Gdzie kucharkom nie płacą, tam nie ma co jeść
Blokadę szpitalnej kuchni rozpoczęła we wtorek właścicielka firmy sprzątającej szpital w Starogardzie Gdańskim i gotującej posiłki dla pacjentów. W proteście wspiera ją trzech pracowników firmy windykacyjnej. Protestujący żądają, by szpital spłacił swoje długi.
Dyrektor szpitala w Starogardzie Gdańskim Tadeusz Rocławski powiedział, że szpital płacił firmie tylko część zobowiązań, a dług narastał w ciągu półtora roku. Dodał, że jest dyrektorem zaledwie od miesiąca i dziesięciu dni. Powiedział też, że ze względu na sytuację finansową szpitala nie jest w stanie uregulować należności w ciągu jednego czy dwóch dni.
Według dyrektora szpitala, trwają negocjacje z protestującymi. Posiłki dla pacjentów są na razie dowożone z zewnątrz. Do szpitala zostali wezwani policjanci. "Jeżeli rozmowy dyrekcji nie przyniosą rezultatu, to my będziemy musieli przywrócić normalne funkcjonowanie kuchni" - powiedział oficer prasowy policji w Starogardzie Kazimierz Kochanowski.(ck)