Głosowali obaj kandydaci na prezydenta Białegostoku
W Białymstoku zagłosowali, wraz z rodzinami, obaj kandydaci na prezydenta miasta: popierany przez PO, zwycięzca pierwszej tury wyborów Tadeusz Truskolaski i kandydat PiS Marek Kozłowski.
26.11.2006 | aktual.: 27.11.2006 12:24
Po głosowaniu Tadeusz Truskolaski powiedział, że najważniejszym dla niego, gdyby wygrał wybory w mieście, będzie realizacja jego programu ekonomicznego. Powtórzył, że najważniejsze będzie zdobywanie przez miasto unijnych funduszy na rozwój.
Truskolaski powiedział też, że jeśli wygra, chciałby jako prezydent działać na rzecz budowy w Radzie Miejskiej Białegostoku jak najszerszej koalicji ze wszystkimi radnymi tak, by jej efektem były jak najlepsze działania rozwojowe na rzecz miasta i mieszkańców.
Jeżeli wygram będę chciał porozumieć się ze wszystkimi klubami. Chciałbym żebyśmy zrobili wreszcie takie "nowe otwarcie" w Białymstoku, żeby Białystok był słynny nie tylko z pewnego ekscentrycznego kandydata na prezydenta, ale również z działań, które są oczekiwane nie tylko w Białymstoku, ale w całym kraju - powiedział po głosowaniu Truskolaski.
Jego kontrkandydat Marek Kozłowski (PiS) uważa, że dla wyniku wyborów będzie miała znaczenie frekwencja, ale nie odniósł się do pytania, na czyją korzyść działa większy udział białostoczan w głosowaniu. Nasze programy są znane i wizerunki nasze są doskonale rozpoznane i chyba nic więcej dzisiaj dodać nie można - powiedział PAP Kozłowski.
Oszacował, że frekwencja będzie zbliżona do 40%, czyli taka, jak w pierwszej turze (wówczas było 39,5%).
Kozłowski uważa, że możliwa jest współpraca "na wielu polach" po wyborach, bo - jego zdaniem - wiele punktów programu obu kandydatów było podobnych.
Kozłowski uważa też, że ważne jest, jaki układ stworzy się w Radzie Miejskiej Białegostoku (PiS i PO mają tam po 12 radnych, Lewica i Demokraci - 4 radnych). Obaj kandydaci na prezydenta mają już mandaty radnych, więc w razie porażki w niedzielę, będą nadal pracować w samorządzie.