Giertych wybiera się na Białoruś
Lider LPR Roman Giertych, który jest też
szefem sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, wybiera
się w poniedziałek na Białoruś, gdzie ma spotkać się z zarządem
Związku Polaków wybranym na marcowym zjeździe tej organizacji
unieważnionym przez białoruskie władze.
Giertych powiedział w niedzielę dziennikarzom, że jako szef sejmowej komisji ma "obowiązek zrobić taki gest". Podkreślił, że wielokrotnie był na Białorusi i spotykał się z mieszkającymi tam Polakami, w tym z wybraną w marcu na szefową Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys. Poseł LPR uznał więc, że w sytuacji gdy wokół Związku Polaków "zrobiło się gorąco", nie może go tam zabraknąć.
Według Giertycha, obecnie trwa praktycznie okupacja siedziby ZPB w Grodnie, kręcą się wokół agenci białoruskich tajnych służb, a działacze Związku obawiają się, że do budynku wkroczy milicja.
Poseł LPR powiedział, że będzie też próbował przekonać Tadeusza Kruczkowskiego - który do marca kierował ZPB i władze białoruskie uznały, po unieważnieniu zjazdu, że szefuje mu nadal - żeby nie kwestionował zjazdu i nie obrażał się na demokrację.
O wyjeździe Giertycha rozmawiali też goście porannej niedzielnej audycji Radia Zet. Dyskusję wywołał sam polityk LPR, który stwierdził, że wicemarszałek Tomasz Nałęcz (SdPl) odmówił wydania mu paszportu dyplomatycznego. Giertych uznał, że to "niebywały skandal", tym bardziej że - jak podkreślił - chce pojechać na własny koszt.
Nałęcz, również gość Radia Zet - który w imieniu marszałka Sejmu zajmuje się sprawami podróży zagranicznych posłów, będących wyjazdami w imieniu Sejmu - powiedział, że w trudniejszych przypadkach, gdy ma wątpliwości, sprawę przekazuje Prezydium Sejmu.
A to jest właśnie taka sytuacja - ocenił. Wyjaśnił, że przeczytał protokół ze wspólnego posiedzenia sejmowych komisji: Spraw Zagranicznych oraz Łączności z Polakami za Granicą i stwierdził, że jest pomysł, aby pojechało na Białoruś kilku posłów - przedstawicieli obu komisji.
Poza tym - zastrzegł Nałęcz - z protokółu wynikało, że Mariusz Kamiński (PiS) miał wątpliwość, w czyim imieniu Giertych chce jechać na Białoruś, bo - według posła PiS - Komisja do spraw Łączności z Polakami za Granicą nie zajmowała się sprawą takiego wyjazdu.
W tej sytuacji - podkreślił wicemarszałek - on nie może swoją indywidualną decyzją przesądzać sprawy, dlatego zajmie się tym Prezydium Sejmu, które zdecyduje, czy Giertych pojedzie na Białoruś w imieniu Sejmu i z paszportem dyplomatycznym, czy nie.
Giertych odpowiedział, że rzeczywiście ma być wyjazd grupy posłów na Białoruś, ale w późniejszym terminie, a - jak podkreślił - tam dzieją się rzeczy, na które teraz trzeba reagować.
Głos zabrał też szef klubu PO Jan Rokita, który ocenił, że przewodniczący właściwej sejmowej komisji, bez względu na to, kto nim jest, ma prawo i obowiązek dostać paszport dyplomatyczny i pojechać na Białoruś.