PolskaGilowska: Polski nie stać na likwidację gimnazjów

Gilowska: Polski nie stać na likwidację gimnazjów

(Radio Zet)

Gilowska: Polski nie stać na likwidację gimnazjów
Źródło zdjęć: © Radio Zet

Obraz

: Pani premier, w „Gazecie Prawnej” Leszek Balcerowicz mówi tak: „Prawdziwy deficyt wynosi nie 30 a 50 mld złotych, bo tyle trzeba będzie zaciągnąć dodatkowego długu, aby móc sfinansować rozdęte wydatki”. : No jestem zdziwiona, że pan prezes Narodowego Banku Polskiego nie odróżnia deficytu od potrzeb pożyczkowych. A zresztą potrzeby pożyczkowe są niższe niż 50 mld. Prawdziwy deficyt, deficyt budżetu państwa, jedyna kategoria w Polsce normowana ustawowo, jest wskazany w ustawie budżetowej. Na ten rok 30 mld, wykonanie będzie niższe o być może prawie 2 mld i na rok następny zaplanowaliśmy, rząd uchwalił, przekazane to zostało do Sejmu, odbyło się pierwsze czytanie, również 30 mln. : Prezes Balcerowicz mówi, że „Firmy państwowe zamieniają się w folwarki polityczne, na przykład to, że udaje się wymusić na państwowym PKP, by pociąg ekspresowy zatrzymywał się w miejscowości, gdzie nie jest to uzasadnione ekonomiczne. To następny przykład, to istny PRL”. : Nie mam tak zdecydowanych poglądów na Włoszczową, nie. Ale
zatrzymuje się pociąg, myślę, że ktoś tam przekalkulował, oprócz tego, to była inicjatywa władz lokalnych, to jest oczywiste. : A nie, to była inicjatywa ministra Gosiewskiego, to wszyscy wiedzą, pani premier. : Z całą pewnością władz lokalnych, bez tego by inicjatywa ministra Gosiewskiego nic nie dała. Przecież wiadomo, że mamy decentralizację władzy publicznej. : No, ale PKP mówiło, że było to bardzo nieopłacalne. : Akurat nie słyszałam tych opinii, ale być może, że nie było to opłacalne specjalnie, jak bardzo wiele połączeń kolejowych w Polsce. : Czyli prezes Balcerowicz ma rację kpiąc z tego? : Prezes Balcerowicz kpi z czego chce. : Pani premier, czy będą pieniądze na podwyżki dla nauczycieli, jeżeli tak, to jakie to będą podwyżki, jakiego rzędu? : Nie tyle tylko będą, ale są po prostu przewidziane. Są przewidziane w projekcie ustawy budżetowej na rok 2007, stosowna kwota miliard złotych więcej w stosunku do 2006 r. została przewidziana w odpowiednich podziałkach budżetu, zgodnie z oświadczeniami samego
ministra edukacji narodowej, on to rozdzielił. A stan prawny jest taki, że zasiliła subwencję ogólną i będzie przez gminę wykorzystywana poprzez zasilanie tą subwencją. : No właśnie, ale premier, minister edukacji chciałby żeby był zapis specjalny, który by mówił o tym, że te pieniądze będą przeznaczone na podwyżki nauczycieli, a nie na inne cele. : Nie może być tego rodzaju zapisu, z tej prostej przyczyny, że myśmy w Polsce 16 lat temu zdecentralizowali władzę publiczną i utworzyliśmy jednostki samorządu terytorialnego. One są organami prowadzącymi szkoły i one decydują o szczegółach. Natomiast zapis, o którym pani mówi, przypuszczalnie odnosi się do istniejącego już zapisu, że wynagrodzenie nauczycieli – stażystów nie może być niższe niż 82% kwoty bazowej wskazanej w ustawie budżetowej, nie może być niższe, czyli może być zdecydowanie wyższe, tu przeszkód żadnych nie ma. Być może, że ministrowi edukacji narodowej chodzi o to żeby napisać „nie może być niższe niż 83,7 proc.”. : Nie, nie właśnie o to chodzi
żeby był taki zapis, że te pieniądze będą przeznaczone na podwyżki, nie na co innego. : Ale nie ma takiej możliwości w obecnym systemie ustrojowo-finansowo-prawnym. Nie po to utworzyliśmy i rozwinęli samorząd terytorialny, reaktywowali i rozwinęli samorząd terytorialny żeby z centrali ręcznie sterować tym samorządem. : Minister Gosiewski, o którym mówiłam, w zeszłym tygodniu w Radiu ZET mówił, że trzeba się zastanowić się nad tym, czy becikowe powinno być dla każdego, czy powinno być jednak uzależnione od tego ile zarabiamy. : No miał rację. Jest czas najwyższy żeby się nad tym zastanowić. Od tego uchwalenia, owego dubeltowego becikowego, mówimy o dubeltowym w grudniu ubiegłego roku, co jakiś czas pojawia się refleksja, że można byłoby się nad tym zastanowić. : A jaka jest refleksja pani premier. : No, moja jest taka sama. Czas najwyższy nie tylko się zastanowić, ale uczciwie sobie odpowiedzieć na pytanie czy chcemy utrzymywać takie podwójne instrumenty, takie zdublowane instrumenty, wspierania polityki w
rodzinie. Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem prowadzenia przez Polskę polityki prorodzinnej, ale to trzeba robić z głową. Czy też nie lepiej byłoby część tych środków, takie zresztą było stanowisko premiera, wypowiedziane na nieformalnym spotkaniu Rady Ministrów 25 września i takie ustalenia przyjęłam do wiadomości i przedstawiłam w Sejmie podczas pierwszego czytania ustawy budżetowej, 12 września. Czy nie lepiej byłoby, uważam, że byłoby lepiej, gdyby z jednego z becikowych zrezygnować, no jasne najlepiej z tego, które jest takim talonem dla wszystkich, a środki finansowe z tego tytułu przemieścić do tworzonego, bo jeszcze nieistniejącego, ale jest zamiar żeby utworzyć - funduszu alimentacyjnego, bo wiadomo, że 400 mln złotych tam przewidzianych, na razie pozostających w rezerwie, zresztą w rezerwie projektu ustawy to będzie trochę za mało. Natomiast dopóki nie nastąpią stosowne decyzje polityczne, a także prawne, to minister finansów wykonując uchwały Rady Ministrów, a także wykonując ustawę - musiał
przewidzieć środki finansowe na obydwa becikowe, na obydwa niestety. : Napisała pani list w tej sprawie do LPR, co się spotkało z żywą reakcją. : Nie napisałam żadnego listu do LPR w tej sprawie. Ja dopiero po zorientowaniu się, że niektórzy politycy mają błędne wyobrażenie w tej dziedzinie, i winią mnie zupełnie nie wiem o co, wydałam oświadczenie, jak się sprawy mają. A więc, że minister finansów przewidział środki na jedne i na drugie becikowe, umieścił w projekcie budżetu w części 85 „budżety wojewodów”, tam gdzie jest pomoc społeczna, i dopóki nie będzie zmiany stanu prawnego nie może tu nic zrobić. Ale nic o tym nie wiem żeby minister finansów przedkładał projekty ustaw zmieniające system pomocy społecznej. : Tak, ale w każdym razie spotkało się to z żywą reakcją, jak powiedziałam, LPR, nawet jeden z posłów, wiceprzewodniczący LPR mówi, że może pani stracić posadę po wyborach samorządowych, a premier Giertych, kiedy rozmawialiśmy ostatnio w „Siódmym dniu tygodnia” i politycy stwierdzili, że podatki
wyższe niż niższe, powiedział, że PiS źle wychował Zytę Gilowską. : Żartują sobie chyba niektórzy, akurat sekwencja wydarzeń była inna. Najpierw panowie się zdenerwowali, a później ja wydałam oświadczenie wyjaśniające stan rzeczy, nie przeciwnie. Natomiast do posady jestem przywiązana średnio. : W każdym razie nie denerwuje się pani opiniami panów z Ligi Polskich Rodzin. : Nie, jakoś niespecjalnie. : Minister Kalata twierdzi, że brakuje 660 mln na rewaloryzację rent i emerytur, tak wczoraj powiedział na konferencji. : W jakim sensie? : Że w budżecie brakuje pieniędzy. : Nie, minister Kalata jest członkiem tego rządu i doskonale wie, że 27 września rząd uchwalił projekt ustawy budżetowej, bez żadnego głosu sprzeciwu, w którym przewidziano waloryzację rent i emerytur w roku 2007, przy pomocy parametru 1,4 proc., a na ten cel zarezerwowano środki w wysokości 2 mld 820 mln złotych więcej niż w tym roku. A więc waloryzacja pochłonie więcej prawie 3 mld i w jakim sensie brakuje. No rozumiem, że można powiedzieć
100 mld. : Brakuje, 660, tak wczoraj powiedział. : Nie umiem skomentować tak ogólnego stwierdzenia. Projekt ustawy budżetowej uchwalił rząd i znajduje się w tej chwili w pracach komisji finansów publicznych, zresztą odbyło się już pierwsze czytanie. : I na koniec, jak pani doskonale wie, pani premier, toczy się dyskusja na temat gimnazjów, czy Polskę stać na to żeby zlikwidować gimnazja, bo pojawiają się takie głosy. : Polski nie stać na to żeby wykonywać jakiekolwiek chaotyczne i dyktowane emocjami ruchy organizacyjne. Z całą pewnością mają problem z dyscypliną, to jest jasne, trzeba sięgnąć do bardziej konwencjonalnych metod dyscyplinowania uczniów w szkołach, zwłaszcza w gimnazjach. Likwidacja gimnazjów jest – moim zdaniem - postulatem pochopnym. Być może w jakiejś odległej perspektywie, nic nie jest wieczne na tym świecie, będzie to miało sens, ale na pewno nie z poniedziałku na wtorek, dlatego że uczniowie robią sobie krzywdę wzajemnie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)