Gowin: Tusk rozpoczął kampanię prezydencką
Donald Tusk podróżujący pociągiem na przesłuchanie w warszawskiej prokuraturze to starannie wyreżyserowane przedstawienie; myślę, że to początek kampanii prezydenckiej - uważa wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Przewodniczący Rady Europejskiej b. premier Donald Tusk przyjechał do Warszawy z Sopotu pociągiem. Na Dworcu Centralnym przywitali go jego dawni bliscy współpracownicy, m.in. b. premier Ewa Kopacz, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Na peronie zebrał się tłum zarówno zwolenników Tuska, wśród których dominowali działacze młodzieżówki PO, Stowarzyszenia Młodych Demokratów i Komitetu Obrony Demokracji, jak i przeciwników, m.in. z klubów Gazety Polskiej.
Po wyjściu z pociągu Tusk udał się pieszo do warszawskiej prokuratury okręgowej by złożyć zeznania w śledztwie dot. współpracy polskiej SKW z rosyjską FSB.
- To co się dzisiaj wydarzyło przed przesłuchaniem było starannie wyreżyserowanym przedstawieniem - powiedział w TVP Info Jarosław Gowin. Jego zdaniem, "normalnie Donald Tusk przyleciałby do Polski samolotem, potem wsiadł w służbową limuzynę, dojechał do prokuratury tak, żeby nikt go nie widział". - Chciał zwrócić na siebie uwagę - podkreślił wicepremier. Według niego to "początek, odległej jeszcze o parę lat, kampanii prezydenckiej".
Gowin nie wyklucza, że Platforma Obywatelska w 2020 roku poprze Donalda Tuska w wyborach prezydenckich.
Minister nauki zwrócił także uwagę, że b. premier "sugeruje, że jest dzisiaj ofiarą jakichś działań politycznych". - Jako przedstawiciel rządu mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie, że ja, czy jakikolwiek inny polityk obozu rządowego, miał naciskać na prokuraturę, aby przesłuchiwała Donalda Tuska - zapewnił Gowin. Zaznaczył, że przesłuchanie Tuska w charakterze świadka to była "suwerenna decyzja prokuratorów".
Jak powiedział Gowin, kompletnie "wyssane z palca", wręcz "histeryczne", są twierdzenia, że "demokracja w Polsce jest w jakikolwiek sposób zagrożona".