Polska"Gdyby Sowieci weszli do Polski, mielibyśmy 'drugi Katyń"'

"Gdyby Sowieci weszli do Polski, mielibyśmy 'drugi Katyń"'

Zagrożenie inwazją sowiecką w Polsce było głównym tematem dyskusji o stanie wojennym, która odbyła się w czwartek w Warszawie. Gdyby Sowieci weszli do Polski, ofiary liczylibyśmy w dziesiątkach tysięcy; mielibyśmy „drugi Katyń” – powiedział prof. Andrzej Friszke.

12.12.2011 | aktual.: 12.12.2011 13:45

W czwartkowej debacie w Warszawie zastanawiano się nad okolicznościami wprowadzenia w Polsce 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego oraz nad zagrożeniami, jakie niosła za sobą ewentualna interwencja armii sowieckiej.

Zdaniem historyka prof. Andrzeja Friszkego, sytuacja w Polsce w 1981 r. wyglądałaby inaczej, gdyby rewolucja solidarnościowa odbywała się w innych warunkach geopolitycznych, „gdyby władza była bardziej suwerenna, byłaby w stanie zawierać jakieś kompromisy”.

„Od jesieni 1980 r. na władze PRL-u miał miejsce niezwykle twardy i brutalny nacisk Sowietów (...) margines osiągnięcia kompromisu w ówczesnych realiach był właściwie żaden; jak się czyta, co mówiono na Kremlu o wydarzeniach w Polsce i na co nalegano, to rzeczywiście :mróz po kościach" - powiedział.

Historycy zgodzili się, że gdyby Sowieci weszli do Polski, ofiary liczylibyśmy w dziesiątkach tysięcy. - To znaczy Sowieci zrobiliby "drugi Katyń” – powiedział Friszke.

Z tezą o brutalności nacisków polemizował historyk prof. Andrzej Paczkowski. - Z tego by wynikało, że gen. Jaruzelski, Albin Siwak, Mirosław Milewski, Mieczysław Rakowski o niczym innym w 1981 r. nie marzyli, tylko o Polsce wolnej i demokratycznej; a jeżeli coś złego robili, to tylko dlatego, że Moskwa na nich wywierała nieprawdopodobnie brutalny nacisk, wyrywała paznokcie, sadzała na odwróconym taborecie itd. - powiedział.

- Nie było tak, że elita komunistyczna była gotowa do jakiejkolwiek ważniejszej zmiany – ani mentalnie, ani intelektualnie, ani ideologicznie. Operacja zlikwidowania Solidarności była wpisana w ówczesny system – dodał Paczkowski.

Skalę zagrożenia w grudniu 1981 r. przedstawił jeden z realizatorów stanu wojennego, gen. Franciszek Puchała. Według niego, Polsce groziła interwencja wojskowa, w której wzięłoby udział 30 dywizji z ZSRR, Czechosłowacji i NRD. Gen. Puchała wymienił wiele przesłanek, które - jego zdaniem - zapowiadały najazd obcych wojsk.

Jedną z nich - powiedział - był sowiecki dokument z sierpnia 1980 r., z którego jednoznacznie wynika, że po podpisaniu porozumień sierpniowych władze sowieckie na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR wyraziły zgodę na wzmocnienie sił wojskowych na granicach Polski.

W grudniu 1980 r. wojska Układu Warszawskiego rozpoczęły ćwiczenia „Sojuz 80”. „Kadra sztabu generalnego od razu wiedziała o co chodzi, mówiąc po korytarzach dosyć głośno "Są już!", mając na myśli nie tylko dywizje, o którym mowa we wspomnianym dokumencie, ale również obecność wojsk sowieckich w Polsce, które szybko mogły być jeszcze wzmocnione, obecność 370 tys. Sowietów w Niemczech, broń jądrową składowaną w Polsce i inne rzeczy” – podsumował gen. Puchała.

- Daję wiarę szacunkom gen. Puchały, mówiącym nawet o milionie wojsk Układu Warszawskiego i 25 tys. czołgów, które mogły interweniować w Polsce. Bez trudu mogę to sobie wyobrazić, tym bardziej, że do niewielkiego kraju, jakim jest Czechosłowacja, w 1968 r. weszło 450 tys. żołnierzy i 6,5 tys. czołgów – powiedział prof. Jerzy Eisler.

Gen. Puchała mówił także, że na przełomie marca i kwietnia 1981 r. został uruchomiony most powietrzny, najprawdopodobniej w celu wzmocnienia Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Polsce. W tym czasie rozpoczęto również ćwiczenia "Sojuz 81", a we wrześniu „Zachód 81” – wielkie manewry wojskowe prowadzone na terytorium od Morza Czarnego do Morza Bałtyckiego.

Dyskusja odbyła się z okazji ukazania się specjalnego dodatku „To nie miała być wojna” do tygodnika „Polska Zbrojna”.

13 grudnia 1981 r. przypada 30. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)