Trwa ładowanie...

Gangsterzy i politycy. Co wyniknie ze śmierci Prigożyna? [OPINIA]

Rzadko się zdarza, żeby dosłownie cały świat komentował mafijne porachunki. A przecież tak właśnie wyglądała śmierć w dziwnym wypadku lotniczym Jewgienija Prigożyna - pisze dla Wirtualnej Polski Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie oraz w Armenii.

Przedstawiamy różne punkty widzenia
Władimir Putin i Jewgienij PrigożynWładimir Putin i Jewgienij PrigożynŹródło: East News, Twitter
d1g83kd
d1g83kd

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Oglądając historię ostatnich dwóch miesięcy życia twórcy tzw. grupy Wagnera można mieć wrażenie, że obserwowaliśmy odtworzenie w politycznych realiach XXI wieku scen z "Ojca chrzestnego". Mamy bunt, pozorne odrzucenie, przebaczenie oraz ostateczną - i nieuchronną - karę za zdradę. Łącznie z symboliką czasu i miejsca. Dokładnie dwa miesiące od buntu i o rzut kamieniem od ulubionej rezydencji "capo di tutti capi".

Porzucając zabawę symbolami, wypada jednak zadać sobie pytanie, co się stało, a przede wszystkim, co z tego wynika.

d1g83kd

Po pierwsze, wielu komentatorów uważa, iż wcale nie jest pewne, czy Prigożyn i jego współpracownicy zginęli. Rosyjska blogosfera jest pełna opowieści o tym, że uwielbiał on inscenizacje i prowokacje. Warto przypomnieć sobie kolekcję peruk i przebrań odnalezioną podczas rewizji w jego petersburskim domu. Tak więc mamy pierwszy z długiej listy znaków zapytania. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że Prigożyn nie żyje. Potraktujmy to jako hipotezę roboczą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Moment katastrofy samolotu Prigożyna. Nagranie świadka krąży w sieci

Drugie pytanie brzmi: kto był z nim na pokładzie Embraera Legacy RA-02795? Wszyscy wymieniają nazwisko Dmitrija Utkina - "Wagnera", faktycznego dowódcę wojskowego grupy, który stał na czele marszu na Moskwę sprzed dwóch miesięcy. Ale na forum wagnerowców jest mowa o Prigożynie i jego dwóch zastępcach.

d1g83kd

Według dobrze poinformowanego portalu Meduza nie było tam Siergieja Czubko, ps. "Pionier", dowodzącego grupą na Białorusi, a przede wszystkim faktycznego kierownika operacji wagnerowców w Afryce.

Rozkaz zestrzelenia autoryzowany osobiście przez Putina?

Trzecia wątpliwość dotyczy tego jak doszło do katastrofy.

W wypadek nikt nie wierzy, to oczywiste. Nie wiemy jednak, czy samolot został zestrzelony, czy też rozpadł się w wyniku wybuchu na pokładzie. Odpowiedź na pytanie jak - jest istotna w świetle kluczowej kwestii: kto dokonał egzekucji?

d1g83kd

Jeżeli Embraer został zestrzelony, to jest niemal pewne, że musiała zostać użyta jedna z baterii S-300 strzegących pałacu Putina w Wałdaju, bo maszyna spadła z ponad 8 tys. metrów. Na taką wysokość nie sięgają żadne podręczne systemy przeciwlotnicze.

Rozkaz zestrzelenia musiał być autoryzowany osobiście przez Putina lub kogoś z jego najbliższego otoczenia, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo rosyjskiego prezydenta. Hipoteza, postawiona przez Krystynę Kurczab-Redlich, iż to Szojgu lub gen. Gierasimow zlikwidowali Prigożyna jest w tej sytuacji wątpliwa, bo nie oni wydają rozkazy oddziałom strzegącym Putina. O ile był to wybuch na pokładzie, "prywatna inicjatywa" generałów, którzy nienawidzą wagnerowców, choć mało prawdopodobna, musi być brana pod uwagę.

Prigożyn przygotowywał interwencję w Nigrze?

Czwarte pytanie nasuwające się po zamachu: to dlaczego teraz? Widząc wyluzowanego Putina przemawiającego podczas uroczystości rocznicy bitwy pod Kurskiem, a zwłaszcza zestawiając fakt zabójstwa Prigożyna z ogłoszoną tego samego dnia dymisją generała Siergieja Surowikina, znowu nasuwa się analogia ze sceną z "Ojca chrzestnego" gdy spokojny boss mafii stwierdza, iż "dziś rodzina Corleone załatwia swoje sprawy".

Jeszcze dwa dni wcześniej 21 sierpnia Prigożyn był w Mali. Spotykał się z politykami i swoimi najemnikami. Wszystko wskazuje na to, że wybrał się do Afryki po to, aby przygotować interwencję w Nigrze.

d1g83kd

Zachodniej Afryce grozi duża wojna. Nie wchodząc w szczegóły, grupa państw pod przewodnictwem Nigerii i ze wsparciem Francji oraz USA zamierza przywrócić rządy prozachodniego prezydenta Bazooma obalonego przez wojskowy zamach stanu, co najmniej aprobowany, jeśli nie wprost inspirowany, z Moskwy.

A Niger był dotychczas liderem prozachodniej polityki w Afryce. Są tam bazy wojskowe USA i Francji, a tamtejsze kopalnie dostarczają blisko połowę uranu używanego w europejskiej energetyce atomowej.

Prigożyn wybrał się do Afryki między innymi po to, aby przynieść w prezencie Putinowi kolejny kraj afrykański i panowanie nad całym obszarem Sahelu. Być może misja nie skończyła się powodzeniem (to zobaczymy w najbliższych tygodniach) i na Kremlu uznano, iż nie warto wybaczać zdrajcy, który nie potrafił dostarczyć pożądanych łupów politycznych.

Putin podjął ogromne ryzyko

W tym kontekście ważne jest pytanie postawione wyżej o losy Siergieja Czubko koordynującego działania wagnerowców w Afryce.

d1g83kd

Mając świadomość tego, że wiemy niewiele, a to, co wiemy, jest przefiltrowane przez cały system rosyjskiej dezinformacji, można zaryzykować hipotezę, że Prigożyn został zlikwidowany. Że nastąpiło to na osobisty rozkaz Putina. Że była to z jednej strony zemsta o charakterze mafijnym, a z drugiej element porządkowania zaplecza przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi.

Putin podjął ogromne ryzyko. Zarówno Prigożyn, jak i Surowikin cieszyli się szacunkiem w armii. Wraz z serią niewyjaśnionych "samobójstw" w korpusie generalskim i kolejnych dymisji w wojsku i na zapleczu biznesowym Putina, stajemy wobec potencjalnej destabilizacji w strukturach siłowych Rosji. Putin i jego otoczenie musieli zareagować na spisek Prigożyna.

Najbliższe tygodnie pokażą, czy to wystarczy, by utrzymać władzę na Kremlu.

Marsz na Moskwę był bez wątpienia wierzchołkiem góry lodowej. Gdyby Prigożyn nie miał potężniejszych od siebie mocodawców, to by go po prostu aresztowano i postawiono przed sądem za zabicie kilkudziesięciu żołnierzy podczas buntu i za zdradę na polu walki. Tymczasem tak jak w 2002 roku w "wypadku" helikoptera pozbyto się popularnego generała Aleksandra Lebiedzia, tak teraz trzeba było sięgnąć po nadzwyczajne metody, by zlikwidować Prigożyna.

d1g83kd

Wbrew popularnej w naszej publicystyce teorii, Putin i jego ludzie to nie jest banda idiotów. To wprawdzie gangsterzy polityczni, ale działający racjonalnie. Najbliższe tygodnie pokażą, czy się nie przeliczyli zarówno w wymiarze wewnętrznym (bo frakcja buntowników w armii może okazać się silniejsza niż sądzili), jak i międzynarodowym, czego dowiodą dalsze losy operacji wagnerowców w Afryce.

Dla Wirtualnej Polski Jerzy Marek Nowakowski

* Jerzy Marek Nowakowski jest historykiem, był ambasadorem RP na Łotwie (2010-14) oraz w Armenii (2014-17), w latach 1997-2001 pracował jako podsekretarz stanu w KPRM. Od 2020 roku jest prezesem Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1g83kd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1g83kd
Więcej tematów