"GPC": badali 9 przedmiotów - na tej podstawie wykluczyli wybuch
Ekspertyza biegłych dotycząca przebadania dziewięciu próbek wystarczyła, aby ferować opinię, że na pokładzie Tu-154M nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych ani promieniowania - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie". Dziennikarze gazety dotarli do ekspertyzy wykonanej w Wojskowym Instytucie Chemii i Radiometrii. Biegli badali m.in. fragment parasolki, but, wycinek spodni jednej z ofiar. Nie badali szczątków samolotu.
24.04.2012 | aktual.: 25.04.2012 06:38
Prowadząca śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie powołała się na opinię biegłych z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii w Warszawie.
Biegli w przedstawionej opinii stwierdzili, że w próbkach szczątków zabezpieczonych na miejscu katastrofy (które w pierwszych dniach po katastrofie trafiły do Polski) nie ujawniono obecności bojowych środków trujących oraz produktów ich rozkładu powyżej granicy ich wykrywalności.
Śledczy nie podają jednak, że przebadano zaledwie dziewięć próbek i wśród niech nie było szczątków rządowego tupolewa - twierdzi "GPC". Co zatem badano?
But z uszkodzeniem w postaci rozerwania i nadpalenia. Wycinek swetra o wymiarach 16 cm na 18 cm. Dwa banknoty o nominale 100 i 50 zł. Kawałek ułamanej parasolki, wycinek spodni dżinsowych, egzemplarz książki pt. "Śpij mężnie" z uszkodzeniem w postaci nadpalenia. Wycinek rękawa o wymiarach 17 cm na 13 cm. Wycinek nogawki spodni o wymiarach 47 cm na 21 cm - to jedyne próbki, jakie pobrano do zbadania na obecność materiałów wybuchowych i promieniowania radioaktywnego - pisze dziennik.
Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn smoleńskiej katastrofy twierdzi w rozmowie z "GPC", że te badania nie mogą być potraktowane jako wiarygodna ekspertyza wykluczająca eksplozję. - Przeprowadzono je na wyselekcjonowanych próbkach i na obecność tylko niektórych materiałów wybuchowych - mówi.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiali dziennikarze "GPC" liczba przebadanych próbek jest zbyt mała, by wydawać jednoznaczną opinię. - To, że w dziewięciu próbkach nie stwierdzono materiałów wybuchowych, nie oznacza, że ich nie było na pokładzie Tu-154M - mówi naukowiec z Instytutu Chemii.
Dla porównania: badając katastrofę lotniczą, która miała miejsce 21 grudnia 1988 r. w szkockim Lockerbie, brytyjscy eksperci w poszukiwaniu materiałów wybuchowych sprawdzili każdy, nawet najmniejszy przedmiot będący na pokładzie samolotu, a także cały wrak samolotu - przypomina gazeta. Brytyjskie śledztwo ostatecznie wykazało, że był to zamach bombowy przeprowadzony przez libijskich agentów na zlecenie Kadafiego.