Gangster "Broda" i afera z Patrycją Kotecką. Nowe informacje o świadku koronnym

Po publikacji "Gazety Wyborczej”, która na podstawie zeznań "Brody” opisuje relacje Patrycji Koteckiej z grupami przestępczymi, pada pytanie o wiarygodność gangstera. Przed laty na jego zeznania powoływał się obecny minister Mariusz Kamiński. Tyle że jak wynika z sądowych dokumentów, do których dotarła WP, argumentacji Kamińskiego nie podzielił żaden sąd.

Gangster "Broda" i afera z Patrycją Kotecką. Nowe informacje o świadku koronnym
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Stróżyk
Sylwester Ruszkiewicz

28.02.2020 06:10

Przypomnijmy, "Gazeta Wyborcza" w obszernym artykule powołała się na zeznania "Brody” z 2009 r. Gangster, który do dzisiaj ma status świadka koronnego, to jeden z byłych członków gangu pruszkowskiego. W swoich zeznaniach obciąża Patrycję Kotecką, żonę ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Zdaniem gangstera, miała ona w przeszłości dobre relacje z półświatkiem, w szczególności z grupą mokotowską. Kobieta miała "służyć gangsterom do rozpracowania różnych środowisk", a kontakt z ministrem sprawiedliwości "miała nawiązać na zlecenie mafii".

Jak twierdzi "GW” część zeznań udało się potwierdzić, część nie. Gazeta przytacza m.in. sytuację z 2011 r., kiedy na zeznania "Brody”, uznając je jako wiarygodne, powoływał się ówczesny poseł PiS, a dziś minister-koordynator służb specjalnych i szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Kamiński przegrał z kretesem

W odpowiedzi Drzewiecki skierował do sądu dwa pozwy: cywilny oraz karny. I oba procesy wygrał. Wyrok w sprawie karnej zapadł w Sądzie Rejonowym dla Warszawy – Śródmieścia 22 grudnia 2014 roku. A w drugiej sprawie 7 sierpnia 2015 roku w Sądzie Okręgowym Warszawa – Praga. W obu przypadkach sąd w ogóle nie dopuścił zeznań "Brody” do sprawy.

Wirtualna Polska dotarła do uzasadnienia wyroków w sprawie cywilnej w I i II instancji. Czytamy w nich m.in., że "Mariusz Kamiński wskazywał, że zeznania Piotra K., ps. Broda (...), odnoszące się do osoby Mirosława Drzewieckiego, musiały być wiarygodne, bowiem sąd przyznał mu status świadka koronnego”.

Z kolei Sąd Apelacyjny uznał, że nie wystarczy powołać się na zeznania gangstera. "Powołanie się na wypowiedzi innej osoby nie jest przesłanką do uwiarygodnienia stanu faktycznego. Inaczej mogłoby być tylko wówczas, gdyby chodziło o powołanie w wypowiedzi źródeł sprawdzonych i mających walor obiektywnie dowiedziony" – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

"(…) Pozwany Mariusz Kamiński nie miał dostępu do postępowania sprawy, w której Piotr K. ps. "Broda” jakoby złożył zeznania obciążające powoda. Co więcej, nie powoływał się na okoliczności, aby w jakikolwiek sposób próbował weryfikować prawdziwość informacji o złożeniu przez Piotra K. zeznań (…) poprzez weryfikację tych zeznań w oparciu o akta sprawy karnej" – czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego.

Kotecka zaprzecza, "Wyborcza" ripostuje

Po publikacji "Gazety Wyborczej”, Patrycja Kotecka zaprzeczyła wszystkiemu. I zapowiedziała skierowanie sprawy na drogę sądową. "Publikacja jest oparta na złożonych 12 lat temu fałszywych wyjaśnieniach oszusta i gwałciciela o pseudonimie Broda, które były wielokrotnie sprawdzane przez prokuraturę, także w okresie wielu lat rządów Platformy Obywatelskiej” - oświadczyła Kotecka.

"Przypisywanie mi jakichkolwiek związków z działalnością tych przestępców, uważam za postępowanie wyjątkowo nikczemne i obrzydliwe. Fałszywe zeznania są motywowane zemstą świata przestępczego za moją pracę dziennikarza śledczego. Jednocześnie stanowią odwet za skuteczne zwalczenie przestępczości, w tym tej zorganizowanej, przez mojego męża - Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego" - dodaje Kotecka.

W podobnym tonie wypowiedziała się prokuratura. - Wyjaśnienia Piotra K. ps. "Broda”, które w środę opisuje "Gazeta Wyborcza”, zostały negatywnie zweryfikowane przez prokuraturę, która prowadzi czynności procesowe od 2009 roku – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. Zdaniem śledczych Piotr K. mija się z prawdą.

Z kolei autor artykułu w "Wyborczej” Wojciech Czuchnowski uważa, że wykonał swój dziennikarski obowiązek najlepiej jak było to możliwe. - Na pewno zrobiliśmy znacznie więcej niż Mariusz Kamiński, który w 2011 r., nie miał oporów z rozpowszechnianiem informacji z zeznań Piotra K. Nawet takich, których ten świadek nie złożył. Naszą rzetelność ocenią czytelnicy a być może też sąd – powiedział w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (425)