Gen. Polko o zamachu w Nicei: po Euro 2016 w służbach nastąpiła ulga, terroryści wykorzystali ten fakt
- Terroryści lubią atakować, kiedy nikt się nie spodziewa. Zamach w Nicei jest na to dowodem. Po zakończeniu Euro w służbach na pewno nastąpiła pewna ulga, podejrzewam, że pracownicy zaczęli wykorzystywać zaległe urlopy i dni wolne za dodatkową pracę podczas turnieju, a terroryści wykorzystali ten fakt - mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko, były szef jednostki GROM.
WP: Kiedy rozmawialiśmy na temat bezpieczeństwa podczas Euro 2016, poza mikrofonem powiedział mi pan, że większe jest prawdopodobieństwo dokonania zamachu po zakończeniu imprezy niż w trakcie jej trwania. Uzasadniał pan to tym, że wtedy w służbach następuje pewne rozluźnienie.
Gen. Roman Polko: Było widać, że to ewoluuję w tę stronę. Kiedy wszystkie służby znajdują się w stanie najwyższej gotowości terroryści nie widzą sensu, aby atakować. Uderzeniu w obiekty, które są dobrze chronione, tak jak np. Stadion Narodowy w trakcie szczytu NATO czy areny Euro 2016 towarzyszy duże ryzyko niepowodzenia. Terroryści lubią atakować, kiedy nikt się nie spodziewa. Zamach w Nicei jest na to dowodem. Po zakończeniu Euro w służbach na pewno nastąpiła pewna ulga, podejrzewam, że pracownicy zaczęli wykorzystywać zaległe urlopy i dni wolne za dodatkową pracę podczas turnieju, a terroryście wykorzystali ten fakt.
WP: To pokazuje, że terroryści wciąż się uczą i zmieniają swoją taktykę.
- To prawda. Oni zauważyli, że Europa się uodporniła i ważne imprezy są mocno ochraniane, dlatego szukają innych sposobów. Decydują się na zamachy w miejscach, w których nie jesteśmy w stanie każdego dnia solidnie pilnować bezpieczeństwa. Tak było w tym przypadku. Gdybyśmy chcieli dobrze chronić takie miejsca, to musielibyśmy chyba wystawić bramki na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną i kontrolować każdą ciężarówkę. Trudno to sobie wyobrazić. Jest jeszcze druga tendencja terrorystów, która już się uwidacznia.
WP: Jaka?
- Możliwość uderzenia w służby ratownicze. Po ataku na miękki cel, kiedy przyjeżdżają karetki pogotowia, gromadzi się tłum, terroryści mogą uderzyć ponownie. Ich celem jest potęgowanie chaosu i zabicie osób, które udzielają pomocy. Europa musi być przygotowana również na taki wariant zamachu terrorystycznego.
WP: Czy jesteśmy w stanie utrzymać służby w pełnej gotowości przez cały rok, jak podczas Euro czy szczytu NATO?
- 24 h na dobę nie jest to możliwe.
WP: Jak w takim razie możemy bronić się przed terrorystami?
- Poprawę bezpieczeństwa powinniśmy zacząć od zmiany mentalności. Pamiętam, że kiedy kilka lat temu chciano postawić przed Sejmem mur, który zabezpieczałby gmach przed wjazdem ciężarówki z ładunkami, to wtedy architekci warszawscy powiedzieli, że to jest skandal, a postawienie takiego płotu zaprzecza standardom demokracji. Musimy wyzwolić się z takiego myślenia. Do tego społeczeństwo musi zacząć współpracować z policją. Nie bójmy się informować o zagrożeniach. To bardzo ważne narzędzie, które pomaga zapobiegać aktom terroru na etapie jego planowania. Kiedy rozpędzona ciężarówka pędzi w tłum ludzi trudno jest już cokolwiek zrobić.
WP: Skoro poruszył pan już temat ciężarówki, to chciałem dowiedzieć się dlaczego terroryści użyli akurat tego pojazdu? W Europie to pewna nowość.
- Do zamachów przy użyciu ciężarówek bardzo często dochodzi na Bliskim Wschodzie np. w Iraku. Podejrzewam, że mogło to zainspirować terrorystów. Wspomniał pan, że w Europie jest to pewna nowość. Terroryści mieli tego świadomość i dlatego zdecydowali się na ten pojazd, aby zaskoczyć. To pokazuje, że musimy patrzeć na inne możliwości zagrożenia ze strony terrorystów, nie koncentrujmy się tylko na lotniskach, ale również innych miejscach.