Geodeci w urzędach uprawiają prywatę?
Urzędnicy administracji geodezyjno-kartograficznej i architektonicznej-budowlanej nagminnie łączą pracę zawodową z prowadzeniem usług w tym zakresie, co może sprzyjać korupcji - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Do tego typu patologii dochodziło w 55 na 77 przebadanych przez NIK organów administracji państwowej i samorządowej.
22.04.2004 | aktual.: 22.04.2004 13:20
Wiceprezes Izby Piotr Kownacki powiedział, że korupcja w takim przypadku niekoniecznie musi mieć postać klasycznej łapówki. Wystarczy, jeśli w urzędzie obywatel ma do wyboru - albo poprosić o jakąś usługę tego, który później będzie podejmował w jego sprawie decyzję, albo poprosić kogoś innego. Jako przykład Kownacki podał, że w jednym z powiatowych ośrodków dokumentacji geodezyjnej syn i zięć kierownika wykonali w ciągu roku prawie 750 operatów, które następnie przyjmował i kontrolował kierownik. Ten sam urzędnik przyjmował dokumentację, wykonaną przez swego zastępcę.
Wiceprezes Kownacki podkreślił, że jeśli ktoś najpierw wykonuje jakieś opracowanie, na przykład geodezyjne, a potem nadzoruje jego wykonanie, to podważa to sens takiego działania. Dodał, że kontrolerzy mieli niestety często do czynienia z takimi przypadkami. Kownacki podkreślił, że jeśli wszyscy nie przeciwstawimy się temu zjawisku, to będzie ono narastać. Urzędnicy będą szybko załatwiać sprawy tylko tych petentów, którzy zamówią usługi u nich lub u ich wspólników.
Julia Pitera z organizacji zajmującej się zwalczaniem korupcji, Transparency International, powiedziała, że taki stan wynika z nieprzejrzystej ustawy antykorupcyjnej, z interpretacją której mają kłopoty nawet prawnicy. Zdaniem Pitery, w przepisach prawnych świadomie zostawia się luki, z których korzystają skorumpowani urzędnicy.
W związku z podejrzeniami popełnienia przestępstwa NIK skierowała do prokuratury, urzędu skarbowego i sądu rejonowego 5 wniosków przeciwko 10 osobom pracującym w administracji architektoniczno-budowlanej i geodezyjno-kartograficznej.