ŚwiatGorąca linia do Brukseli

Gorąca linia do Brukseli

Od paszportu dla domowego zwierzątka po szanse pracy na północy czy taniego mieszkania na południu - o takich i innych, zwyczajnych lub zgoła nietypowych, sprawach obywatele UE mogą dowiedzieć się za sprawą "gorącej linii" do Brukseli, Europe Direct - pisze "International Herald Tribune" w korespondencji z Brukseli.

Pod bezpośrednim numerem telefonicznym 00 800 6789 1011 lub adresem interetowym http://europa.eu.int/europedirect sztab cierpliwych młodych ludzi jest gotowy odpowiedzieć na pytania o wszystkie, lub prawie, unijne sekrety. Mimo że w brukselskim biurze Europe Direct telefony na razie jeszcze nie urywają się, ani nie ma lawiny e-maili, połączeń jest coraz więcej. W marcu liczba telefonów i krótkich depesz elektronicznych wzrosła do blisko 7600.

Dla większości zwykłych ludzi gorąca linia otwiera pierwsze drzwi do spenetrowania tajemniczej wciąż instytucji, wywierającej rosnący wpływ na ich życie i dyktującej rozliczne standardy, od bezpieczeństwa nuklearnego po genetycznie modyfikowaną żywność. Interesanci z unijnego południa pytają o możliwości pracy na północy. Mieszkańcy krajów północnych szukają informacji, które pozwoliłyby im osłodzić życie emeryta na skąpanym słońcem południu.

Niemcy pytają o zarobki i diety posłów do Parlamentu Europejskiego. Szwedzi chcieliby dowiedzieć się, jak zamówić przez Internet wysokoprocentową wódkę z innych krajów członkowskich. Brytyjczycy szukają mieszkania w słonecznej Maladze, na południu Hiszpanii.

"Wśród dziesięciu najczęstszych tematów rozmów telefonicznych i internetowych z Brukselą, pierwsze miejsce zajmuje kwestia poruszania się po obszarze UE, praw pracowniczych i możliwości pracy w Unii" - mówi Gisela Gauggel-Robinson, odpowiadająca w Komisji Europejskiej za linię Europe Direct. Drugą na liście jest sprawa funduszy UE na finansowanie przedsiębiorczości, różnych programów itp. Częste zapytania dotyczą też wpływu rozszerzenia Unii na codzienne życie obywateli, jak zdobyć prawo jazdy czy sfinalizować zakup mienia. Z nowych państw członkowskich najwięcej pytań zadają Cypryjczycy, zaś najwięcej e-maili nadchodzi z Polski.

W ubiegłym tygodniu Jenny z Helsingborga, w Szwecji, wysłała e-mail z prośbą o listę poszukiwanych terrorystów w UE. Alice z Francji pytała o poradę, jaką grę wybrać dla swoich uczniów do nauki geografii państw unijnych. 30-osobowy personel Direct Line, operujący niemal w 20 językach, stara się odpowiadać na pytania telefoniczne w ciągu 5-minutowej rozmowy. Odpowiedzi na e-maile udzielane są w ciągu trzech dni.

Direct Line istnieje od trzech lat i w tym czasie pytania stawały się coraz bardziej skomplikowane. Mało kto chce się dziś dowiedzieć, jak na początku, o liczbę gwiazdek w unijnej fladze czy o słowa hymnu UE (których nie ma). Dzisiaj ludzie pytają o traktat konstytucyjny, politykę wizową, kwestie handlowe. Dyżurujący przy telefonie potrafią też odpowiedzieć, że np. polski ogórek kiszony nie jest w Unii zagrożony.

Czasem nadchodzą też pytania lub prośby niezwykłe bądź dziwaczne, które trudno zaspokoić. Np. 6-letni chłopiec z Niemiec przysłał e-mail, w którym niepokoił się, że Parlament Europejski może zakazać popularnych czekoladowych jajeczek Kinder z miniaturowymi zabawkami w środku. Nieco starszy uczeń znad Renu żądał, by poinstruować jego nauczyciela "idiotę", który twierdzi, że Szwajcaria zamierza przystąpić do UE.

W szczególnie trudnych przypadkach, Europe Direct poprzestaje ma standardowym wyjaśnieniu, iż "nie może dostarczyć żądanej informacji, gdyż udziela obywatelom i firmom odpowiedzi na pytania o UE o charakterze ogólnym".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)