Gen. Andrzejewski jedną z ofiar katastrofy transportowca Casa
Generał brygady pilot Andrzej Andrzejewski,
który zginął w środę w katastrofie transportowego samolotu CASA,
przeżył kilka lat temu poważny wypadek lotniczy, który był efektem
pomyłki podczas manewrów.
24.01.2008 | aktual.: 24.01.2008 10:39
19 sierpnia 2003 r. w czasie ćwiczeń "Zielony Świerk" na poligonie w Wicku Morskim w kierunku pilotowanego przez niego uderzeniowego SU-22 M4, który był tzw. nosicielem celu, omyłkowo wystrzelono przeciwlotniczą rakietę Kub.
Pocisk eksplodował kilka metrów od jego maszyny. Andrzejewski - wówczas zastępca dowódcy 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie w stopniu podpułkownika - katapultował się i ze spadochronem spadł do Bałtyku.
Ćwiczenia przerwano dokładnie o godz. 15.48. 11 minut później zaczęły się poszukiwania. Z lotniska w Darłowie (Zachodniopomorskie) wystartował ratowniczy śmigłowiec Mi-14 PS Marynarski Wojennej. W rejon wypadku wyruszyły też trzy trałowce (ORP Wigry, ORP Śniardwy i ORP Wdzydze) 9 Flotylli Obrony Wybrzeża na Helu.
O godz. 17.15 dowodzony przez kmdr. ppor. Edwarda Karwackiego Mi-14 PS odnalazł pilota. Oficera podjęto z wody 6 mil na północny zachód od Ustki i przetransportowano do szpitala polowego w Wicku Morskim. Potem Andrzejewski trafił do Instytutu Medycyny Lotniczej. Później skierowano go do sanatorium.
Za "przytomnie podjętą decyzję o katapultowaniu" ówczesny minister obrony narodowej awansował Andrzejewskiego do stopnia pułkownika.
Wielu wojskowych uważało, że po tak traumatycznym przeżyciu pilot nie siądzie już za sterami bojowej maszyny. Jednak już po kilku miesiącach od wypadku Andrzejewski wrócił do macierzystej jednostki i do latania. Najpierw wykonał lot z instruktorem. Potem pilotował już sam.
Przez długi czas Andrzejewski nie chciał rozmawiać o wypadku z mediami. Na zwierzenia po latach udało się go namówić dopiero "Super Ekspressowi". Andrzejewski powiedział wówczas gazecie: "Cudem ocalałem. Dostałem drugie życie. Dlatego cieszę się z każdego dnia".
Generałem Andrzejewski został 11 listopada 2006 r. Po awansie objął dowództwo nad 1. Brygadą Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie.
W maju obchodziłby 47. urodziny. Generał zostawił żonę i dwie dorosłe córki.