Gen. Roman Polko: ja mam w sercu GROM
Nie jestem urzędnikiem, chociaż pracuję w urzędzie państwowym. Dalej pozostaję w służbie i nie zrzucam munduru. GROM mam głęboko w sercu. Szczególnie, że w ostatnim czasie właśnie na takie jednostki trzeba stawiać. Siły specjalne to elita. Jednak aby stały się one polską specjalnością potrzeba moim zdaniem ok. miliarda złotych i pięciu lat – powiedział wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Roman Polko w audycji "Salon Polityczny Trójki".
08.09.2006 12:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Michał Karnowski: Odszedł Pan z jednostki GROM, po to, by zostać urzędnikiem. I po ludzku - mówiąc szczerze - nie rozumiem, bo pamiętam, że jak Pan był urzędnikiem za czasów prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, to tęsknił Pan do wojska i teraz, nagle po kilku miesiącach Pan się wycofuje.
Gen. Roman Polko: Nie zgadzam się do końca, bo nie jestem urzędnikiem. Pracuję, co prawda w urzędzie państwowym. I tutaj, taka drobna uwaga do redakcji "Polski Zbrojnej", bo określiła ten urząd państwowym.
Czyli Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Jest Pan tam wiceszefem.
- Tak. Określiła to, jako zaplecze Kancelarii Prezydenta. Akurat tego nie rozumiem, że tego typu gazeta w ten sposób podaje. Natomiast dalej pozostaje w służbie, tak, jak admirał Łukasik również pozostawał w służbie, ja pozostaje w służbie wojskowej. Czyli nie zrzucam munduru, GROM mam głęboko w sercu i pełniąc tam zadania, będę patrzył w ten większy obrazek i będę siły specjalne, w tym także jednostkę GROM, na tym dużym obrazku, jakim jest obraz bezpieczeństwa państwa chciał dobrze tą jednostkę rozmieścić. A wiem, że priorytetem i koniecznością, wynikającą z sytuacji międzynarodowej w ostatnim czasie stało się właśnie stawianie na tego typu jednostki, które mogą zwalczać współczesne zagrożenie.
A da Pan się czasami zrzucić z samolotu ze spadochronem? Czy to już jest porzucenie tego aktywnego trybu życia?
- Nawet w jednostce GROM, skoki spadochronowe to były tak naprawdę taką dodatkową działalnością, epizodem. Ostatnio, nie dalej niż tydzień temu skoczyłem z prawie 10 tys. metrów, był to taki rzeczywiście taki skok ekstremalny, natomiast przygotowujący mnie do działania bojowego. Niestety tak też to jest, że trzeba być gotowym z przejścia z tego aktywnego trybu życia, z praktycznego realizowania zadań, żeby przejść na tę sferę urzędniczą. Żeby przygotowywać młodym ludziom podstawy realizacji swoich misji, żeby im mogło się wygodnie działać, żeby te wszystkie bariery, które stały na drodze do normalnego funkcjonowania im usuwać tak, żebyśmy byli przez to bardziej bezpieczni.
A to, co zastał Pan w GROM-ie po chyba dwóch latach nieobecności uspokoiło Pana, ucieszyło, zasmuciło? W jakim stanie jest dzisiaj ta jednostka?
- Ja cały czas byłem na bieżąco, wiedziałem co się w jednostce dzieje, ponieważ często do mnie moi podwładni też przychodzili. Uważam, że to zmarnowane dwa lata. Przez te dwa lata tak naprawdę stworzono tylko w sztabie generalnym tzw. szefostwo do działań specjalnych, które nie miało żadnych kompetencji, które w praktyce nic nie zrealizowało. Było dużo zapowiedzi. Myśmy te zapowiedzi słyszeli, o siłach specjalnych, jako polskiej specjalności, o tym, że stawiamy na tego typu jednostki. Natomiast nie było działań. Teraz to się zmienia. I teraz, to narzędzie, bo GROM jest narzędziem, wymaga opracowania dobrej instrukcji obsługi. Stąd też ludzie, którzy mają te praktyczne doświadczenia powinni trafiać na zewnątrz. Ludzie z GROM-u powinni po prostu, jeżeli chcą decydować o przyszłości swojej jednostki, wyjść poza te struktury tak, żeby móc uczestniczyć w tych pracach.
Ale tak konkretnie. Co trzeba zrobić, żeby rzeczywiście siły specjalne stały się polską specjalnością? Ile potrzeba pieniędzy? W jakim czasie to jest możliwe do osiągnięcia?
- Sił specjalnch nie da się budować na zapotrzebowanie polityczne w krótkim czasie. Tym bardziej, że jest to elita. Fundusze oczywiście odgrywają bardzo duże znaczenie. Konieczne jest wybudowanie komponentu sił zabezpieczające działanie w wymiarze powietrznym i wypracowanie rozwiązań, które pozwolą te najważniejsze elementy przeznaczone do działań przeciwterrorystycznych wykorzystać na terenie kraju.
Ale tak po ludzku, Panie generale, że po żołniersku. Ile to zajmie? Ile będzie kosztowało?
- Wtępna kalkulacja moja, to jest jednak około miliarda.
Czyli te sumy, o których się teraz mówi, nieco ponad 100 mln, poniżej 200, to mało?
- Myślę, że to jest oczywiście za mało.
Miliard. I jak długo?
- To jest około miliarda i to jest kwestia około pięciu lat.
Przeczytaj cały wywiad