Górnicza Wigilia w szpitalu
Wspólną Wigilię górników rannych w wybuchu dynamitu w kopalni Lubin oraz przedstawicieli władz KGHM zorganizowano w dwóch lubińskich szpitalach, gdzie przebywa jeszcze czterech pracowników koncernu, poszkodowanych w eksplozji.
24.12.2003 13:55
Pacjentów odwiedzili: Stanisław Speczik, prezes KGHM Polska Miedź SA, oraz Krzysztof Tkaczuk, dyrektor kopalni Lubin, w której 15 grudnia tego roku doszło do eksplozji 2 ton materiałów wybuchowych. Rany odniosły wtedy 43 osoby.
Speczik i Tkaczuk przełamali się z górnikami opłatkiem i zjedli wigilijne potrawy. Wręczyli im także świąteczne prezenty.
"Liczyliśmy, że wszyscy ranni górnicy wyjdą na święta do domu. Niestety, stan dwóch z nich nie pozwala jeszcze na to, a dwóch kolejnych po wypisaniu do domów, wróciło we wtorek na oddział laryngologiczny, ponieważ skarżyli się na kłopoty ze słuchem" - poinformował Jan Kurasz z biura prasowego KGHM.
Na oddziale laryngologicznym Miedziowego Centrum Zdrowia leży trzech górników. Dwóch - od wtorku, oraz najciężej ranny w wypadku - Jerzy Zieliński, który miał poważne obrażenia twarzy.
"Mężczyzna przeszedł operację, którą przeprowadzali specjaliści z zakresu chirurgii szczękowej z Wrocławia. Dłuższy czas leżał na intensywnej terapii. Teraz jego stan jest na tyle dobry, że przeniesiono go na laryngologię i tam już nawet wstaje z łóżka i chodzi o własnych siłach" - powiedział Kurasz.
Czwarty górnik leży w szpitalu powiatowym w Lubinie na oddziale chirurgii.
Do wypadku w należącej do Polskiej Miedzi kopalni Lubin doszło w 15 grudnia wieczorem w szybie wschodnim, na głębokości 670 metrów. Około godz. 18.30 operator składu przewożącego ponad 2 tony dynamitu, używanego do prac strzałowych, zauważył ogień. Mężczyzna najpierw próbował ugasić płomień za pomocą podręcznych środków gaśniczych, kiedy stwierdził, że to się nie uda, ratował się ucieczką. Wtedy nastąpiła eksplozja. W wyniku podjętej natychmiast akcji ratowniczej ewakuowano wszystkich górników. 43 zostało odwiezionych do szpitali, dwóch z nich po udzieleniu opieki ambulatoryjnej wyszło do domu.