Gej z Wielkiej Brytanii zmienił orientację seksualną, by uniknąć deportacji
Brutalnie pobił dwie osoby, bo zdenerwowały go homofobicznymi uwagami pod swoim adresem. Krewki gej, imigrant ze Sri Lanki, został za to skazany przez brytyjski sąd na osiem lat więzienia. Teraz, po odsiedzeniu części wyroku, mężczyzna otrzymał azyl na Wyspach, bo jak twierdzi, za kratkami przeszedł metamorfozę i obecnie jest zadeklarowanym heteroseksualistą.
15.07.2013 | aktual.: 15.07.2013 16:13
Prawo do rodzinnego życia. Na ten przepis często powołują się imigranci, odwołując się od nakazu deportacji z Wielkiej Brytanii. I z reguły ich wnioski kończą się sukcesem.
Dziwaczne werdykty
Ma 35 lat, żonę i dziecko. A także kryminalną kartotekę. Naushad Saboor trafił za kratki w 2002 roku, po ciężkim pobiciu dwóch osób. Przyczyną były homofobiczne komentarze z ich strony – Srilańczyk nie ukrywał bowiem, że jest gejem. Sąd skazał go na osiem lat więzienia, ale mężczyzna wyszedł na wolność trzy lata wcześniej, mimo że nie wyraził skruchy za swoje czyny. Ożenił się, ma dziecko. Jak zapewnia, jego homoseksualizm to już przeszłość i obecnie jest zadeklarowanym heteroseksualistą. A także kochającym mężem i ojcem. Na tej podstawie wystąpił o azyl w Wielkiej Brytanii, z której, jako przestępca, miał zostać wydalony. Po kilku latach prawnych batalii sąd apelacyjny uznał jego racje, chociaż, jak zaznaczył sędzia, w historię o zmianie orientacji seksualnej trudno uwierzyć.
– Ten wyrok to skandal. Jak można zatwardziałym kryminalistom pozwalać na pozostanie w Wielkiej Brytanii? Zarówno nasze prawo, jak i sędziowie, są siebie warci, ich połączenie daje takie dziwaczne werdykty jak w tym przypadku – grzmiał konserwatywny poseł Philip Davies.
"Pan Bazomba się zmienił"
Przyjeżdżają z różnych części świata, często nielegalnie. Łamią przepisy, popełniają przestępstwa. Brytyjski rząd nie ukrywa, że w najbliższym czasie zamierza zaostrzyć imigracyjne prawo. – Sprawa Naushada Saboora pokazuje dokładnie to, co chcemy zmienić. I to jeszcze w tym roku – twierdzą przedstawiciele ministerstwa spraw wewnętrznych.
W ten klimat wpisuje się przypadek 49-letniego Antonio Alfredo Bazomby, Angolańczyka, który przyjechał na Wyspy w 2001 roku. Wówczas jego prośba o azyl została odrzucona, ale wyjątkowo otrzymał pozwolenie na trzyletni pobyt. Po upływie tego czasu kolejny wniosek rozpatrzono negatywnie, jednak Bazomby nie wydalono, bo w międzyczasie został skazany na dwa lata więzienia za przemoc wobec trojga swoich dzieci. W uzasadnieniu podano, że kopał je, bił rękoma, zdarzało mu się także używać drewnianej linijki. Po wyjściu na wolność byłego więźnia czekała deportacja, jednak po kilkukrotnych apelacjach sąd uznał, że jest on już innym człowiekiem i może zostać na Wyspach.
– To fakt, że stosował przemoc, ale była ona rezultatem porywczego charakteru, a nie planowanego działania. W więzieniu pan Bazomba się zmienił, pozytywnie przeszedł proces resocjalizacji i ma teraz bardzo dobre kontakty z dziećmi – uzasadniał sędzia.
Imię otoczone gwiazdkami
Różne opinie, różne interpretacje. Co na ten temat sądzą Brytyjczycy? Spotkany przez nas na londyńskiej ulicy przedsiębiorca Peter Clark nie ma wątpliwości. – Nie rozumiem takich wyroków, nasz kraj nie może być przystanią dla przestępców. Dlaczego my, społeczeństwo, mamy ich utrzymywać? – pyta Clark. W podobnym tonie wypowiada się nauczycielka Ann Roche. – Mam wrażenie, że prawo jest tak skonstruowane, by chronić przestępców. To kpiny z uczciwych ludzi i sprawiedliwości - mówi.
Te głosy korespondują z cieszącą się coraz większą popularnością na Wyspach kampanią „Powiedz ‘nie’ miękkiemu prawu”. Zbiega się ona w czasie z danymi przedstawionymi w parlamencie, według których od 2008 roku skutecznie od decyzji o deportacji odwołało się 1230 przestępców, przy czym aż 85 procent z nich powoływało się na przepis o prawie do rodzinnego życia.
Tak było również w przypadku narkotykowego dilera Hashama Mohammeda Alego. 36-latek argumentował, że wizerunki nagich kobiet, które ma wytatuowane na ciele, mogą go narazić na prześladowania, a nawet ukamienowanie w rodzinnym Iraku. Sędzia Jonathan Perkins uznał status Alego jako problematyczny, jednak, jak podkreślił, ujęły go zapewnienia o miłości, deklarowane przez dziewczynę Irakijczyka, 31-letnią Cy Harwood. Jej imię Ali ma wytatuowane na ręce i otoczone gwiazdkami. – Ci dwoje mają prawo do szczęścia – podsumował sędzia.
Przy okazji procesu wyszło na jaw, że Ali jest ojcem dwóch synów – jednego z Irlandką, drugiego z Angielką – z którymi nie utrzymuje żadnych kontaktów.
Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki