"Gość Niedzielny" musi przeprosić Alicję Tysiąc
"Gość Niedzielny" i archidiecezja katowicka mają przeprosić Alicję Tysiąc i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia. Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Katowicach, który ogłosił wyrok w tej sprawie. Tysiąc, która przed trybunałem w Strasburgu wywalczyła zadośćuczynienie za odmowę prawa do aborcji, poczuła się dotknięta sugestiami gazety, że chciała zabić swoje dziecko. Pozwała redaktora naczelnego i wydawcę. - Jestem zszokowany wyrokiem - mówi Wirtualnej Polsce ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego".
23.09.2009 | aktual.: 24.09.2009 15:59
Alicja Tysiąc chciała usunąć ciążę, bo urodzenie dziecka mogło grozić jej nawet utratą wzroku. Po porodzie jej wzrok pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Na brak możliwości aborcji poskarżyła się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro odszkodowania. Istotą orzeczenia trybunału w Strasburgu było wskazanie na brak w polskim prawie procedur odwoławczych od decyzji lekarzy.
Kobieta pozwała redaktora naczelnego i wydawcę "Gościa Niedzielnego" za sformułowania zawarte w serii artykułów na jej temat. Jak mówiła w sądzie, najbardziej uraziły ją sformułowania, że otrzymała odszkodowanie za to, że nie pozwolono jej zabić własnego dziecka. Uważa też, że "Gość Niedzielny" bezprawnie ingerował w jej życie prywatne, sugerując, że nie chciała swojego dziecka. Strona powodowa stoi też na stanowisku, że tygodnik bezprawnie opublikował zdjęcie Alicji Tysiąc. Pełnomocnik "Gościa Niedzielnego" zapowiada natomiast zaskarżenie wyroku.
"Ochrona prawna także wobec jednostki"
Wolność prasy jest fundamentem państwa, ale ochrona prawna przysługuje także jednostce - wskazała sędzia Ewa Solecka.
Jak podkreśliła uzasadniając wyrok sędzia Solecka, teza, że Tysiąc dostała odszkodowanie za to, że nie dokonała, ewentualnie nie mogła dokonać aborcji, jest nieprawdziwa, a jej prezentowanie na łamach tygodnika wprowadzało czytelników w błąd.
Sędzia wskazała m.in., że katolicy mogą wyrażać swoją dezaprobatę moralną wobec wykonywania zabiegu aborcji - nazywać aborcję zabójstwem - ale w sensie ogólnym, a nie w odniesieniu do konkretnej osoby. Dodała, że w tekstach tygodnika znajdowały się m.in. sformułowania napastliwe, obraźliwe. Niektóre teksty - w ocenie sądu - były "szczególnie pogardliwe".
- Wszystkie kalumnie pod adresem pani Tysiąc powinny być potępione i to właśnie dziś się stało. Bardzo się cieszymy z wyroku - powiedział w sejmie lider SLD Grzegorz Napieralski.
"Język nienawiści"
Po uprawomocnieniu się orzeczenia redaktor naczelny "GN" ks. Marek Gancarczyk i archidiecezja katowicka mają zamieścić na trzeciej stronie tego tygodnika przeprosiny następującej treści:
"Archidiecezja katowicka jako wydawca i Marek Gancarczyk jako redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny" przepraszają panią Alicję Tysiąc za bezprawne porównanie pani Alicji Tysiąc do hitlerowskich zbrodniarzy odpowiedzialnych za zagładę Żydów w obozie Oświęcim-Brzezinka oraz za męczeństwo Żydów w gettach".
W tekście przeprosin ks. Gancarczyk i wydawca tygodnika mają też wyrazić "ubolewanie, że poprzez bezprawne naruszenie dóbr osobistych pani Alicji Tysiąc i używanie języka nienawiści spowodowali ból i krzywdę Alicji Tysiąc".
Ks. Gancarczyk: jestem zszokowany, sąd każe nam przepraszać za coś, czego nie zrobiliśmy
Redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego" ks. Marek Gancarczyk w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że jest zszokowany wyrokiem i jego uzasadnieniem. - Sąd nakazał nam przeprosić za coś, czego nie zrobiliśmy. Nie porównaliśmy w żadnym tekście pani Alicji Tysiąc do zbrodniarzy hitlerowskich. Nie rozumiem, w jaki sposób sąd doszedł do tego wniosku - mówi ks. Gancarczyk.
- Nie napisaliśmy niczego, co nie byłoby wcześniej znane publicznie, czego nie podawały inne media. To był krótki tekst ok. 1500 znaków, dosłownie notatka. W żaden sposób nie można było z niej wysnuć, że dokonaliśmy takiego porównania - podkreśla Gancarczyk.
Jak podkreśla, dla katolika aborcja jest równoznaczna z zabiciem dziecka i dlatego "Gość Niedzielny" nie pisał o aborcji, ale o próbie zabicia dziecka.
Zdaniem duchownego, wyrok to zamach na wolność słowa. - Traktujemy go jako próbę cenzurowania debaty publicznej. Środowiska lewicowe mogą to potraktować jako zachętę do wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości w celu narzucania swego światopoglądu reszcie społeczeństwa - mówi Gancarczyk.
W artykule, który wzbudził najwięcej kontrowersji ks. Gancarczyk pisał o zdjęciach z prywatnego albumu Karla Hoeckera, esesmana z Auschwitz, które znalazły się w kolekcji muzeum obozowego w Oświęcimiu. Można na nich zobaczyć, czym „po godzinach” zajmowali się hitlerowcy „pracujący” w obozie. "Na wypoczynek jeździli do Międzybrodzia Bialskiego. Widzimy słynnego doktora Mengele w towarzystwie Hoessa i innych oficerów. Roześmiani, zrelaksowani. Przyzwyczaili się do morderstw dokonywanych za płotem obozu. A jak jest dzisiaj? Inaczej, ale równie strasznie. Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu odrzucił właśnie odwołanie rządu polskiego w słynnej już sprawie Alicji Tysiąc" - pisał duchowny.
"W konsekwencji pani Tysiąc otrzyma 25 tys. euro odszkodowania, plus koszty postępowania, za to, że nie mogła zabić swojego dziecka. Mówiąc inaczej, żyjemy w świecie, w którym mama otrzymuje nagrodę za to, że bardzo chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono. To odszkodowanie będzie pochodzić z budżetu państwa, a więc z naszych podatków" - konkludował Gancarczyk.