Gorąca zima w Zatoce Fińskiej. Zerwany kabel podwodny postawił fińską straż na nogi
Centralna Policja Kryminalna nie znalazła dotychczas dowodów na to, że za zerwanie kabla podwodnego Finlandia-Estonia stoją rosyjskie służby specjalne. Incydent sprawił jednak, że NATO rozpoczęło misję Baltic Sentry. W stałej gotowości jest również fińska Straż Przybrzeżna, z którą Wirtualna Polska była na patrolu w Zatoce Fińskiej.
- To całkiem normalna pogoda na północy - komandor Ilja Iljin zanosi się śmiechem. Patrzę na zastępcę dowódcy Okręgu Straży Przybrzeżnej Zatoki Fińskiej i nie wiem, skąd ten doskonały humor. Najnowsza prognoza mówi o silnym wietrze, nadchodzącej śnieżycy i temperaturze kilku stopni na minusie. W takich warunkach mamy wyruszyć w morze.
Na razie nasza łódź patrolowa typu RV90 stoi zacumowana przy wyspie Katajanokka. To centrum Helsinek. W porcie kra. Wyobraźnia podopowiada mi najgorsze scenariusze, np. wypadnięcie za burtę. Przy tej temperaturze wody - około 0 st. C - skończyć się może w najlepszym przypadku głęboką hipotermią, w najgorszym śmiercią. Wystarczy kilka minut.
Kmdr Iljin poważnieje: - Pierwsza rzecz: kamizelka ratunkowa. Jeśli chcesz przebywać na pokładzie, musisz ją na siebie założyć. Druga rzecz: Jeśli na morzu dostaniemy wezwanie do akcji, natychmiast płyniemy, a wtedy ty bezwarunkowo słuchasz poleceń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjska broń coraz bliżej. Gen. Polko ocenia stopień zagrożenia
"Tej zimy już chyba lodu nie będzie"
Po krótkiej odprawie wyruszamy. RV90 - jedna z piętnastu podobnych maszyn znajdujących się na wyposażeniu służby - może pędzić grubo ponad 60 km/h. Szybko zostawiamy za sobą charakterystyczny budynek dawnego kasyna w Helsinkach i mijamy zacumowane wzdłuż wybrzeża lodołamacze.
- Tej zimy już chyba lodu nie będzie, choć oczywiście wykluczyć niczego nie można. Pamiętam takie lata, że Zatoka Fińska zamarzała dopiero w lutym. Dzisiaj jest akurat najzimniejszy dzień tego tygodnia, ale prognozy długoterminowe mówią przeważnie o dodatnich temperaturach - rzuca ze swojego fotela dowódca patrolowca.
Początkowo woda była dość spokojna, ale już po minięciu wyspy Sveaborg przypomniałem sobie, że RV90 to jednak zaledwie nieco ponad 10-metrowa łupina. Wystarczyło, że fale się wzmogły, a już ciężko było ustać na nogach, a od kurczowego trzymania się uchwytów zbielały mi knykcie. O wyjściu na zewnątrz nie ma w ogóle mowy. Fale smagały pokład, który szybko pokrył się cienką warstwą lodu.
- Witamy w straży przybrzeżnej. Dzień jak co dzień - Iljin znów błysnął fińskim humorem.
Nie ma dowodów na celową działalność
Zatoka Fińska stała się jednym z najgorętszych akwenów w Europie i przyciągnęła uwagę światowych mediów. W Boże Narodzenie doszło na niej do jednego z najpoważniejszych incydentów związanych z podmorską infrastrukturą krytyczną - zerwany został podwodny kabel elektroenergetyczny EstLink2 łączący Finlandię z Estonią.
Sprawcą zdarzenia jest tankowiec "Eagle S" płynący z Petersburga do Egiptu z ładunkiem benzyny. Jednostka, pływająca pod banderą Wysp Cooka, należy do rosyjskiej floty cieni. Tego określenia używa się w odniesieniu do nieoficjalnych działań morskich Rosji, szczególnie do tajnych lub podejrzanych operacji floty handlowej i wojskowej.
Tankowiec został zatrzymany przez Finów, którzy zdecydowali o natychmiastowym wejściu na pokład, co uniemożliwiło ucieczkę statku. Od tego czasu "Eagle S" cumuje w jednej z trudno dostępnych zatok na wschód od Helsinek i nie ma do niego dostępu od strony lądu. Ta "miejscówka" nie jest niczym niezwykłym - fińskie wybrzeże Bałtyku znacznie różni się od tego, które znamy. Zamiast piaszczystych plaż mają oni tysiące wysp, wysepek i zatok.
Sprawę incydentu bada fińska Centralna Policja Kryminalna. We wtorek 21 stycznia dziennik "Helsingin Sanomant" poinformował, że śledczy na razie nie doszukali się dowodów wskazujących na to, że "Eagle S" celowo uszkodził kabel. Również "The Washington Post" - powołując się na źródła w służbach - podał, że wszystko wskazuje na wypadek. Dochodzenie ciągle jednak trwa.
Misja NATO na Bałtyku
Na dnie Zatoki Fińskiej znajdują się liczne połączenia telekomunikacyjne i energetyczne między Estonią i Finlandią. Tędy prowadzi także jedyna droga do rosyjskich portów w Petersburgu, Ust-Łudze czy Kronsztadzie. Obszar ten patrolowany jest przez fińską oraz estońską straż przybrzeżną.
Pokłosiem przerwania kabla EstLink2 jest także ogłoszona w Helsinkach misja Baltic Sentry. NATO postanowiło powołać Straż Bałtycką, która będzie chronić krytyczną infrastrukturę na Bałtyku. Grupa zbiera się już u wybrzeży Estonii, a w jej skład wchodzą m.in. sojusznicze okręty, samoloty rozpoznawcze i drony podwodne.
Baltic Sentry nie zastąpi jednak regularnych patroli i działań prowadzonych przez regularną straż przybrzeżną, czy marynarkę wojenną sojuszniczych krajów.
- Straż Przybrzeżna nie jest częścią operacji NATO, więc jest to oddzielna działalność. My oczywiście wykonujemy nasze regularne zadania statutowe w tym samym obszarze - podkreśla Ilia Iljin. - Jednostki naszej straży codziennie patrolują wody na różnych typach łodzi i poduszkowców. Nie robimy tego 24 godziny na dobę, ale nie ograniczamy się jednak tylko do patroli dziennych. Mamy także patrole nocne. Choć więc patrole pływające nie są ciągłe, to prowadzimy stały nadzór, który opiera się na radarach i kamerach. Jeśli musimy przyjrzeć się czemuś bliżej, to wtedy możemy wysłać jedną z łodzi czy samolot patrolowy. Tak wygląda nasza rutyna - tłumaczy.
Kmdr Iljin zaznacza przy tym, że po zerwaniu EstLink2 nie odnotowano znacznego wzrostu podejrzanej aktywności, bo ta - ze względu na specyfikę akwenu - i tak jest wysoka.
- W odniesieniu do zachowań statków ustawicznie zauważaliśmy dziwne ruchy, takie jak krążenie w jednym obszarze czy wykonywanie zygzakowatych manewrów. Jednak część z tego, co na pierwszy rzut oka wydaje się dziwne, może być całkowicie normalnym zachowaniem w żegludze - mówi Fin. - Statki czasem czekają na załadunek na morzu przez dłuższy czas, mogą więc być zakotwiczone lub wykonywać rutynowe manewry. Monitorujemy i kontrolujemy ten ruch, ale nie widzę szczególnie podwyższonego ryzyka, pod warunkiem że statki nie poruszają się w gęsto uczęszczanych obszarach.
- A co z ostatnimi wydarzeniami? - pytam. - Wierzysz w to, że zerwanie kabla przez Eagle S to był wypadek? Źródła w służbach - na które powołuje się "The Washington Post" podają, że nie ma żadnych dowodów na to, że to sabotaż.
- Ten incydent jest nadal przedmiotem dochodzenia policji i jestem pewien, że skomentują go, gdy nadejdzie odpowiednia chwila - odpowiada.
- A co mówi ci doświadczenie?
- W ciągu ostatnich kilku lat mieliśmy trzy podobne incydenty. Wcześniej nie było żadnego. To moja odpowiedź - ucina oficer.
Rosja winna czy niewinna?
Oskarżenie Moskwy o ostatnie wydarzenia na Bałtyku może być jednak niezwykle trudnym zadaniem. Jukka Savolainen, dyrektor w European Centre of Excellence for Countering Hybrid Threats, międzynarodowej organizacji dla praktyków i ekspertów pod auspicjami UE i NATO nie wierzy w to, że Rosja zostanie uznana za winną w tej sprawie.
Publikacja "The Washington Post" miała miejsce zaledwie kilka dni po decyzji NATO o utworzeniu Gwardii Bałtyckiej - co, jak zauważa ekspert, prawdopodobnie nie sprzyja zwiększeniu zaangażowania NATO w regionie.
- Kiedy służby wywiadowcze ujawniają informacje? - pyta retorycznie Savolainen. - Robią to tylko wtedy, kiedy mają dobry powód. Robią to także w określonym politycznie czasie. To typowy przypadek dezinformacji. Z jakiegoś powodu ci, którzy napisali ten artykuł, połączyli dwa stwierdzenia. Jedno jest prawdziwe, drugie fałszywe. Zestawiasz je razem i wydaje się, że to, co zostało napisane, jest prawdą - mówi wprost ekspert.
Savolainen wskazuje jednak, że "prawdopodobnie nie znajdą się dowody, aby udowodnić udział Rosji". - Skoro służby nie są w stanie tego udowodnić, to jak ja miałbym to zrobić? Nie wyklucza to jednak możliwości operacji hybrydowej przez niektóre podmioty państwowe - dodaje.
Rozmówca Wirtualnej Polski zgadza się przy tym z oceną sytuacji gen. Pekki Toveriego, byłego szef fińskiego wywiadu wojskowego, który na łamach amerykańskiej gazety jasno wskazał, że nie wierzy w wypadek.
- Uważam tak, jak powiedział generał: "Bravo Sierra" [odpowiednik angielskiego "bullshit" tłumaczonego jako "kompletne bzdury" - red.].
***
W niedzielę 26 stycznia doszło do kolejnego podobnego incydentu na Bałtyku. Tym razem uszkodzony został kabel światłowodowy między zachodnim wybrzeżem Łotwy a szwedzką wyspą Gotlandia. "Vezhen", podejrzana w sprawie jednostka, została zajęta przez Szwedów i skierowana w pobliże Karlskrony. Pływający pod banderą Malty "Vezhen" to masowiec należący do bułgarskiej firmy Navigation Maritime Bulgare. Na opublikowanych w poniedziałek zdjęciach widać, że jedna z kotwic statku jest wyraźnie uszkodzona. Szwecja rozpoczęła już śledztwo w tej sprawie.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski