Gdańsk: brakowało prawie jednej trzeciej członków komisji wyborczych. Zrezygnowali z pracy po pierwszej turze
Komisarz Wyborczy w Gdańsku musiał w ostatniej chwili uzupełnić składy komisji wyborczych. Wiele osób zrezygnowało bowiem z pracy za 150 zł.
04.11.2018 | aktual.: 04.11.2018 19:55
Komisarz Wyborczy w Gdańsku sędzia Marek Jasiński poinformował w niedzielę, że powołał 631 członków komisji wyborczych (30,6 proc.). To efekt tego, że po pierwszej turze wyborów wiele osób zrezygnowało z pracy w komisjach wyborczych.
W komisjach obwodowych w Gdańsku pracuje w niedzielę - jak poinformował sędzia Jasiński - 2059 osób. To oznacza, że - mimo uzupełnienia - wiele komisji pracuje w składzie minimalnym przewidzianym przez prawo, czyli pięcioosobowym. Wcześniej, zgodnie z przepisami, zakładano, że komisje będą dziewięcioosobowe.
Zobacz także: Kacper Płażyński zagłosował II turze wyborów samorządowych
- 631 osób to jest rzesza ludzi, to jest batalion wojska - zaznaczył Jasiński. Jak dodał nabór na członków komisji był prowadzony do ostatniej chwili. Zgłoszenia były przyjmowane jeszcze w sobotę. W piątek komisarz wystosował apel do wyborców, by ci zgłaszali się do pracy w komisjach. - Dziś po południu wszystkie komisje w Gdańsku, już po uzupełnieniu składu, pracowały bez zakłóceń - poinformował sędzia.
Już w piątek komisarz informował, że w Gdańsku po pierwszej turze było bardzo dużo rezygnacji w komisjach obwodowych. - Musieliśmy te składy uzupełniać. Poinformowałem Państwową Komisję Wyborczą, że mamy taki problem, i że powinna być gotowa na podejmowanie decyzji w trybie awaryjnym, gdyby wybory były zagrożone - powiedział Jasiński. Jak wyjaśnił Kodeks wyborczy nie przewiduje takiej sytuacji, że zabraknie chętnych do komisji obwodowych.
Źródło: pap.pl