"Gosiewski wciąż powtarza swoje kłamstwa o PO"
Poseł PO Krzysztof Grzegorek zarzucił wicepremierowi Przemysławowi Gosiewskiemu (PiS), że
mimo orzeczenia sądowego powtarza "kłamstwa" na jego temat. Nazwał
Gosiewskiego "krętaczem i chuliganem politycznym". Kiedy brak
jest argumentów, to ludzie zdenerwowani, przestraszeni odwołują
się do inwektyw - odpowiada na to wicepremier.
Chodzi o wyborczy proces, który Gosiewskiemu wytoczyła PO z inicjatywy Grzegorka. Decyzją sądu (I i II instancji) Gosiewski musiał przeprosić Platformę za pomówienie jej działaczy o związki z "grupą przestępczą Pawliszaków".
Grzegorek mówił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, że choć Gosiewski przegrał proces z PO, to nadal publicznie powtarza, jakoby odkrył i ujawnił kompromitujące posła PO kontakty ze skarżyskimi biznesmenami - braćmi Pawliszakami. Niezgodnie z prawdą twierdzi też, że kontakty te skutkowały poważnymi naruszeniami prawa przy przeprowadzaniu przetargów dla szpitala - mówił dziennikarzom Grzegorek, który jest dyrektorem szpitala w Skarżysku - Kamiennej.
Gosiewski podkreślił, że zgodnie z decyzją sądu przeprosił. Natomiast ja przed sądem udowodniłem kompromitujące związki pana Grzegorka z panami Pawliszakami. Wnioskodawcy sami wycofali się z wniosku o zakaz głoszenia przeze mnie tego typu tez, widząc, że one są po prostu prawdziwe. (...) Słowa, które kieruje pan Grzegorek, uważam za inwektywy. I wiem, że kiedy brak jest argumentów, to ludzie zdenerwowani i przestraszeni odwołują się do inwektyw - dodał wicepremier.
Grzegorek uważa ponadto, że radny PiS Janusz Borowiec - jako świadek w procesie wyborczym Platforma kontra Gosiewski - złożył fałszywe zeznania i chce zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zdaniem Grzegorka, Borowiec - przewodniczący komisji rewizyjnej rady powiatu skarżyskiego - mijał się z prawdą, gdy przed sądem mówił, że komisja rewizyjna będzie wnioskowała o odwołanie z funkcji dyrektora szpitala w Skarżysku-Kamiennej, ponieważ ogłosił kilka przetargów z naruszeniem prawa.
Grzegorek tłumaczył, że szpital był kontrolowany przez NIK i Izba nie dopatrzyła się nieprawidłowości przy ogłaszaniu przetargów ani nie rekomendowała odwołania dyrekcji szpitala. Podkreślił, że z tego względu chce o treści zeznań Borowca zawiadomić Prokuraturę Okręgową w Warszawie.
Poseł PO zapowiedział też, że zawiadomi Prokuraturę Rejonową w Skarżysku-Kamiennej o nadużyciu funkcji przez dwóch PiS-owskich członków komisji rewizyjnej. Według posła PO, mieli oni "naciskać" na innych członków komisji, by sformułowane zostały wnioski, które nie wynikały z zakresu kontroli NIK w skarżyskim szpitalu. Radni PiS mieli przy tym używać gróźb i argumentować - jak twierdzi poseł PO - że "trzeba Grzegorka złapać teraz, bo później się nie da".
Borowiec - jeden z dwóch PiS-owskich członków komisji rewizyjnej - powiedział, że "w całej rozciągłości podtrzymuje to, co powiedział przed sądem". Podkreślił, że cieszy się, iż "sprawa znajdzie się w prokuraturze", bo - jak argumentował - sam nie może pozwać Grzegorka za to, że nazwał go "kłamcą", bo Grzegorka jako posła chroni immunitet.
Wyborczy proces przeciwko Gosiewskiemu odbył się z inicjatywy Grzegorka, który poczuł się urażony wypowiedzią wicepremiera w Radiu Kielce.
Wicepremier powiedział tam, że "Platforma Obywatelska i wielu ludzi w Skarżysku-Kamiennej jest blisko związanych z Rejowem, czyli z grupą przestępczą Pawliszaków". Później na antenie Radia Kielce tłumaczył, że mówił o "funkcjonariuszach Platformy Obywatelskiej, którzy pełnią funkcje w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej.
Decyzją sądu (najpierw I, a potem II instancji) Gosiewski musiał przeprosić PO, również na antenie Radia Kielce, za pomówienie jej o związki "z grupą przestępczą Pawliszaków".
Zeznający podczas rozprawy w I instancji Borowiec powiedział m.in., że w ocenie komisji rewizyjnej kilka przetargów ogłoszonych przez zoz zostało przeprowadzonych z naruszeniem prawa, ale - jak zastrzegł - "nie będzie tego oceniał w kategorii przestępstw". Powiedział też, że spotkał się z określeniem "grupa przestępcza" w odniesieniu do Pawliszaków, ale - jak mówił - "dziwiło go samo określenie, bo nie wie czy byli karani".