawnych w Sejmie. Trudno nie zgodzić się z jego postulatami, trudno nie pochylić się nad losem rodzin, które mają pod opieką dorosłe dzieci wymagające ciągłej obecności rodziców. Dlatego politycy PiS szybko zajęli się protestującymi, spotykając się z nimi i wysłuchując postulatów (jak prezydent Duda, który niewiele więcej mógł zrobić) i proponując rozwiązania (jak premier Morawiecki, minister Rafalska i Kopcińska).
Postulaty
Mimo kolejnych propozycji protest wciąż trwa, a protestujący nie zamierzają ustąpić. Jednak coraz głośniejsze są pytania o zasadność protestu. Bo przecież rząd zapowiedział spełnienie oryginalnych postulatów. Na czwartkowym posiedzeniu rządu przyjęto projekt ustawy, który podniesie rentę socjalną do poziomu renty minimalnej, czyli z około 865 zł brutto do niemal 1030 zł brutto. To oczywiście wciąż kwota, którą trudno nazwać "wysoką", ale wzrost jest realny.
Drugi postulat dotyczył skopiowania 500+, a dokładnie przyznania takiego świadczenia rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi. Rząd zaproponował dodatki na rehabilitację i pomoc rzeczową (do wyboru z listy około 100 pozycji). Do tego rząd chce zapewnić niepełnosprawnym w znacznym stopniu dostęp do świadczeń zdrowotnych i aptek bez kolejki, co niewątpliwie poprawi ich komfort życia. Projekt będzie przeprowadzony jako poselski, a sprawozdawcą będzie rzeczniczka premiera Morawieckiego Joanna Kopcińska, co wskazuje na poważne traktowanie sprawy.
I to właśnie potraktowanie poseł Kopcińskiej przez protestujące jest pierwszą rysą na ich wizerunku. Bo nawet jeśli przyniesiona przez nią propozycja nie była wystarczająco dobra, rzeczniczka rządu została po prostu przegoniona z Sejmu, a teczka wciśnięto jej na siłę. Nawet jeśli matkami niepełnosprawnych targały emocje, nie są one usprawiedliwieniem takiego zachowania.
O zdanie za daleko
Trudno uznać, by służyły sprawie teksty, jak ten pod adresem Jarosława Kaczyńskiego (o 10 kilogramach karmy dla kota i podpaskach). Ze strony części polityków i komentatorów te słowa zebrały brawa. Trudno o wyraźniejszy dowód na to, że nie powinny paść. Bo protestujące w Sejmie matki zostały uznane za stronę politycznego, partyjnego sporu. Jako narzędzie do uderzania w PiS i Kaczyńskiego. Także przez tych, którzy kilka lat temu byli na miejscu PiS.
Dzisiaj można wręcz odnieść wrażenie, że wobec szybkiego spełnienia postulatów i medialnej przychylności wobec protestu, następuje rozbudowywanie postulatów. I to w dość trudnym do obrony kierunku: protestujące chcą słyszeć tylko o gotówce, jakby pomoc rzeczowa była kompletnie nieprzydatna i niepotrzebna. Tymczasem pomoc rzeczowa to pieniądze, które zostają w domowym budżecie. Według obliczeń strony rządowej - ponad 500 złotych. To nie koniec, w ciągu najbliższych kilkunastu dni premier Morawiecki ma jeszcze przedstawić kompleksowy plan dla rodzin wychowujących niepełnosprawne dzieci i opiekujących się niepełnosprawnymi dorosłymi.
Jednak odrzucanie kolejnych postulatów może sprawić, że zainteresowanie protestem wygaśnie. Z kolei zaostrzanie retoryki spowoduje, że opinia publiczna zacznie odwracać się od protestujących. A wówczas presja na władzę, by jak najbardziej szczodrze podejść do postulatów protestujących, zniknie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl