Genowefa Grabowska: kobiety są dobre na kryzys
- Warto na mnie głosować ponieważ jestem kobietą, których Polska tak niewiele wysyła do PE, a przecież to „kobiety są dobre na kryzys” - powiedziała Wirtualnej Polsce Genowefa Grabowska, jedynka na liście PdP-CentroLewica w okręgu katowickim.
WP: Andrzej Kędzierawski: Co jako europosłanka zamierza Pani zrobić dla Polski?
Genowefa Grabowska: zamierzam kontynuować dotychczasową działalność w Parlamencie Europejskim. Chyba ją nieźle oceniano, skoro we wszystkich rankingach mieściłam się w pierwszej dziesiątce najlepszych polskich posłów w PE.
Nadal zamierzam przybliżać funkcjonowanie Unii oraz działalność Parlamentu Europejskiego mieszkańcom mojego regionu (m.in. własny biuletyn „Bliżej Unii”), konsultować z nimi inicjatywy legislacyjne przedkładane Parlamentowi przez Komisję Europejską, a następnie przenosić uzyskane opinie i oczekiwania mieszkańców regionu do Brukseli. Jednym zdaniem - dobrze (tj. godnie, fachowo i skutecznie) reprezentować Polskę i mój region w Parlamencie Europejskim.
Jako prawnik zamierzam nadal koncentrować się głównie na kwestiach zdrowia i ochronie środowiska, wymiarze sprawiedliwości, bezpieczeństwie, sprawach wewnętrznych oraz prawach człowieka (w tym- dziecka i kobiet) i promocji Śląska w UE.
WP: Na jakim poziomie zna Pani język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?
- Znam biegle (w mowie i piśmie) język angielski i francuski. Dopiero teraz doceniam, jak dobrze szkoła i uczelnia wyposażyły mnie w znajomość języka rosyjskiego.
WP: Jakie jest Pani doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?
- Senator RP V kadencji i przewodnicząca komisji spraw zagranicznych i integracji europejskiej, przedstawiciel Senatu w Konwencie Europejskim, polski obserwator, a od 1 maja 2004 poseł w Parlamencie Europejskim. Od 13 czerwca 2004 poseł do PE na kadencję 2004-2009, wybrany z listy SDPL. Na pierwszej sesji nowego Parlamentu (lipiec 2004) zostałam wybrana jego kwestorem i weszłam w skład Prezydium Parlamentu Europejskiego. Ponadto, jako profesor prawa międzynarodowego często uczestniczyłam w życiu prawniczego środowiska naukowego w Europie (zjazdy, konferencje, staże, wymiany).
WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?
- Nie ma takiej możliwości, aby prawo unijne zagrażało jakiemukolwiek państwu. Nie zagraża też i Polsce, z tej prostej przyczyny, iż w jego tworzeniu zawsze uczestniczą (należy wierzyć, że kompetentni) przedstawiciele rządów państw członkowskich, także Polski. To oni, jako członkowie Rady Ministrów UE mają obowiązek dbać o nasze interesy narodowe. Wspomagają ich posłowie do Parlamentu Europejskiego, aprobując (lub nie) teksty unijnych rozporządzeń, dyrektyw, decyzji…
Takie są procedury. Jednak w praktyce poseł musi być po prostu dobrze zorientowany i czujny. Musi śledzić propozycje KE, obserwować kierunki zmian w już obowiązującym prawie, bo właśnie w tych rejestrach mogą się kryć zagrożenia. Wtedy trzeba bardzo szybko reagować, starać się o kluczowe raporty, składać poprawki, szukać wparcia wśród innych delegacji.
Przykłady z ostatnich miesięcy: zakończone powodzeniem dyskusje wokół pakietu klimatycznego, zwłaszcza handlu emisjami i ograniczeń emisji CO2; rozpoczęta praca nad dyrektywą o mobilności pacjentów (transgraniczna opieka medyczna), a zwłaszcza – wielokrotnie akcentowane dążenia państw „starej Unii” do zmiany dyrektywy o delegowaniu pracowników, co utrudni naszym pracownikom dostęp do europejskich rynków pracy, więc nie będzie dla nas korzystne
WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?
- Hierarchii prawa krajowego i europejskiego nie ustalają obowiązujące traktaty. Czyni to, na bieżące potrzeby, dotychczasowa praktyka państw członkowskich UE, korygowana i interpretowana przez orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Prymat ma prawo krajowe, i tylko zupełnie wyjątkowo i na wyraźnie określonych warunkach można wyżej (ale nie ponad konstytucję państwa) postawić prawo europejskie.
Porządkuje sytuację Traktat Lizboński wyraźnie rozgraniczając kompetencje, w tym kompetencje legislacyjne, państw członkowskich oraz samej UE. Wyodrębnia także kategorię kompetencji wspólnych, tzn. takich, które mogą być wykonywane tylko łącznie przez UE i państwa członkowskie. Generalnie – Traktat Lizboński daje wreszcie odpowiedź na pytanie: kto i co w Unii robi, i za co odpowiada?
WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?
- Wartości chrześcijańskie odgrywają szczególną rolę w życiu Polski i Polaków. Ale walczyć (i pielęgnować) należy o wszelkie wartości, w tym także chrześcijańskie. Jednak w dotychczasowej praktyce (nie tylko europejskiej) odpowiedzi na pytanie: czy prawo jest właściwym narzędziem do regulowania kwestii moralnych i etycznych? - bywają różne. Podczas dyskusji nt. wpisania do preambuły konstytucji europejskiej odniesienia do Boga, mój parlamentarny kolega, katolik i chadek, zauważył: „Boga się nosi w sercu, a nie w Konstytucji”
WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?
- Tak. W sferze ekonomicznej (relatywnie niższe wskaźniki rozwoju, a co za tym idzie – mniejsza zamożność Polaków), organizacji społeczeństwa (słabiutki tzw. trzeci sektor – dopiero raczkujące na scenie europejskiej polskie organizacje pozarządowe), a także, w sferze mentalnej, psychologicznej: Polacy nadal mają kompleks „młodszego, uboższego brata”, brakuje nam przekonania, iż możemy mieć wpływ na decyzje podejmowane w UE. Bywa, że posłowie państw „starej UE” - niewiele o nas wiedząc – operują stereotypami rodem z XIX wieku!
WP: - Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?
- Dobre stosunki z Rosją to nie tylko korzyści ekonomiczne, ale przede wszystkim gwarancja bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Polityka UE wobec Rosji powinna być stanowcza, ale i wyważona, ponadto powinna uwzględniać doświadczenia państw Europy Wschodniej.
WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?
- Tak, Turcja powinna być członkiem UE, zwłaszcza że flirtuje ze Wspólnotami Europejskimi od roku 1963. Sama się określa jako „wieczysty kandydat” dodając gorzką uwagę, iż jest mile widziane w strukturach militarnych, ale nie w gospodarczych. Od roku 2005 Turcja negocjuje z Komisją Europejska warunki członkostwa. Powstają jednak wątpliwości co do postępów Turcji w odniesieniu do poszanowania praw człowieka oraz stosunku do problemu Cypru. Potwierdził to, niestety, Parlament Europejski w rezolucji w sprawie postępów poczynionych przez Turcję w 2008 roku w drodze do członkostwa w UE.
WP: Jakie jest Pani stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?
- Osobiście preferuję żywność możliwie najmniej przetworzoną, powiedzmy - ekologiczną. Obecnie nie wiemy jakie konsekwencje dla zdrowia człowieka powoduje spożywanie żywności genetycznie modyfikowanej. Ponadto, Europa nie potrzebuje w tej chwili intensywnego rolnictwa, mamy przecież problem z nadwyżkami produkcji, wprowadzamy kolejne reformy (i limity) ograniczające tę produkcję. Czy nie lepiej zatem skoncentrować się na wzmocnieniu potencjału naturalnej, rodzimej produkcji rolniczej, niż upowszechniać GMO? A jeśli już na naszym rynku pojawiły by się produkty zawierające GMO, to powinny być wyraźnie oznakowane, tak aby konsument miał pełną informację i możliwość wyboru.
WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałaby Pani pracować i dlaczego?
- Zamierzam kontynuować pracę w ENVI (Komisji ds. Ochrony Środowiska, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności), w LIBE (Komisji ds. Wolności Obywatelskich Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa Wewnętrznego) oraz AFCO (Komisji do spraw Konstytucyjnych). Po pięciu latach działania w Parlamencie znam sposób działania tych komisji, mam tam dobrych znajomych i jestem mocno włączona w ich merytoryczną działalność.
WP: - Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Panią? Co wyróżnia Panią spośród innych kandydatów?
- Odpowiedź jest zawarta w moich odpowiedziach na 11 wcześniejszych pytań. A pół żartem pół serio - ponieważ jestem kobietą, których Polska tak niewiele wysyła do PE, a przecież to „kobiety są dobre na kryzys”. Zresztą w czasie poprzedniej kampanii wyborczej do PE, znajomy powiedział mi tak: „wiesz na ciebie głosują mądre kobiety i prawdziwi mężczyźni”. Prawda, że to ładnie brzmi?