Gorąco w Tbilisi. Policja siłą rozpędza protest
Policja w Tbilisi używa armatek wodnych i gazu pieprzowego do rozpędzenia protestu. W centrum stolicy Gruzji ponownie zgromadzili się przeciwnicy zawieszenia rozmów o przystąpieniu do UE.
30.11.2024 | aktual.: 01.12.2024 00:32
Policja w Tbilisi po północy czasu miejscowego rozpoczęła pacyfikację protestu w centrum miasta, używając armatek wodnych, gazu pieprzowego i granatów hukowych. Protestujący natomiast rzucają petardami w funkcjonariuszy. Demonstranci zgromadzili się przy tylnym wejściu do parlamentu, protestując przeciwko decyzji rządu o zawieszeniu rozmów akcesyjnych z Unią Europejską.
Uczestnicy twierdzą, że to największe zgromadzenie w Tbilisi od początku protestów antyrządowych po wyborach parlamentarnych 26 października.
Manifestujący spalili m.in. kukłę Bidziny Iwaniszwilego - oligarchy wspierającego rządzące Gruzińskie Marzenie, uważanego za "prawdziwego władcę" Gruzji. Inni nazywają go wręcz "właścicielem" kraju, gdyż jego majątek był swego czasu szacowany nawet na 1/3 PKB kraju. Podpalono też flagę Gruzińskiego Marzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Reakcja na decyzję rządu
Prezydent Andrzej Duda zareagował na sytuację, rozmawiając z prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili. Kancelaria prezydenta Polski podkreśliła, że Duda wspiera dążenia Gruzji do członkostwa w UE, co jest zapisane w konstytucji kraju i popierane przez większość społeczeństwa.
Prezydent Zurabiszwili zadeklarowała, że pozostanie na stanowisku do czasu wyboru nowego parlamentu, nie uznając wyników ostatnich wyborów.
Obecnie w Gruzji, przede wszystkim w Tbilisi, trwają duże protesty. Manifestacje związane są z decyzją rządu, że Gruzja nie podejmie negocjacji o przystąpieniu do UE ani nie skorzysta z unijnych grantów aż do końca 2028 roku. Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła, że rząd w ten sposób wypowiedział wojnę własnemu narodowi.
Źródło: PAP, WP Wiadomośći