Gen. Polko o rosyjskiej armii: chcą tylko przeżyć i zrabować jak najwięcej się da

- Problemem wojska rosyjskiego jest kastowy podział między oficerami a szeregowymi. Ci drudzy nie utożsamiają się ani z misją, ani z jej celem - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową były szef JW GROM gen. Roman Polko. Wskazał też, dlaczego Aleksander Łukaszenka wciąż nie podjął decyzji o przystąpieniu Białorusi do wojny w Ukrainie.

Gen. Polko o rosyjskiej armii: chcą tylko przeżyć i zrabować jak najwięcej się da
Gen. Polko o rosyjskiej armii: chcą tylko przeżyć i zrabować jak najwięcej się da
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA
Radosław Opas

07.06.2022 | aktual.: 07.06.2022 09:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Straty armii rosyjskiej od 24 lutego szacowane są na około 30 tys. żołnierzy i miliony dolarów w sprzęcie. Komentujące te dane gen. Polko przypomniał, że armia rosyjska opiera się na żołnierzach poborowych, którzy "traktowani są przez dowództwo jak mięso armatnie".

W jego ocenie problemem jest feudalny system dowodzenia. - Mam na myśli kastowy podział między oficerami a szeregowymi. Ci drudzy nie utożsamiają się ani z misją, ani z jej celem. Chcą tylko przeżyć i zrabować jak najwięcej się da. W związku z tym armia rosyjska ma niskie morale, brak woli działania i zwycięstwa - tłumaczył gen. Polko.

"Ludzie się boją mobilizacji". Polko o problemach rosyjskiej armii

Zdaniem gen. Polko fenomen znacznie mniejszej armii ukraińskiej, która jednak stawia skuteczny opór najeźdźcy, polega na przekonaniu żołnierzy co do słuszności wykonywanych zadań.

- Ukraińcy mają świadomość realizowanych działań, ale też całej misji. Żołnierze wiedzą, co robić. Kiedy zmienia się sytuacja na froncie, przejmują inicjatywę. Rosjanom tego brakuje. Mimo to kontynuują, bo "ludi u nas mnogo" (ludzi mamy dużo - przyp. red.) - mówił w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Pytany o możliwość wprowadzenia w Rosji powszechnej mobilizacji, stwierdził, że do społeczeństwa rosyjskiego zaczynają docierać informacje z frontu. - Nikt nie chce brać udziału w wojnie, w której wysyła się żołnierzy na śmierć. W wielu rosyjskich miastach jednostki wojskowe obrzucane były koktajlami Mołotowa. Ludzie się boją mobilizacji. Putin też się przed tym wzbrania, bo wie, że mogłoby to doprowadzić do przewrotu. Dlatego sięgnął już po wszystkie możliwe zasoby osobowe. Zatrudnił nawet bandytów Kadyrowa, grupę Wagnera i najemników z Syrii - wyjaśnił generał.

Zobacz też: Papież wobec Putina? To może być jego usprawiedliwienie

Łukaszenka zdradzi Putina? "Zaczął się zastanawiać"

Na terytorium Białorusi, przy granicy z Ukrainą, wciąż stacjonuje część rosyjskich pododdziałów, posiadających na uzbrojeniu kompleksy rakietowe Iskander-M, wyrzutnie Pancyr-S1, systemy obrony powietrznej S-400 i samoloty bojowe. Mimo to, Aleksander Łukaszenka wciąż nie podjął decyzji o przystąpieniu Białorusi do wojny.

- Wzorem wielu dyktatorów, dołączy do tych, którzy zwyciężają. Na początku jego entuzjazm w stosunku do Putina był spory. Teraz, kiedy druga pod względem wielkości armia świata nie radzi sobie z "malutką" Ukrainą, zaczął się zastanawiać - stwierdził Polko.

Zwrócił uwagę na to, że Łukaszenko już kilkakrotnie krytykował armię rosyjską, próbując się odżegnywać od rozpętanego przez Moskwę konfliktu. - Widzi, że nastał zmierzch ekipy kremlowskiej, a sam chciałby przetrwać przy jakimś protektorze. Na pewno jednak nie takim, który jest skazany na porażkę. A Putin, niezależnie od tego, co się wydarzy w Ukrainie, jest już przegrany, bo żadne cywilizowane państwo nie będzie chciało współpracować z takim przywódcą - ocenił generał w rozmowie z PAP.

Źródło: PAP

Przeczytaj również:

Źródło artykułu:PAP