Szymczyk zabiera głos po zarzutach

Gen. Jarosław Szymczyk, który w poniedziałek usłyszał dwa zarzuty, został zapytany o to, czemu nie składał wyjaśnień w prokuraturze. Jak przekazał, "naraziłby się w ten sposób na odpowiedzialność karną". W rozmowie z Radiem Eska podał również, że nie wiedział, że "musi mieć zezwolenie na wwiezienie prezentu".

Były komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk
Były komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk
Źródło zdjęć: © PAP | Pawe� Supernak

Byłemu komendantowi głównemu policji gen. Jarosławowi Szymczykowi w poniedziałek ogłoszono dwa zarzuty w związku ze zdarzeniem z grudnia 2022 r., kiedy w jego biurze doszło do eksplozji.

- Pierwszy dotyczy posiadania bez koncesji broni przenośnej, przeciwpancernej w postaci granatnika RGW-90, który został uzyskany na terenie Ukrainy i który został przewieziony przez granicę Rzeczypospolitej bez zgłoszenia odpowiednim służbom celno-skarbowym na przejściu granicznym w Dorohusku - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Drugi ogłoszony zarzut dotyczy "nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia wielkich rozmiarów w postaci budynku KGP, w związku z odbezpieczeniem zabezpieczeń granatnika".

- Pan generał stwierdził, że nie rozumie tych zarzutów, odmówił ustosunkowania się do nich, jak również zażądał do przesłuchania zgody właściwego ministra MSWiA - podał prok. Skiba.

"Absolutnie nie miałem świadomości"

Jarosław Szymczyk w rozmowie z Radiem Eska przekazał, czemu nie składał wyjaśnień w prokuraturze. Jak mówił, "całość materiału dowodowego to rzeczy objęte tajemnicą zarówno państwową, jak i służbową". - Zapytałem panią prokurator, czy uzyskała postanowienie ministra spraw wewnętrznych i administracji zwalniające mnie z zachowania obowiązku tych dwóch tajemnic. Pani prokurator takiego postanowienia nie uzyskała, więc siłą rzeczy składając wyjaśnienia w tej sprawie naraziłbym się na odpowiedzialność karną - przekazał rozgłośni Szymczyk.

Generał przekazał też, że nie wiedział o dokumentach umożliwiających mu wwiezienie prezentu. - Absolutnie nie miałem świadomości, że muszę mieć jakiekolwiek zezwolenie na wwiezienie prezentu, który miał być atrapą, a właściwie zużytym, nieistotnym elementem broni - mówił.

Jak poinformował Jarosław Szymczyk, "wie on o wielu innych osobach, które tego typu prezentu otrzymały i żadna z tych osób nie informowała go o tym, że uzyskiwała jakiś rodzaj pozwolenia na posiadanie czy przewożenie tego typu prezentów".

Czytaj również:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (147)