Górnicy z kopalni Makoszowy wybierają się przed dom Beaty Szydło
• Kilkuset górników z kopalni Makoszowy wybiera się przed dom premier Beaty Szydło
• Chcą przypomnieć o obietnicy, składanej w kampanii wyborczej
• Beata Szydło mówiła, że żadna kopalnia nie będzie zlikwidowana
02.12.2016 | aktual.: 02.12.2016 16:58
Kilkuset górników z kopalni Makoszowy wybiera się w niedzielę przed dom Beaty Szydło w Przecieszynie koło Brzeszcz, gdzie zamierzają przypomnieć premier obietnice złożone podczas kampanii wyborczej - podaje wyborcza.pl. Kopalnia Makoszowy prawdopodobnie zostanie zamknięta w przyszłym roku.
Pod dom premier wybierają się górnicy z kopalnianą orkiestrą. Górnicy zarejestrowali już plan pikiety w urzędzie gminy. Jak mówią związkowcy z zakładowej "Solidarności", nie mają innej możliwości spotkania z panią premier, a chcą przypomnieć jej obietnice z kampanii, kiedy deklarowała, że żaden zakład górniczy nie zostanie zamknięty.
Pikieta - mówił w rozmowie z wyborcza.pl Artur Banisz z zakładowej "Solidarności", pikieta jest "oddolną inicjatywą załogi", a związek tylko pomaga ją zorganizować.
Górnicy przypominają, że premier Szydło deklarowała, że kopalnie nie będą zamknięte. Tymczasem resort energii zamieścił na swojej stronie internetowej komunikat, który pod koniec listopada poruszył lokalną społeczność: "Pomoc dla KWK Makoszowy będzie udzielana zgodnie z zaakceptowanym przez Komisję Europejską programem tylko do końca 2016 r.". Kopalnia mogła dalej pracować właśnie dzięki dofinansowaniu, które otrzymuje od momentu przekazania do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, od maja 2015 roku. Górnicy przypominają, że obiecywano im wykupienie zakładu przez inwestora, ale taki dotąd się nie znalazł.
Górnicy spotkali się z prezydentem Andrzejem Dudą podczas jego wizyty w Zabrzu. - Jestem otwarty na dialog, choć sytuacja jest niełatwa. Poprzednia władza nie pomogła górnikom - powiedział prezydent, cytowany przez "Dziennik Zachodni".
Po tych słowach przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Kopalni Makoszowy nie krył rozgoryczenia: - Przecież obiecywali wyraźnie, że żadna kopalnia zlikwidowana nie będzie - powiedział reporterowi "Dziennika Zachodniego" Marian Kudzia, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Kopalni Makoszowy. - Myśmy im uwierzyli. Dzisiaj się okazało, że to kłamcy, a ja jestem ich wspólnikiem bo na nich oddałem swój głos - dodał.