ŚwiatGen. Waldemar Skrzypczak: niebezpieczeństwo może szybko dotrzeć do Polski

Gen. Waldemar Skrzypczak: niebezpieczeństwo może szybko dotrzeć do Polski

- Musimy wspierać USA w walce z islamistami, ale udział Polski powinien być ograniczony. Nie możemy wysyłać wojska do starć z rebeliantami. Niech robią to ci, którzy są najbardziej zagrożeni. My, jako partner, możemy udzielić wsparcia wyspecjalizowanego – logistycznego i medycznego. Choć ekonomicznie nam się to nie opłaca, politycznie – jak najbardziej. Pamiętajmy, że niebezpieczeństwo, które zrodziło się na Bliskim Wschodzie, narastający na świecie terroryzm, może szybko dotrzeć do Europy Zachodniej, a następnie - do Polski - mówi w rozmowie z WP.PL gen. Waldemar Skrzypczak.

W ubiegłym tygodniu prezydent Obama ogłosił strategię walk z Państwem Islamskim (IS). Podkreślił, że nie zawaha się zaatakować terrorystów na terytorium Syrii, przed czym do tej pory Stany Zjednoczone się powstrzymywały. Amerykański prezydent zapowiedział, że antyterrorystyczna kampania przeciw IS będzie realizowana poprzez uderzenia z powietrza oraz wspieranie sił kurdyjskich i armii irackiej.

W obawie przed amerykańskimi nalotami, jak podała telewizja Al-Arabija, IS ograniczyło aktywność w uchodzącym za ich bastion mieście Ar-Rakka w Syrii.

Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka, "tylko obezwładnianie islamistów lotnictwem, jest skutecznym sposobem zduszenia rebelii". Jak dodał, kwestią zasadniczą jest jednak to, "by odciąć rebeliantów od dopływu środków finansowych i materiałowych, które są dostarczane przez państwa okołoarabskie".

- Z pewnością jest to sprawa polityków, ale sprawę zawarcia sojuszu uważam za konieczny. Państwo Islamskie, ale przede wszystkim Al-Kaida i jej pochodne, zagrażają Europie. Nie zapominajmy, że to właśnie w Europie Zachodniej, w której mniejszości narodowe są bardzo silne, może dojść do eksplozji. Tak jak miało to miejsce w Syrii i Iraku. Kluczowym zadaniem dla Baracka Obamy będzie zawarcie sojuszu z jak największą liczbą koalicjantów – mówi WP.PL gen. Waldemar Skrzypczak.

Jak jednak zauważył "Washington Post", odnosząc się do poniedziałkowej międzynarodowej konferencji w Paryżu dotyczącej wsparcia dla Iraku przeciwko Państwu Islamskiemu, koalicja, którą USA próbują zbudować przeciw Państwu Islamskiemu wygląda na sojusz o "zbyt małej mocy".

"Jedynie garstka rządów - nie włączając jeszcze Wielkiej Brytanii - zgodziła się, jak dotąd, uczestniczyć w lotniczych misjach bojowych w Iraku, a żaden nie zgłosił się, by poprzeć perspektywę ataków lotniczych USA w Syrii. Żaden też nie wysyła oddziałów bojowych" do tych państw - podkreśla "Washington Post".

Agnieszka Niesłuchowska, Michał Mandziak, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (439)