Gen. Bieniek: za śmierć amerykańskiego żołnierza odpowiadają iraccy terroryści
Śmierć amerykańskiego żołnierza w Karbali, w
maju 2004 roku została jednoznacznie wyjaśniona przez amerykańską
i polską komisję wojskową; odpowiadają za nią iraccy terroryści -
uważa ówczesny dowódca polskiej misji w Iraku generał Mieczysław
Bieniek.
18.01.2006 14:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według wtorkowego wydania "Washington Post", Amerykanina Jesse'ego Buryja postrzelić miał, w wyniku nieostrożności, polski żołnierz.
Gen. Bieniek powiedział, że po tym tragicznym zdarzeniu powołane zostały komisje: amerykańska i polska, które we wspólnym komunikacie wykluczyły możliwość, iż śmierć mogły spowodować strzały żołnierzy koalicyjnych, czyli polskich lub bułgarskich.
Po pierwsze żołnierze musieliby prowadzić ostrzał do tyłu, bo byli na zewnątrz posterunku, a druga sprawa to kaliber kuli - wyjaśniał generał. Jak zaznaczył, Polacy używali w swoich karabinach beryl pocisków kalibru 5,56, a postrzelenie nastąpiło najprawdopodobniej kulą 7,62 - używaną w kałasznikowach przez terrorystów.
Tej kuli nie znaleziono, bo on był postrzelony, a nie zmierzy się dziury po ranie postrzałowej. Na początku mówiono, że to kaliber 7,62, potem, że 5,56, ale jednak wszystko wskazywało na 7,62 - powiedział generał.
Specjaliści absolutnie wykluczyli, by był to pocisk któregoś z żołnierzy koalicji - wyjaśnił Bieniek. Dodał, że wersję tę potwierdziły zeznania zarówno polskich, jak i amerykańskich świadków.
Jak podkreślił, dochodzenie zostało przeprowadzone do końca, a jego efekty zapisano w formie protokołu. Dochodzenie ze strony amerykańskiej i polskiej prowadzili wytypowani pułkownicy, poczynione ustalenia zostały spisane w formie protokołu, po czym strony amerykańska i polska sprawę zamknęły- powiedział generał.
Bieniek przypomniał przebieg zdarzenia: doszło do niego na wspólnym posterunku polsko-amerykańsko-bułgarskim w Karbali, w czasie powstania radykalnego szyickiego przywódcy Muktady al- Sadra. Rozpędzona iracka ciężarówka uderzyła wtedy w bariery posterunku, po czym wywiązała się wymiana ognia, w wyniku której jeden z amerykańskich żołnierzy odniósł rany i zmarł w szpitalu. Polscy żołnierze znajdowali się wtedy na zewnątrz kordonu, a Amerykanie byli wewnątrz.
Łączę się w bólu z rodziną tego żołnierza, bo śmierć jest śmiercią, ale tutaj nie było cienia wątpliwości - zaznaczył gen. Bieniek.