Giertych powołał zespół ws. dostępności do pornografii
Wicepremier, minister edukacji Roman
Giertych poinformował, że powołał w resorcie specjalny
zespół, który ma zająć się problemem zbyt łatwej dostępności
dzieci i młodzieży do pornografii. Zespół ma za zadanie
przygotować zmiany w prawie, które maja ten dostęp ograniczyć.
Specjaliści, psychologowie i pedagodzy zgadzają się, że na zachowania młodych ludzi, szczególnie chłopców, takie jak miały miejsce w szkole w Gdańsku wpływ ma m.in. łatwy dostęp do pornografii - powiedział Giertych na specjalnym posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży poświęconej tragedii jaka miała miejsce w jednej ze szkół w Gdańsku. Powołał się m.in. na wypowiedzi prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza.
Uczniowie tamtejszego gimnazjum, którzy w klasie molestowali seksualnie koleżankę. 14-latka na drugi dzień popełniła w domu samobójstwo.
Giertych poinformował, że w poniedziałek w ministerstwie edukacji ma odbyć się spotkanie ekspertów, którzy mają dyskutować na temat gimnazjów i problemów wychowawczych jakie występują w tych szkołach. Podał, że 60% aktów przemocy w szkołach ma miejsce właśnie w gimnazjach.
Odnotowujemy w gimnazjach cały szereg zachowań, które wskazują na zjawisko narastającej agresji wywołanej zjawiskami mającymi podtekst seksualny. To jest rzecz, którą trzeba ograniczyć u źródeł, nie tylko zwalczać skutki - mówił Giertych.
Proponuje dyskusję, czy nie należałoby tego modelu zmienić - wracając do rozwiązań poprzednich lub szukając innych - powiedział. Minister zaznaczył, że choć sam - jak określił - nie jest entuzjastą gimnazjum, to w tej chwili jest za wcześnie przesądzać czy struktura szkół powinna być zmieniona czy nie.
W tej sprawie chciałbym wysłuchać opinii wielu ludzi, środowisk, ekspertów. To jest najwłaściwsza droga by nie popełnić błędu - dodał. O potrzebie dyskusji na temat ewentualnych zmian w strukturze szkół Giertych mówił już w czwartek.
Do posłów komisji edukacji Giertych zwrócił się o wspólnie zastanowienie nad źródłami i przyczynami gdańskiej tragedii. Należy odnieść się do przyczyn i naprawić sytuację u źródeł - podkreślił.
Mówiąc o podstawowych przyczynach obecnej sytuacji w szkołach, obok łatwego dostępu do pornografii i braku poszanowania dla godności kobiet, wymienił koncepcję, zgodnie z którą młodzież wychowuje się jedynie poprzez perswazję. Zaznaczył, że sama perswazja, która - jak zaznaczył - jest zjawiskiem pozytywnym, nie sprawdza się wobec "jednostek krnąbrnych". Wyjaśnił, że za jej pomocą "nie można przymusić" do zaakceptowania dyscypliny, reguł i praw obowiązujących w szkole.
Posłowie podczas dyskusji wskazywali wiele przyczyn. Przyczyny agresji w szkole są bardzo złożone - zauważyła Domicela Kopaczewska (PO). Sama wymieniła m.in. niezaspokojenie potrzeb emocjonalnych dzieci. Inna posłanka PO Danuta Pietraszewska, stwierdziła, że w 90-procentach źródłem złego zachowania dzieci w szkole jest nie przestrzeganie pewnych norm w domu i brak czasu dla dzieci. Trzeba się zastanowić jak pomóc tym rodzinom i konsekwentnie to robić - mówiła.
Krystyna Łybacka (SLD) wskazała na wszechobecność cywilizacji informatycznej, gier komputerowych. Wystarczy jedno kliknięcie i można wszystko zmienić, cofnąć. To iluzja nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Nie uczy odpowiedzialności za swoje czyny i zachowanie. Dziecko, które jest nauczone odpowiedzialności za siebie i innych wie jak się zachować w sytuacji nawet bardzo trudnej - mówiła.
Jako swoją porażkę jako ministra edukacji Łybacka wymieniła, to że nie udało jej się przeforsować wprowadzenia zapisu, że oprócz normalnych lekcji ze swoją klasą nauczyciel ma się z uczniami spotykać po to by po prostu rozmawiać z nimi, choćby na wycieczkach, i w ten sposób poznać ich i ich problemy.
Na nieznajomość uczniów przez nauczycieli zwróciła uwagę także Urszula Augustyn (PO). Jak nauczyciel ma znać wszystkich uczniów, ich rodziców, ich problemy, ich potrzeby, gdy ma w klasie 40 osób - pytała. Krystyna Szumilas (PO) zwróciła zaś uwagę na zbyt małą dostępność do pomocy psychologiczno-pedagogicznej.
Takie zdarzenia nie miałyby miejsca gdyby nauczyciele mieli autorytet - mówił z kolei Andrzej Ćwierz (PiS). Zwracał uwagę na zbyt małą liczbę zajęć dodatkowych w szkołach, na których nauczyciele mogli by pomagać uczniom z problemami. Siła szkoły tkwi w nauczycielach, którzy powinni być kimś wyjątkowym - wtórował Aleksander Chłopek (PiS).
Szkoła odeszła od przekazywania wartości, przekazywania uczniom co jest dobre, a co złe - stwierdziła Zbigniew Dolata (PiS). Zdaniem zaś Elżbiety Witek (PiS), uczniowie z Gdańska nie dopuściliby się do tego co zrobili gdyby nie czuli się bezkarni. W dzisiejszej szkole nie ma systemu wychowania - mówił Krzysztof Bosak (LPR). Zauważył, że wychowanie to m.in. system kar i nagród. W szkołach kara to obniżenie oceny, a nagroda to książka - mówił.