Gośćmi Pawła Lisickiego byli Kamil Zaradkiewicz i Jan Śpiewak
Atmosfera była gorąca, dyskusja ostra, momentami brutalna - tak charakteryzuje wczorajsze posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego jeden z jego uczestników. Sędziowie mieli w swoim gronie opracować regulamin wyboru prezesa, którego kadencja kończy się w grudniu. Czy grudniowy wybór definitywnie zakończy spór polityczny wokół TK? Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w Warszawie - kiedy powstanie i czy w jej prace zaangażują się ruchy miejskie, które miały udział w nagłośnieniu całej sprawy? Gośćmi Pawła Lisickiego w programie "WP rozmowa" byli dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów TK Kamil Zaradkiewicz oraz Jan Śpiewak ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Zaradkiewicz ocenił, że prezes TK Andrzej Rzepliński nie ma kompetencji, by odmawiać prawa od orzekania trzem sędziom TK. - Mamy do czynienia z bezprawnym działaniem. Nikt nie jest w stanie pociągnąć go do odpowiedzialności - mówił gość "WP rozmowy".
Zaapelował do Rzeplińskiego, by "zszedł ze ścieżki, którą obrał". Zdaniem Zaradkiewicza, działanie prezesa TK jest "krótkowzroczne" i działa on na szkodę państwa.
Zaradkiewicz podkreślił również, że - wbrew obiegowym opiniom - Trybunał na ten moment wcale nie jest sparaliżowany, a jego praca w dużej mierze zależy od woli sędziów.
Śpiewak odniósł się z kolei do zapowiedzi powstania komisji weryfikacyjnej w sprawie reprywatyzacji. - Mam wrażenie, że pomysł został wyjęty z kapelusza - stwierdził. Przypomniał, że Miasto Jest Nasze wnioskowało o powstanie komisji śledczej; podkreślił jednak, że od ministra Ziobro słyszeli tylko odpowiedź: "nie, nie, nie".
Gość "WP rozmowy" mówił, że za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie również miały miejsce "dziwne zwroty", ale za Hanny Grnkiewicz-Waltz nabrały one tempa. Oszacował wartość reprywatyzacji na 20 mld zł, podkreślając wagę krzywdy ludzkiej.
W ocenie Śpiewaka, w "normalnym kraju" Gronkiewicz-Waltz podałaby się do dymisji, tymczasem nadal "łamie prawo i tworzy podstawy do wprowadzenia komisarza".
Zdaniem działacza społecznego jednak, referendum w sprawie jej odwołania nie dojdzie do skutku. - 200 tys. podpisów dla organizacji społecznych jest fizycznie niemożliwe - podkreślił Śpiewak.
Zobacz cały program "WP rozmowa":