ŚwiatGlobalna sieć terrorystyczna jest już mocarstwem

Globalna sieć terrorystyczna jest już mocarstwem

Siódma rocznica strategicznego ataku terrorystycznego na USA z 11 września 2001 roku skłania do refleksji nad zagrożeniem, jakie dla współczesnego świata stwarza gwałtowna erupcja terroryzmu międzynarodowego na skalę światową.

Co prawda agresja Rosji na Gruzję wyraźnie odnowiła obawy przed starymi, symetrycznymi zagrożeniami militarnymi i odsunęła nieco w cień dominujące w ostatnich latach zainteresowanie nowymi zagrożeniami asymetrycznymi XXI wieku, jak terroryzm lub proliferacja broni masowego rażenia. Ale to wcale nie oznacza, że te zagrożenia raptem znikły lub utraciły swą ostrość. Co najwyżej nabierają one nowych, neozimnowojennych właściwości.

Myślę, że w odniesieniu do zagrożeń terrorystycznych można z kilkuletniej już perspektywy wysunąć, być może ryzykowną, ale wydaje się wystarczająco prawdopodobną, hipotezę, iż oto na naszych oczach rodzi się nowe, asymetryczne mocarstwo ery rewolucji informacyjnej. Mocarstwo, któremu na imię: globalna sieć terrorystyczna.

Mocarstwo nietypowe, inne od klasycznie pojmowanych potęg w postaci państw lub organizacji międzynarodowych, bez centralnej władzy i zhierarchizowanej struktury, bez określonego terytorium („bez adresu”) i własnego narodu, bez klasycznej dyplomacji i sił zbrojnych, ale w istocie dysponujące siłą oddziaływania globalnego porównywalną z siłą mocarstw nuklearnych w okresie zimnej wojny.

Publiczny, ostentacyjny i masowy terror jest – w erze informacyjnej – bronią rażenia o sile odstraszania i zastraszania nie mniejszej niż broń nuklearna w czasie zimnej wojny.

Dzięki niemu współczesna sieć terrorystyczna może wywierać bardzo konkretny wpływ na decyzje polityczne dzisiejszych społeczeństw, może sterować zachowaniem państw narodowych, które w dobie demokracji i rewolucji informacyjnej podejmują decyzje w coraz większym stopniu pod bezpośrednim wpływem, by nie rzec wręcz – pod presją, bieżących nastrojów opinii publicznej.

Im bardziej demokratyczne systemy, tym bardziej zależne są od bieżącego wpływu opinii publicznej.

Globalna sieć terrorystyczna może stawiać sobie i, jak pokazuje choćby przykład Hiszpanii lub ONZ w Iraku, realizować zadania o międzynarodowym wymiarze polityczno-strategicznym.

Może dyktować państwom narodowym swoje warunki. Skłóca i zmusza największe współczesne mocarstwa do maksymalnego wysiłku. Dezorganizuje pracę organizacji międzynarodowych i angażuje je do ryzykownych granic ich wydolności (np. USA w Iraku i NATO w Afganistanie). W sumie – rozbija tradycyjny demokratyczny ład międzynarodowy.

Al-Kaida jest pierwszą, ale z pewnością niestety nie ostatnią, zbrojną niepaństwową siecią globalną o wyrafinowanych zdolnościach operacyjnych. Światowego mocarstwa terrorystycznego nie można oczywiście utożsamiać tylko z Al-Kaidą, chociaż sama ta nazwa staje się stopniowo synonimem całej sieci terrorystycznej, jako że stanowi rzeczywiście bazę, wokół której owo mocarstwo się kształtuje.

Efekt, jaki spowodował atak terrorystyczny na USA, a mianowicie – sprowokowanie kontruderzenia na Afganistan i Irak oraz rozbicie jedności świata zachodniego, ukazanie dramatycznej słabości systemu ONZ i ogromne skłócenie sojuszników euroatlantyckich, stworzył sieci terrorystycznej dobre podstawy do kolejnej fazy, jaką może być kampania terrorystyczna przeciwko Europie.

Europa jest z punktu widzenia terrorystycznego tzw. miękkim obszarem i newralgicznym składnikiem świata zachodniego. Europa jest bardziej zróżnicowana od USA. Ją łatwiej obezwładnić, zastraszając poszczególne elementy całości. Całości jeszcze niezbyt zorganizowanej i wewnętrznie scalonej.

W sumie myślę, że wszystko to uzasadnia, niestety mało optymistyczną, tezę o kształtowaniu się na progu XXI wieku jakościowo zupełnie nowego mocarstwa światowego. Mocarstwa w postaci globalnej sieci różnych niepaństwowych, transnarodowych grup i organizacji, stosującej terrorystyczne metody walki z cywilizacją zachodnią, w tym mogącej w każdej chwili przejść do terroryzmu masowego rażenia.

Czy świat dzisiejszy jest w stanie zapobiec ziszczeniu się takiej niebezpiecznej wizji? Czy jest w stanie wypracować i skutecznie zastosować wyprzedzającą to zagrożenie strategię bezpieczeństwa globalnego, która by do tego nie dopuściła? Czy też – podobnie jak to było w przypadku komunizmu i faszyzmu w XX wieku – będzie likwidował to niebezpieczeństwo dopiero po fakcie jego destrukcyjnego zaistnienia w pełnym wymiarze? I jak wpłynie na to neozimnowojenna atmosfera dająca o sobie znać w stosunkach międzynarodowych po rosyjskiej ofensywie zbrojnej na Kaukazie Południowym?

To pytania ważne i mimo już wielu lat od pierwszego spektakularnego sygnału o globalnym zagrożeniu terrorystycznym – niestety wciąż otwarte.

Stanisław Koziej specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)