Dymy na składowisku śmieci. Nie da się otworzyć okien
Składowisko niebezpiecznych odpadów w Zgierzu wciąż jest tykającą bombą. Mieszkańcy skarżą się, że trudno wytrzymać smród, jaki dociera do mieszkań na osiedlu 650-lecia, a nawet na obrzeżach Łodzi. Szacuje się, że na 16 hektarach może zalegać od 650 do nawet 800 tysięcy ton odpadów różnego rodzaju.
01.10.2024 | aktual.: 01.10.2024 13:20
Mieszkańcy Osiedla 650-lecia w Zgierzu narzekają na trudne do zniesienia sąsiedztwo wysypiska przy ulicy Miroszewskiej. Co jakiś czas nad obszarem składowiska chemicznych odpadów pojawia się dym. Potworny smród nie pozwala otworzyć okien, jak skarżą się lokatorzy domów w okolicy.
Jak przypomina TVN24, teren po dawnych Zakładach Przemysłu Barwników "Boruta" w Zgierzu koło Łodzi to tykająca bomba ekologiczna. Teraz wciąż przy ulicy Miroszewskiej, jak podaje stacja, regularnie dochodzi do wybuchów gejzerów trujących dymów. To skutek zachodzących pod ziemią reakcji chemicznych.
Wysypisko śmieci w Zgierzu. Tykająca bomba ekologiczna
Sześć lat temu w maju wybuchł tu największy w Polsce pożar wysypiska śmieci. Płonęło nawet do 50 tys. ton odpadów sprowadzonych z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Włoch i Szwecji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przed laty terenem zarządzała spółka, która sprowadzała na składowisko tysiące ton niebezpiecznych odpadów, których pochodzenia, składu i działania nikt w zasadzie nie zna. Gromadzenie niewiadomych substancji zakończyło się w 2015 roku, ale skutki oddziaływania na otoczenie odczuwalne są nadal.
Śmieci zrzucano na obszarze dawnych zakładów Boruta z Zgierzu. Produkowano tu chemiczne barwniki, których pozostałości mogą mieć swój udział w tej chemicznej mieszance.
Czytaj też: Jest wniosek o uchylenie immunitetu Mejzie
Jak podaje TVN24, z dokumentów wynika, że część tych odpadów może być skrajnie niebezpieczna. Wśród nich mogą znajdować się nawet gazy bojowe z czasu wojny.
O kolejnym zadymieniu na składowisku straż pożarna została zawiadomiona w zeszłym tygodniu. Jak przekazał brygadier Jędrzej Pawlak z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi, funkcjonariusze zalewają wodą miejsca, w których dochodzi do procesów.
Przeczytaj również: 7-latek zamordowany nad Wisłą. Trzaskowski opublikował wpis
Strażacy zrobili, co mogli. Jednak nie da się zupełnie unieszkodliwić ekologicznej bomby. Niemożliwe jest też usunięcie chemicznych śmieci, bo wówczas trzeba byłoby ewakuować cały Zgierz i część Łodzi.
Źródło: ten24.pl