Gauguin odciął ucho Van Goghowi?
Lewe ucho Vincenta Van Gogha zostało odcięte przez
Paula Gaugina podczas jednej ze sprzeczek między
malarzami - twierdzi niemiecka badaczka Rita Wildegans.
Przeczy tym samym oficjalnym tezom o samookaleczeniu holenderskiego malarza. Rewelacje niemieckiej specjalistki w dziedzinie sztuki opublikował dzisiejszy "Sunday Times".
Niemka twierdzi, że znalazła wiele nieścisłości w oficjalnych raportach dowodzących, że Van Gogh sam odciął sobie ucho w ataku szału 24 grudnia 1888 roku.
Wildegans tłumaczy, że w większości raporty te opierają się na zeznaniach Paula Gaugina, który - jak wiadomo - miał opinię nałogowego kłamcy i na dodatek był... amatorem szermierki.
Niemiecka ekspert pisze w swojej książce, że Van Gogh i Gauguin zaczęli sprzeczać się między sobą, kiedy ten ostatni oświadczył, że opuszcza Arles. Van Gogh sprowadził Gauguina do tego miasteczka w południowej Francji, mając nadzieję na stworzenie wspólnoty malarzy podobnej do założonej w Pont-Aven w Bretanii. Podczas jednej z kłótni pod wpływem alkoholu Gauguin odciął Van Goghowi lewe ucho.
Słynny malarz został odnaleziony w kałuży krwi następnego dnia rano. Nie pamiętał, co wydarzyło się poprzedniego wieczora. To, że Van Gogh sam się okaleczył, wynika jedynie z zeznań Gauguina, który twierdził, że widział Van Gogha włóczącego się ulicami Arles z brzytwą w ręku. Następnego dnia w wiekim pośpiechu opuścił jednak miasteczko, w czym niemiecka uczona dopatruje się ucieczki. Francuski malarz wyjechał do Paryża nie czekając nawet na brata Van Gogha, który został wezwany telegramem - dowodzi dalej pani Wildegans. Następnie już z Paryża listownie poprosił o przesłanie mu rzeczy osobistych, w tym ekwipunku szermierczego. Nie wspomnial jednak o swojej szpadzie, co dowodzi, że zabrał ją ze sobą... (ej)