Dwa nazwiska z klubu PiS wyłamały się ws. "lex Tusk"
Posłanka klubu Prawa i Sprawiedliwości Anna Maria Siarkowska jako jedyna wstrzymała się od głosu podczas głosowania ws. "lex Tusk". Z kolei inna posłanka - Maria Kurowska - nie wzięła udziału w głosowaniu. Obie są członkiniami Suwerennej Polski, partii Zbigniewa Ziobry.
W piątek po południu Sejm odrzucił senackie weto do projektu powołującego komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów. O losach ustawy zdecyduje teraz prezydent Andrzej Duda.
Chwilę przed głosowaniem na sali plenarnej doszło do awantury i krzyków. Przewodniczący klubu KO Borys Budka zgłosił wniosek o 15-minutową przerwę, aby posłowie partii rządzącej "przemyśleli głosowanie nad tą bolszewicką, haniebną ustawą". - Ta ustawa to wielkie tchórzostwo Kaczyńskiego, który chce wyeliminować swojego największego rywala - przekazał Budka.
"Lex Tusk". Siarkowska i Kurowska głosowały inaczej niż PiS
Za odrzuceniem senackiego weta głosowało 234 parlamentarzystów. Przeciw było 219 posłów. Jedna osoba wstrzymała się od głosu, a pięć nie wzięło udziału w głosowaniu.
Co zaskakujące, osobą, którą wstrzymała się od głosu, była posłanka Anna Siarkowska z Suwerennej Polski, należąca do klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. W głosowaniu nie wzięła także udziału Maria Kurowska, również będąca członkinią partii Zbigniewa Ziobry.
Obie posłanki były obecne w Sejmie i we wcześniejszych, jak i późniejszych, głosowaniach oddawały głos zgodnie z obowiązującą linią PiS-u.
- Tchórze w Sejmie zagłosowali za komisją, która ma wyeliminować ich najgroźniejszego wroga - powiedział lider PO Donald Tusk po tym jak Sejm sprzeciwił się senackiej uchwale o odrzuceniu ustawy ws. powołania komisji ds. rosyjskich wpływów.
Były premier przyglądał się głosowaniu z galerii sejmowej. - Chciałem zobaczyć twarze tych, którzy po raz kolejny złamali konstytucję, złamali i dobre obyczaje i fundamentalne zasady demokracji ze strachu przed utratą władzy, ze strachu przed ludźmi, ze strachu przed odpowiedzialnością po przegranych wyborach - mówił Tusk po głosowaniu.
- Najlepszą odpowiedzią na to, co dzisiaj się tutaj stało i co jest rzeczywiście jednym z najdramatyczniejszych momentów naszej polskiej demokracji po 1989 roku, tą odpowiedzią będzie marsz 4 czerwca - powiedział Tusk. - Było 100 powodów, żeby wyjść na ulice i protestować przeciwko temu, co się dzieje w Polsce. To jest 101 powód. Równie poważny jak poprzednie - podkreślił lider PO.