Pytany o kwestię rosyjsko-niemieckiego gazociągu eurodeputowany przyznał, że "jest to sprawa gorzka i bolesna", bo pokazała, jak interesy korporacyjne, a czasem nawet narodowe biorą górę nad poczuciem interesu europejskiego.
W ocenie Geremka, kwestia gazociągu północnego pokazała też słabość naszego kraju. Jak podkreślił, od 2002 roku, gdy pojawiła się sprawa gazociągu Polska nie podjęła żadnych kroków dyplomatycznych.
Geremek uważa, że trzeba było wówczas "znaleźć sojuszników i uzyskać w ramach UE mądrą koalicję", która by się temu przeciwstawiła. Jak podkreślił, budowa gazociągu jest sprzeczna z polskim interesem, ale co ważniejsze - dodał - jest też sprzeczna z interesem europejskim.
B. szef dyplomacji oceniając stosunki polsko-niemieckie powiedział, że chciałby, by ze strony niemieckiej padło jednoznaczne zapewnienie, że rząd Niemiec nie udziela poparcia roszczeniom różnych osób ze środowisk ziomkowskich.
Roszczenia takie wysuwa m.in. Powiernictwo Pruskie, organizacja zrzeszająca Niemców, którzy w wyniku wojny zostali przesiedleni z obecnych terenów Polski głównie Pomorza, Mazur i Śląska. PP domaga się odszkodowań z tytułu utraconych majątków.
Zdaniem eurodeputowanego, takie roszczenia nie mają żadnych podstaw, czemu rząd niemiecki dawał już wyraz. Jak podkreślił, sprawa związana z kwestią roszczeń wysuwanych przez stronę niemiecką "wymaga mocnej" polityki rządu polskiego, która powinna być kontynuowana.
Geremek uważa, że deklaracja w sprawie wzajemnych stosunków powinna paść również ze strony polskiego premiera. Zdaniem eurodeputowanego, szef rządu musiałby złożyć zapewnienie, że nadużywanie historii do celów politycznych nie będzie miało miejsca.
Według polityka Partii Demokratycznej, gdyby podobne, jak wymienione wyżej, deklaracje padły z obu stron to "stosunki polsko- niemieckie byłyby z powrotem na właściwych szynach".
Geremek przyjechał wesprzeć w kampanii wyborczej wspólnego kandydata lewicy i demokratów ubiegającego się o fotel prezydenta Szczecina, posła SLD Jacka Piechotę.
