"Generał Jaruzelski ma na rękach krew"
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda powiedział w Szczecinie, że gen. Wojciech Jaruzelski jest odpowiedzialny za wydarzenia Grudnia 1970 r. i "ma na rękach krew". W Szczecinie trwają uroczystości rocznicowe wydarzeń grudniowych.
17.12.2010 | aktual.: 17.12.2010 13:17
- My wiemy, i nikt i nic tego nie zmieni, że to generał Wojciech Jaruzelski ma na rękach krew i jest pośrednio odpowiedzialny za to, co stało się w 70. roku. My nie zapominamy. Jako Solidarność zwrócimy się o pomoc i rehabilitację osób, które były naocznymi świadkami tamtych wydarzeń, które były ranne, które do dziś odczuwają skutki tamtych wydarzeń - mówił Duda do zgromadzonych na szczecińskim Placu Solidarności.
Przewodniczący "Solidarności" podkreślił, że gdyby nie wydarzenia sprzed 40 laty, nie byłoby 10 lat później Sierpnia ani Solidarności.
- Dziś żyjemy w wolnym kraju, ale nie wolnym od patologii, szczególnie od patologii społecznych. Bo jak inaczej można powiedzieć o kraju, w którym prawa pracownicze i godność pracownicza spychane są na margines? Jak inaczej można powiedzieć o kraju, w którym założenie związku zawodowego w prywatnym zakładzie pracy jest większym bohaterstwem niż działanie w podziemiu "Solidarności"? Jak można powiedzieć o kraju, w którym politycy, zamiast zajmować się sprawami obywateli, kłócą się między sobą i różnią nas i dzielą? Jak inaczej można powiedzieć o kraju, w którym przez 40 lat nie rozliczono tych, którzy strzelali do stoczniowców, mieszkańców Szczecina, Gdyni, Gdańska? - pytał Duda.
Zapowiedział, ze związkowcy będą pamiętać o bohaterach Grudnia. - Bo jesteśmy winni im tego, że mimo tych patologii musimy dziękować za to, że możemy żyć w wolnej Polsce i wolnej Europie - podkreślił.
Podczas uroczystości odczytano także przesłanie od przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka. - Oddając dziś hołd tym, którzy jako pierwsi powiedzieli "nie", pamiętajmy, że to Grudzień '70 był początkiem końca polskiego i europejskiego komunizmu. Był też fundamentem, na którym dekadę później zbudowaliśmy Solidarność - napisał Buzek.
Jak dodał przewodniczący PE, wspominając tych, którzy oddali życie 40 lat temu, trzeba pamiętać także, że do dziś nikt nie poniósł konsekwencji za ich śmierć. - Rodziny blisko 40 ofiar wciąż oczekują, że skarze się winnych śmierci ich bliskich - zaznaczył.
Pod monumentem delegacje zakładów pracy, władz lokalnych i mieszkańców miasta złożyły kwiaty. Modlitwę poprowadził bp Marian Błażej Kruszyłowicz.
Z Placu Solidarności uczestnicy uroczystości udali się pod bramę główną stoczni szczecińskiej, gdzie w południe spodziewany jest prezydent Bronisław Komorowski.
Tam też metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga poprowadzi modlitwę Anioł Pański. Pod tablicą złożone zostaną kwiaty i wieńce.
Po uroczystości prezydent wręczy w Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim odznaczenia państwowe, honorując uczestników szczecińskich wydarzeń grudniowych.
Oprócz oficjalnych uroczystości rocznica Grudnia '70 w Szczecinie to także rekonstrukcja historyczna zamieszek na szczecińskich ulicach, otwarcie wystaw nt. grudniowego buntu. Piątkowe obchody zakończy wieczorna msza w szczecińskiej katedrze.
17 grudnia 1970 roku po ogłoszeniu przez ówczesne władze państwowe podwyżek cen żywności, w ówczesnej Stoczni im. Adolfa Warskiego zaczął się strajk. Stoczniowcy, do których dołączali pracownicy innych zakładów oraz mieszkańcy Szczecina, wyszli na ulice.
Przeszli pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, chcąc rozmawiać z przedstawicielami KW. Ponieważ nie spełniono ich postulatu, manifestanci podpalili gmach. W odpowiedzi milicja i wojsko zaczęły strzelać w kierunku tłumu. Zginęło wówczas 16 osób, ponad 100 zostało rannych.