Giertych i Kotlinowski skarżą toruńską prokuraturę ws. o. Rydzyka
Liderzy Ligi Polskich Rodzin zapowiedzieli, że złożą zawiadomienie do Prokuratura Generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa przez toruńską prokuraturę, która w 1997 r. wydała nakaz zatrzymania i doprowadzenia na przesłuchanie ojca Tadeusza Rydzyka, kierującego Radiem Maryja.
08.12.2005 | aktual.: 08.12.2005 21:47
Prokurator Krajowy Janusz Kaczmarek powiedział, że "jak zawiadomienie wpłynie, to oczywiście będzie rozpoznane". Rozpoznane w takim kontekście, jak wynika z przekazów medialnych, w którym to zatrzymanie miałoby mieć inny cel niż faktyczny, czyli pozbawienie koncesji Radia Maryja. Dodał, że bez informacji z prokuratury w Toruniu trudno mu się wypowiadać.
Lider Ligi Roman Giertych na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie podkreślił, że "domaga się od ministra sprawiedliwości wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej sprawy: kto był inicjatorem politycznym, kto był wówczas decydentem w prokuraturze, jakie działania zostały podjęte". Jak dodał, Liga chce "powrotu do tej sprawy i wymierzenia sprawiedliwości".
Inny polityk LPR, wicemarszałek Sejmu Marek Kotlinowski ocenił, że "ten skoncentrowany atak miał doprowadzić do zamknięcia Radia Maryja".
Politycy LPR, którzy byli obrońcami o. Rydzyka (Kotlinowski był jego adwokatem, Giertych był wówczas na aplikacji), są przekonani, że nakaz zatrzymania oraz kwalifikacja czynu - ich zdaniem zniesławienie Sejmu - miały doprowadzić do odebrania koncesji Radiu Maryja i zamknięcia rozgłośni. Decyzja prokuratury była naszym zdaniem bezprawna - uważa Kotlinowski.
Pod koniec 1997 r. Prokuratura Okręgowa w Toruniu wydała nakaz zatrzymania i doprowadzenia na przesłuchanie ojca Rydzyka, ponieważ ksiądz nie reagował na wcześniejsze wezwania. Prokuratorzy chcieli go przesłuchać jako podejrzanego o znieważenie funkcjonariuszy państwowych na antenie radia i nawoływanie do naruszenia nietykalności. Do zatrzymania jednak nie doszło; o. Rydzyk stawił się na przesłuchanie.
Prokuratura - na wniosek posłów SLD - wszczęła postępowanie, ponieważ o. Rydzyk na antenie Radia Maryja miał powiedzieć: "posłom, którzy głosowali nad zliberalizowaniem ustawy antyaborcyjnej, powinno się ogolić głowy, jak golono kobietom współżyjącym z hitlerowcami w czasie wojny". Sprawę umorzono w lutym 1998 r., wobec uznania, że "czyn zarzucany o. Rydzykowi nie stanowi przestępstwa, bowiem jego społeczne niebezpieczeństwo jest znikome".
Według Giertycha, prokuratura w wadliwy sposób wysyłała zawiadomienia do o. Rydzyka. Wysyłano je na adres radia, a miejscem zamieszkania ojca wówczas nie była rozgłośnia - podkreślił.
Giertych przypomniał, że podobne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez toruńską prokuraturę wysłało 144 tys. osób. Sprawę badała i umorzyła prokuratura w Gdyni.
Wydanie nakazu doprowadzenia było - zdaniem Giertycha - "próbą bezprawnego pozbawienia wolności ojca Rydzyka". W tamtej sprawie chodziło o to, by zamknąć jedną z rozgłośni i gdyby to się udało, nie byłoby dziś tego potężnego medium, nie byłoby Telewizji Trwam i tego dobra, które dla Polski z Torunia, dzięki działaniom o. Tadeusz Rydzyka przyszło - zaznaczył.
Giertych pytany, czy zawiadomienie do prokuratury to prezent z okazji 14. urodzin Radia Maryja (radio nadało pierwszy program 8 grudnia 1991 r.), odparł: Ta sprawa wymaga wyjaśnienia, było to przegięcie prawa. Chodziło o politykę, a nie ściganie osób, którzy znieważają posłów. Dopytywany przyznał, że to nie przypadek, że konferencja odbywa się dzień po wizycie polityków Ligi u o. Rydzyka w Toruniu. 8 grudnia - święto katolików i Radia Maryja - to dobry dzień, by wrócić do tej sprawy - powiedział.
Politycy LPR zapewniali, że ich inicjatywa nie ma kontekstu politycznego. Na pytanie, czy Liga chce przekonać Rydzyka, że to LPR, a nie PiS jest poparciem dla Radia Maryja, Kotlinowski odparł: "występujemy tu jako adwokaci, poza kontekstem politycznym".
Giertych, który w sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen badał okoliczności zatrzymania szefa płockiej spółki Andrzeja Modrzejewskiego, porównał te dwie sprawy. W sprawie Modrzejewskiego chodziło o wykorzystanie prokuratury do celów gospodarczych SLD. W przypadku ojca Rydzyka, próbowano działać nie tylko przeciwko osobie szlachetnego kapłana, ale również przeciwko demokracji, próbowano doprowadzić do tego, by tylko jedna opcja miała prawo cokolwiek mówić - ocenił.
Jego zdaniem, wyjaśnienie tej sprawy będzie przestrogą dla tych, którzy próbują prokuraturę wykorzystywać do swoich celów politycznych.