Giertych: osoby ochraniane przez BOR, zawsze jeżdżą z BOR‑em
Wszyscy, którzy są ochraniani przez funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu (BOR), jeżdżą zawsze samochodami BOR - tak wicepremier, minister edukacji Roman Giertych skomentował informację poniedziałkowego "Faktu", że na sobotni ślub wiceministra sportu Radosława Pardy pojechał do Kliczkowa (Dolnośląskie) rządową limuzyną.
17.07.2006 | aktual.: 17.07.2006 19:03
Tak zawsze było, jest i pewnie tak będzie. Bez względu na to czy jadę do domu prywatnie, do ministerstwa czy do Kancelarii Premiera - jest to uciążliwe - jeżdżę z funkcjonariuszami - mówił Giertych w poniedziałek na konferencji prasowej w Warszawie
Próbowałem nauczyć oficerów BOR-u jazdy na wrotkach, ale mi się nie udało - zażartował wicepremier.
Poniedziałkowy "Fakt" napisał: "Luksusowa limuzyna, obstawa BOR i wycieczka po Polsce za nasze pieniądze. W sobotę wicepremier Roman Giertych (35 l.) przejechał prawie 1000 kilometrów. I to nie w sprawach służbowych".
"Właśnie zaczynała się ceremonia (...), gdy nagle pod bramy zabytkowego kościoła z piskiem opon zajechały dwie rządowe limuzyny. Z pierwszej wyszedł wicepremier Giertych z żoną, z drugiej agenci z BOR. Na taki luksus zwykły Polak, a nawet nowożeńcy Pardowie, nie mogą sobie pozwolić. Wynajęcie limuzyny z kierowcą kosztuje 600 zł za dzień" - czytamy dalej w "Fakcie".