"Gospodarstwo śmierci". Interwencja obrońców zwierząt w Miłoszowie

Padające z głodu zwierzęta i bawiące się wśród nich dziewięcioro dzieci - taki widok zastali obrońcy zwierząt w jednym z gospodarstw na Dolnym Śląsku. Udało się uratować życie kilkunastu zwierzętom.

"Gospodarstwo śmierci". Interwencja obrońców zwierząt w Miłoszowie
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt

20.03.2019 | aktual.: 20.03.2019 22:55

Środowy program "Uwaga!" TVN poświęcony był interwencji przedstawicieli Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt w jednym z gospodarstw w Miłoszowie na Dolnym Śląsku. Inspektorzy dostali informację, że na posesji leżą martwe zwierzęta.

- Na terenie gospodarstwa było kilkadziesiąt zwierząt. Padła jedna krowa, jedna koza, jedna świnia i kilka kur. Stan tych zwierząt wskazywał na to, że były zagłodzone. Przetrzymywano je w warunkach skrajnie niehigienicznych - mówi Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

- To był przerażający obraz - dodaje Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Jak relacjonują inspektorzy, kury wydziobały padłej krowie oko, a pozostałe ptactwo domowe rozdziobywało padłe świnie i kury. Część z nich leżała na gnojowniku, a kilka było częściowo zakopanych na podwórku. "Gospodarstwo śmierci" - tak nazwali to, co zobaczyli.

"Zwierzęta ciągle wyły"

Z gospodarstwa DIOZ odebrał jałówkę, świnie wietnamskie, kozy, królika oraz gołębie, które zostały przewiezione do domu tymczasowego. Zwierzęta zostały nakarmione i poddane leczeniu.

Zwierzętami zajmowała się 42-letnia Agnieszka G., matka dziewięciorga dzieci. Co prawda, żywy inwentarz nie należał do niej, tylko do męża, ale ten siedzi w więzieniu. Obrońcy praw zwierząt, którzy interweniowali w tym domu, twierdzą, że dzieci na co dzień widziały martwe zwierzęta, bawiły się wśród nich. W domu mieszkają też dwaj bracia partnera kobiety. Według relacji inspektorów obaj mężczyźni mieli być pijani i ubrudzeni fekaliami.

Jak komentują sąsiedzi, zwierzęta ciągle "przerażająco wyły". Na początku kobieta miała do nich chodzić i je karmić, ale z czasem przestała dawać sobie z tym radę. Agnieszka G. została oskarżona o znęcanie się nad zwierzętami. Grozi jej do 5 lat więzienia.

Źródło: Uwaga! TVN

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (68)