Gosiewski: Giertych potrafi łamać porozumienia za drzwiami
My się nie boimy współpracy z klubem LPR, natomiast rzeczywiście mamy doświadczenia z pracy z Romanem Giertychem. Jest to człowiek, który potrafi dokonać porozumienia, podpisać to porozumienie, i kiedy wychodzi z pokoju, w którym to porozumienie podpisano, zobaczy dziennikarzy, to potrafi je złamać - powiedział Przemysław Gosiewski, gość "Salonu Politycznego Trójki".
Jolanta Pieńkowska: Dziś lub jutro PiS chciałby podpisać umowę koalicyjną. Na ile to realne?
Przemysław Gosiewski: - Jesteśmy zainteresowani podpisaniem jak najszybciej. Mam nadzieję, że uda nam się ostatnie elementy uzgodnić z naszymi koalicjantami.
To znaczy z kim?
- Myślę, że już niewiele zostało do ustalenia z Samoobroną, troszeczkę wiecej z PSL i LPR.
A Liga wchodzi do koalicji czy nie?
- To pytanie należy zadać władzom Ligi Polskich Rodzin, bo my wyraźnie powiedzieliśmy, że nie zgodzimy się na taką sytuację, w której Roman Giertych deklaruje chęć współpracy z PiS-em, a zwolennicy tej współpracy są represjonowani w klubie LPR-u, bo to jest polityka niespójna.
Ale Roman Giertych mówi: "Nie będzie nam PiS dyktował kto ma z naszej strony negocjować".
- Jeżeli LPR chce się faktycznie porozumieć z PiS-em to nie powinien karać tych, którzy to publicznie głoszą. Ja wiem, że w LPR-ze są zwolennicy i przeciwnicy porozumienia, no i my przede wszystkim chcemy aby zwolennicy porozumienia między PiS-em, a LPR-em byli podmiotowo traktowani. Nie pozwolimy sobie na sytuację, w której Roman Giertych w imię współpracy z PiS-em represjonuje zwolenników tej współpracy.
Ale wczorajsze głosowanie w Sejmie pokazało, że klub Ligi Polskich Rodzin jest podzielony, że zwolennicy tej współpracy w przypadku głosowania nad ustawą medialną głosowali tak jak posłowie PiS-u, Samoobrony i PSL-u, natomiast zwolennicy Romana Giertycha głosowali przeciw.
- Rzeczywiście w Lidze Polskich Rodzin co parę godzin następuje przewrót pałacowy. Rzeczywiście co chwilę otrzymuję uchwały o nowych zespołach negocjacyjnych. Rzeczywiście w tym klubie jest podział na różne opcje, ale musimy przejść przez ten gąszcz różnych pomysłów, różnych oczekiwań i znaleźć dobre rozwiązania.
A czy tym rozwiązaniem nie będzie np. zaproszenie tych rozłamowych posłów do wstąpienia do klubu PiS-u?
- Ja bym nie używał określenia "rozłamowych posłów".
A jakiego by pan określenia użył?
- To są ci posłowie LPR, którzy opowiadają się za współpracą z PiS-em. Ja bym się obawiał, że człowiekiem, który rozbija klub LPR jest Roman Giertych, dlatego, że uniemożliwia on pewnej grupie posłów współpracę z PiSem.
Ale tutaj spieramy się o nazewnictwo czy rozłamowi czy nierozłamowi, a pytanie było : czy nie jest tak, że ci posłowie, którzy są za współpracą z PiS-em zostaną zaproszeni do klubu PiS-u po prostu.
- Sądzę, że nie, dlatego, że ta grupa posłów chce działać w oddzielnym podmiocie politycznym. Mam nadzieję, że pogląd o współpracy z PiS-em zwycięży w Lidze Polskich Rodzin, i że będzie to klub Ligi Polskich Rodzin. Natomiast gdyby tak się zdarzyło, że zwolennicy Romana Giertycha zwyciężą to wówczas rzeczywiście ci posłowie, ktorzy wypowiadają się za współpracą z PiS-em powinni utworzyć osobny podmiot.
No, ale podobno PiS boi się współpracy z Ligą Polskich Rodzin, bo boi się volt Romana Giertycha.
- My się nie boimy współpracy z klubem LPR, natomiast rzeczywiście mamy doświadczenia z pracy z Romanem Giertychem.Jest to człowiek, który potrafi dokonać porozumienia, podpisać to porozumienie, i kiedy wychodzi z pokoju, w którym to porozumienie podpisano, zobaczy dziennikarzy, to potrafi je złamać. I czas pomiędzy podpisaniem, a złamaniem bardzo często wynosi kilka minut.
Czyli tak naprawdę z tego co pan mówi wynika, że szans na podpisanie porozumienia koalicyjnego z Ligą Polskich Rodzin nie ma.
- Są szanse - bo my bardzo wyraźnie mówimy, że jesteśmy za współpracą z Ligą Polskich Rodzin.