Gorzkie słowa Biedronia po decyzji Tuska. "Uważam, że to błąd"
- W sobotę ogłosimy, że Lewica w wyborach samorządowych startuje w wielkiej koalicji z ruchami samorządowymi, organizacjami kobiecymi i pozarządowymi - zapowiada Robert Biedroń w rozmowie z Wirtualną Polską. Współprzewodniczący Nowej Lewicy mówi o "odrzuceniu oferty" wspólnego startu z KO i twierdzi, że to błąd. - Boję się, że może to dać PiS władzę w wielu sejmikach - podkreśla.
Donald Tusk we wtorek przeciął spekulacje na temat wspólnego startu Koalicji Obywatelskiej i Lewicy w wyborach samorządowych. KO zdecydowała o zarejestrowaniu własnego komitetu niespełna dwa tygodnie po tym jak Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń zostali upoważnieni przez partię do prowadzenia rozmów na temat ewentualnej koalicji samorządowej. Robert Biedroń w rozmowie z Wirtualną Polską ujawnia, że rozmowy prawie w ogóle się nie toczyły.
- My się tego spodziewaliśmy, bo rozmowy o wspólnym starcie nie były prowadzone w ostatnich dniach. Właściwie się nie rozpoczęły. Przygotowywaliśmy własne listy od dłuższego czasu, nawet zanim pojawiła się opcja współpracy. Oferta została odrzucona przez Koalicję Obywatelską - mówi.
Współprzewodniczący Nowej Lewicy potwierdza, że Tusk przed ogłoszeniem decyzji zadzwonił, by uprzedzić o swojej decyzji, ale ze słów Biedronia wynika, że komunikat premiera nie był tak jednoznaczny. - Donald Tusk zadzwonił do nas chwilę wcześniej, żeby powiedzieć, że w Koalicji Obywatelskiej rozważają scenariusz samodzielnego startu. Niedługo później na konferencji prasowej ogłosił, że ten scenariusz jest właściwie już realizowany - wyjaśnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obajtkowi grozi odpowiedzialność prawna? "Jest symbolem degrengolady"
Biedroń mówi o obawach
Według Biedronia decyzja o odrębnym starcie partii nie jest właściwa. - Uważam, że to błąd, że koalicja rządząca nie znalazła wspólnego mianownika w tych wyborach. Wybory samorządowe są trudne, a wyborcy oczekują, że będziemy ze sobą współpracowali. PiS rządzi w wielu sejmikach i nic nie wskazuje na to, że może realnie władzę stracić. Powinniśmy maksymalizować zyski i minimalizować straty, a tak się teraz nie stanie - komentuje.
- Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. A jeśli dwoje nie chce naraz, to trzeba iść obok siebie i szukać tego, co łączy, a nie dzieli, szczególnie że razem rządzimy - mówi WP.
"Na siłę nie da się zbudować związku"
Europoseł podkreśla, że taka formuła startu dla Lewicy będzie okazją, żeby podkreślać ich postulaty i mówić m.in. o "samorządach, w których ludzie będą mieli dostęp do dobrych usług publicznych typu: szkoła, szpital, mieszkanie".
- Obecnie tworzymy model, w którym szliśmy w wyborach parlamentarnych. To może dać PiS w wielu sejmikach nadal władzę. Tego się boję, ale idziemy do przodu. Na siłę nie da się zbudować związku. Będziemy mieli zespół przygotowujący program. W sobotę podejmiemy decyzję, że w wyborach samorządowych startujemy w wielkiej koalicji Lewicy, ruchów miejskich, organizacji kobiecych i pozarządowych - zapowiada.
"Do tanga potrzeba trojga, bo bez tego wróci PiS"
Biedroń, dopytywany przez WP o to, czy decyzja w sprawie wyborów samorządowych nie pogorszy relacji wewnątrz koalicji rządowej, uspokaja. Dodaje jednak, że "zawsze są jakieś emocje".
- My, jako liderzy, jesteśmy od tego, żeby obniżać te emocje i będziemy to robili. Koalicja rządząca jest ważna dla Polski. Nie wyobrażam sobie, że ona mogłaby się rozpaść. Nie ma i nie będzie takiego scenariusza, jeśli taka będzie wola każdej strony. Do tego tanga potrzeba trojga, bo bez tego wróci PiS. Zdaję sobie z tego sprawę i będę tego pilnował - mówi WP Biedroń.
Jak informowaliśmy w WP, poseł z Dolnego Śląska Arkadiusz Sikora ma poprowadzić lewicową koalicję jako szef sztabu. Wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia. Druga tura odbędzie się dwa tygodnie później - 21 kwietnia. PKW zarejestrowała już pierwsze komitety, w tym m.in. Koalicji Obywatelskiej czy Bezpartyjnych Samorządowców.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski